czwartek, 29 listopada 2012

Imagine - Harry (XIII)

Co znajduję w kopiach roboczych po tym, jak wchodzę na komputer po szkole? A to! 
Wiadomość od E: 
"Tak, nudzi mi się;) We are live in a yellow submarine...:) Ej, miałam dzisiaj dodatkowe z moją anglistką MJ, mam prawo wariować!:D Hmm... Lubisz piłkę nożną? Bo teraz w nią grasz... Niallowi by się spodobało...<3  Całuski z ławki w czasie WFu:*"

Tak, czy siak... Boże, ostatnio cały czas to powtarzam... Tak, czy siak... To pomimo tego, że dostałam 99% procent z pk z polskiego i mam 6, a rodzice pozwolili mi zamówić cokolwiek zechcę na obiad, to... Mam ochotę coś rozwalić!! Przepraszam, powinnam teraz pisać coś, czego dawno nie było (np. Liam/Louis), ale jestem taka... Wściekła? Załamana? Coś w ten deseń... Dlatego wstawiam coś, co teraz nasunęło mi się na myśl... I przepraszam, że jest w pierwszej osobie, ale po prostu jestem taka zdenerwowana, że...Ale będzie długie! Dajcie mi rozgrzeszenie! I dziękuję, że jesteście...

Wasza B

----------------------------------------------




 Wróciłam  z pracy do naszego, wspólnego mieszkania... Było już około 21, kiedy włożyłam kluczyki do zamka i przekręciłam je. Wchodząc, poczułam zapach świeżych kwiatów i czekolady. Wszędzie panowała ciemność, nie licząc kilkudziesięciu lub i nawet setek małych światełek - świeczek. To one pewnie były powodem woni o zapachu czekolady... Zdjęłam buty i podążyłam do jadalni, tam właśnie prowadziły mnie płatki róż rozsypane na podłodze... Gdy uchyliłam drzwi, zobaczyłam w środku Harry'ego, który wstał i podszedł do mnie. Pocałował delikatnie moje usta swoimi, a ja poczułam jego męskie perfumy, które sprawiały, że nie chciałam by zakończyło się tylko na pocałunku... Pierwszy zakończył tą chwilę namiętności i objął mój policzek, po czym chwycił jedną dłoń i poprowadził do stołu. Odsunął jedno krzesło, abym mogła usiąść i dosunął mnie do stołu. Nachylił się po butelkę wina i nalał nam do kieliszków. Wodziłam wzrokiem za jego sprawnymi dłońmi i lekko się uśmiechałam... Wiedziałam doskonale, co potrafią te ręce...
Byłam z Harrym od ponad roku, a takie niespodzianki, jak ta, którą mnie zaskoczył tego dnia, były wynikiem spontanicznego okazywania uczuć przez tego chłopaka. 
- Jesteś bardzo romantyczny, nie musiałeś... - powiedziałam, wspierając się na jednej ręce, gdy on usiadł naprzeciwko mnie.
- Wiem, ale chciałem... - wymruczał i nachylił się, by mnie pocałować w policzek. Zamknęłam oczy, kiedy jego ciepłe wargi musnęły moją skórę. Nie mogłam uwierzyć, że różnica wieku między nami, stała się nagle taka nieistotna... Harry miał 18-ście,a ja byłam starsza od tego chłopaka o 10 lat... Na początku to był zwykły romans, nie chciałam niczego więcej, ale kiedy zamieszkaliśmy ze sobą... Dowiedziałam się jaki on jest naprawdę i pomimo woli oraz rozumu... Musiałam w końcu przyznać, że coś czuję do tego nastolatka. Nastolatek... To było słowo, które odbijało się echem w mojej głowie. Poniekąd trzeba było przyznać, że jestem dla niego okropna... On się tak stara, a ja... Ja go wykorzystuję. Czuję coś do niego, ale jeszcze nigdy nie powiedziałam tego na głos, bo nigdy też nie pozwoliłam sobie na podobne myśli, jak dzisiaj. On się angażował w ten związek za nas oboje...
Na stole stały małe świeczki, a gdzieniegdzie na białym obrusie, leżały czerwone płatki... 
- Zrobiłem zapiekankę, twoją ulubioną! - powiedział mi do ucha, muskając ustami jego płatek.
Uśmiechnęłam się szeroko, nie mogłam uwierzyć w to wszystko! Świece, kolacja, płatki kwiatów, wino... Jednak po chwili zaczęło gryź mnie sumienie... Czy ja kiedykolwiek zrobiłam dla niego coś, co mogłoby równać się z tym? 
Zjedliśmy posiłek, żartując sobie i rozmawiając.
- Mogę ci coś jeszcze pokazać? - zapytał niepewnie, a ja zamarłam i dopiero po chwili pokiwałam głową ze skromnym uśmiechem na twarzy.
Harry wstał, odsunął mi krzesło i chwycił mnie za rękę. Gdy nasze ciepłe palce się skrzyżowały, przeszył mnie dreszcz, znów poczułam się banalnie... "Prawie tak, jak w liceum" - zadrwił ze mnie mój mózg. Harry poprowadził mnie kwiatową ścieżką na ogród, gdzie na zielonej trawie, stało pianino. Usiedliśmy oboje na ławeczce przed nim. Na jego górze stało kilka świeczek, które delikatnie oświetlały nasze twarze w tym mroku. Harry położył dłonie na klawiszach i zaczął grać. Dopiero po kilku nutach zorientowałam się, że jest to jedna z moich ulubionych piosenek One Direction - "They Don't Know About Us". I to jeszcze jak trafnie opisywała to, co było między mną, a tym loczkowatym chłopcem. Nikt o nas nie wiedział, a właściwie nawet sami nie potrafiliśmy określić to, co między nami naprawdę było. Oparłam głowę o jego ramię i wodziłam wzrokiem po jego smukłych, długich palcach, które dość sprawnie poruszały się po klawiszach...
Nie zauważyłam nawet kiedy chłopak przestał grać. Pocałował mnie w czoło, a jego wargi były lekko spierzchnięte od wieczornego zimna, który panował na dworze. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego niesamowite zielone oczy... Wyciągnął rękę i objął mój policzek, przejechał kciukiem pod okiem bardzo delikatnie. Wtuliłam się jeszcze bardziej w jego dłoń i własną dłonią przytrzymałam jego. 
- Chodźmy na górę... - wyszeptałam prawie niesłyszalnie, ale gdy spojrzałam w jego zielone tęczówki, widziałam, że wie o co mi chodzi. Wziął moją rękę i zaprowadził mnie schodami na piętro, do sypialni... Oparł mnie delikatnie o ścianę, a ja się nachyliłam i pocałowałam go w miejsce za jego lewym uchem. Jęknął, to był jego czuły punkt... Wyprostowałam się, a on zaczął mnie całować namiętnie, a ja odwzajemniałam pocałunki. Mój oddech stawał się powoli coraz bardzie płytki... Tym razem pozwoliłam mu przejąć inicjatywę. Poczułam jak jego ciepłe dłonie zjeżdżają w dół po moich plecach, podniósł mnie za pośladki, a ja automatycznie obwinęłam go nogami wokół bioder. Harry przeniósł mnie i położył delikatnie na łóżku. Nachylił się i pocałował moją szyję... W tym szaleństwie myślałam o tym, co mnie łączy z tym dzieciakiem... I w końcu powiedziałam to... To co ostatnio ciążyło mi na sercu.
- Ja przepraszam, Harry... - powiedziałam, kładąc rękę na jego nagim torsie i odsuwając go delikatnie. 
- Ja tak nie mogę! - dodałam, a głos mi zadrżał. - Cały czas cię wykorzystuję, a ty się tak starasz i... - jedna, pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
Chłopak ją wytarł i oparł czoło o mój czubek głowy.
- Wiem, jaka jest prawda... - odpowiedział cicho melodyjnym głosem. - Tylko szkoda, że nie umiesz jej przyznać głośno...
Odwróciłam wzrok od jego oczu i spojrzałam w bok. Czułam, jak zaczynają mnie piec policzki, a to znaczyło tylko jedno - rumieniłam się. Uśmiechnęłam się delikatnie, a po chwili zaśmiałam się i spojrzałam na mojego chłopaka. Tak wreszcie mogłam tak o nim powiedzieć. Byłam w niebo wzięta! Od niepamiętnych czasów nie czułam czegoś, co dał mi ten chłopak. Przyciągnęłam go do siebie za kark i delikatnie musnęłam jego rozgrzane wargi własnymi. 
- Idźmy spać... - zaproponowałam, kładąc się.
Harry położył się obok mnie tak, że spoglądałam mu teraz w te jego zielone tęczówki. Przysunęłam się do niego jak najbardziej mogłam i wtuliłam się w jego umięśniony, ciepły tors. 
- Dobranoc - wyszeptał, gasząc lampkę nocną i przygarniając mnie do siebie mocniej ramieniem. 
- Dobranoc... Kocham cię. - powiedziałam, przytulając się mocniej i zamykając oczy. Usłyszałam jak jego serce gwałtownie przyspiesza i uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Czułam, że to mój najszczęśliwszy dzień!  Nagle wszystko stało się takie oczywiste...
- Ja ciebie też, kochanie... - odpowiedział radosnym głosem, całując mnie w czoło. 
Zasnęliśmy i ze snu wyrwał mnie dopiero jakiś koszmar. Odwróciłam się w drugą stronę i spojrzałam w ciemną przestrzeń. Śniło mi się, że to, co stało się sensem mojego życia... Miało przestać istnieć. Wiem, że to szalone, ale... Dzisiaj odkryłam, że nie mogę żyć bez Loczkowatego. Nagle poczułam czyjeś silne ramiona przyciągające mnie do siebie. Harry pocałował mnie delikatnie w szyję i opatulił nogami...
- Nie bój się... Rano nadal tu będę. - wyszeptał mi do ucha, jakby wyczuwał to, o czym myślałam.


Załkałam głośniej. Łzy spływały mi po policzkach i mieszały się z wodą. Oparłam się o szybę kabiny prysznicowej, gdy moim ciałem wstrząsały kolejne spazmy płaczu. Te wspomnienia były zbyt rzeczywiste i jednocześnie przez to, zbyt brutalne. Te wspaniałe chwilę z nim już nigdy nie powrócą... Już nie zobaczę jego twarzy i uśmiechu... Czułam, że coś we mnie pęka... Usiadłam na dnie kabiny i zasłoniłam sobie twarz dłońmi, pomimo tego, że nikt nie mógł mnie zobaczyć. Łkanie stawało się coraz głośniejsze, a ja płakałam, siedząc pod strumieniami wody, dopóki łzy nie przestały lecieć. Kiedy dowiedziałam się niedawno, że Harry zginął w wypadku lotniczym, gdy próbował polecieć by odwiedzić swoich przyjaciół... Cały świat się dla mnie zawalił. Ani razu przez myśl nie przeszedł mi pomysł, że tak zakocham się  w tym młodym, loczkowatym chłopu. Faktu, że straciłam go bezpowrotnie, nie pomagała wieść o tym, że jestem w ciąży... Mam w sobie jego dziecko... Dziecko, które nie będzie mieć ojca... Nigdy się z nim nie spotka, nie pobawi... Harry nie nauczy go grać na pianinie albo jak zainteresować sobą dziewczyny... Nigdy nie usiądziemy razem przy wspólnym posiłku w Wigilię... Jeszcze jedna zabłąkana łza spłynęła mi po policzku, gdy położyłam się do łóżka. Naszego łóżka. Leżąc tam sama, dobijała mnie myśl, że teraz moje życie stało się bez wyrazu... ale muszę żyć. On był tym jedynym i to jest najważniejsze. Wychowam to dziecko i będzie ono moim największym skarbem. Odwróciłam się na bok i spojrzałam na gwiazdy za oknem. Tak bardzo chciałabym, żeby czas się cofnął, żeby ten cholerny samolot w ogóle nie startował... Zamknęłam oczy, a pod powiekami ujrzałam go, gdy mówił: "Nie bój się... Rano nadal tu będę" i uśmiechnęłam się, pomimo iż wiedziałam, że obudzę się sama...Jednak już mniej bałam się tego, co nadejdzie...



Opracowała: B


PS Wiem, że jest mega smutaśny, przepraszam was!
Chyba w ogóle was dzisiaj zawiodłam... Postaram się bardziej następnym razem... :(





5 komentarzy:

  1. Dziewczyno! Da się jeszcze bardziej postarać?! Może..w końcu to ty..;** Takie smutne też są zajebiste!! ;D Rozumiem że imaginy odzwierciedlają twój humor więc nie bądź smutasem tylko posłuchaj Irrestible i niech banann Harolda wejdzie na twą twarz xDDe Musiałam się dziś odstresować po 2 zajebiaszczo trudnych testach więć pochłonęłam już 3/4 tabliczki czekolady ( Wedla, o smaku cukierka bajecznego <3 Mmmm..). Siedze w tej Warszawie, przez otwarte okno słychać tramwaje i samochody, i tak sobie myślę o wszystkim..i o niczym..Mam na kilka dni osobny pokoj bo siostra do Londynu wyjechała <3 To pamiętasz? Banann na twarz! W trybie nał!xd Koxham i pozdrawiam
    -Alicja <#

    OdpowiedzUsuń
  2. o jeju czemu się tak źle kończy :cccc

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! Muszę przyznać, że Twój blog jest naprawdę interesujący i fajny. Zaciekawił mnie.
    Chciałabym zaprosić się na moje nowe forum ogólnotematyczne dla młodzieży. www.shiners.fora.pl - Na tym forum panuje wspaniała atmosfera, można porozmawiać na wszystkie tematy, poznać innych użytkowników i bardzo dobrze się bawić! Myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Mam nadzieję, że wpadniesz na Shiners.
    Pozdrawiam, Sovbedlly.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Award http://directionerforeverrr.blogspot.com/ :)xx

    OdpowiedzUsuń