Chciałaś długie, to proszę! (czytaj 7 stron w Wordzie)...
Znasz chłopaków z parę dobrych lat… Z całą piątką świetnie
się dogadujesz, a szczególnie z Zaynem. Czasem masz wrażenie, że to coś więcej…
W końcu często robicie jakieś dwuznaczne gesty, jakbyście byli parą i nie tylko
ty tak myślisz… Wiele razy się zdarzyło, że ktoś pomyślał, że między wami jest
coś więcej niż przyjaźń. Pewnego dnia wstałaś bardzo późno i spojrzałaś na
zegarek… O boże, już 10:00! A ty jesteś umówiona z chłopakami u nich w domu o
11:00! Wyskoczyłaś z łóżka jak oparzona, ubrałaś się i doprowadziłaś do
porządku… Wybiegłaś szybko z domu i prędko wskoczyłaś do jadącego autobusu. Do
drzwi chłopaków zapukałaś o 11:05, drobne spóźnienie, ale jednak spóźnienie…
Otworzył Ci Zayn w samych jeansach… Zobaczył Cię i pospiesznie wyjął słuchawki
z uszu. Uśmiechnął się i powiedział:
Zayn: Miło Cię widzieć, Meryem [czytaj Merjem]… Szczególnie,
że nie byliśmy umówieni…
*Mówiąc to opiera się o framugę drzwi. A ty nie możesz
oderwać wzroku od jego torsu i tych napiętych mięśni…*
Mera: Takk…< trochę jesteś oszołomiona tą sytuacją, po
czym dopiero do ciebie dociera, co powiedział>
Z: Jesteś taka słodka, jak się denerwujesz, Mera… Byliśmy
umówienie na środę, a jest?
M: A jest wtorek. <robisz klasycznego FACEPALMA>
Z: Może wejdziesz, byłbym bardzo szczęśliwy…
*Zayn uśmiecha się tym słodkim uśmiechem, więc nie możesz odmówić…
Oboje wchodzicie do środka… Zayn idzie przodem, po czym się obraca i uśmiecha
się patrząc się na ciebie*
Z: Jak chcesz mogę włożyć koszulę…
M:Yyyy… Jak chcesz… Chłopaków nie ma? <próbujesz szybko
zmienić temat, aby nie zauważył twojego roztargnienia>
Z: Tak, nie potrzebnie do nas przyszłaś, ale muszę przyznać
Mer, że była to bardzo przyjemna niespodzianka…
*Krzyżuje ręce i opiera się o stół… Robi swoje słynne
spojrzenie, od którego uginają Ci się nogi, ale zdobywasz się na odwagę, by nie
zemdleć i mówisz…*
M: Koszula?
Z: A no tak, przepraszam…
*Na chwilę zostawia cię samą, po czym wraca, gdy rozbrzmiewa
głośne burczenie w twoim brzuchu, Zayn od razu się uśmiecha…*
Z: Widzę, że ktoś tu jest głodny… Co nie Meryem?
M: Tak, spieszyłam się, więc nie zdążyłam zjeść śniadania…
*Chłopak otwiera lodówkę, po czym dodaje..*
Z: Na co ma księżniczka ma ochotę?
M: Obojętnie. Zjadłabym konia z kopytami!
Z: No to będzie jajecznica…< wyciąga różne produkty z
lodówki>
<wstajesz by mu pomóc, lecz on zatrzymuje cię gestem ręki>
Z: Dzisiaj ja dla Ciebie gotuję, siadaj i ciesz się
wolnością!
*Patrzysz jak rozbija jajka i zaczyna je smażyć, po chwili
zaczyna śpiewać ‘’What Makes You Beautiful” i co jakiś czas patrzy na ciebie,
co automatycznie sprawia, że zaczynasz się uśmiechać… Nie zauważasz, kiedy Zayn
przygotowuje do końca posiłek dla ciebie… Podaje ci talerz z jajecznicą i
dwiema kromkami chleba posmarowanymi masłem*
Z: Smacznego… Mam nadzieję, że będzie Ci smakować…
M: Dzięki. Na pewno…
*Zayn zaczyna myć naczynia, widać że jest w śpiewającym humorze
i to dosłownie, bo zaraz zaczyna śpiewać ‘’Let me love You” i widzisz, że kilka
razy spojrzał na ciebie podczas jej śpiewania… W końcu poczekałaś, aż na ciebie
znów spojrzy… Wasze spojrzenia się skrzyżowały, ale on szybko opuścił wzrok i chwilę potem przestał śpiewać… Teraz przerzucił ścierkę, którą wycierał naczynia
przez ramię i obiema rękoma oparł się o blat zmywaka… Podeszłaś do niego i
położyłaś rękę na jego dłoni, on spojrzał na ciebie… Wziął ręce i odsunął się
na chwile od blatu, po czym stanął do ciebie tyłem, jedną ręką oparł się o bok,
a drugą zasłonił twarz… Obróciłaś się do niego i czekałaś aż coś zrobi…Myślałaś
że zrobiłaś błąd, ale miałaś już dosyć tej zabawy w kotka i myszkę! Niby
przyjaciele, niby para, niby coś więcej, ale nic… Nagle Zayn podszedł do
ciebie, a ponieważ opierałaś się o blat, Zayn oparł się o niego rękoma, tak że
byłaś zablokowana z jednej, jak i z drugiej strony… Wasze twarze prawie się
stykały…*
Z: Mam dosyć tej naszej przyjaźni… Nie zrozum mnie źle… Ja
po prostu chcę czegoś więcej…
M: Czuję się jakbyś mi czytał w myślach <uśmiechasz się
niepewnie>
Z: Co ty na to? Przyjadę po ciebie o 21:00 i pójdziemy na
wieczorny seans tego filmu, który Harry
tak wychwalał…
M: Świetny pomy… <nagle przerywają wam chłopacy, którzy
roześmiani wchodzą do domu, co jednocześnie oznacza, że do kuchni, nagle się
zatrzymują widząc całą tą sytuacje, więc automatycznie się od siebie
odsuwacie>
Louis: Wow i nas nie zaprosiliście? Z chęcią bym się
przyłączył!
Harry: Ej, a ja? Co z nami Lou? Co z Larrym? Nie pomyślałeś
o nas? Ja tam wolę nie pytać się o tą całą sytuację, mogę się założyć, że zaraz
sami wszystko wyśpiewają…
M: Taa… To ja już może pójdę… <wychodząc przez drzwi
mówisz jeszcze> To do zobaczenia później… <i wychodzisz>
Liam: O to jeszcze nas dzisiaj odwiedzi?
Harry: Myślę, że nie zupełnie… Zayn?
Z: Idziemy o 9:00 na ten film co nam polecałeś Hazza…
H: Ale ty wiesz, że to horror? Uuu pewnie to umyślnie, żeby
cała była dla ciebie, co? Cmok, cmok…
Z: Przymknij się Harry…
H: Uuuu… Ktoś tutaj…< nie kończy, bo Zayn go popycha>
No dobra koleś, już skończyłem…
~~~~W twoim domu~~~~
Nie wiesz kompletnie w co się ubrać, więc przetrząsasz całą
szafę i w końcu stwierdzasz, że nie ważne w co się ubierzesz, tym razem Ci się
uda… Dlatego ubierasz zwykłe jeansy i T-shirt… Ale makijażu sobie nie
odpuścisz! Oczywiście nakładasz go niewiele, tak by wyglądał naturalnie, bo
wiesz że Zayn taki lubi… Nie zauważasz kiedy zbliża się godzina zero i słyszysz
dzwonek do drzwi… Już 9:00 i to Zayn! Był ubrany w jeansy (te które miał
rano!), koszulę w kratkę (tym razem inna), pod którą miał biały T-shirt. Jak przystało na prawdziwego
mężczyznę przywiózł ci bukiet kwiatów i to jeszcze twoich ulubionych tulipanów! W drodze Zayn sypie żartami z
rękawów, nie chcesz być gorsza i też rozśmieszasz go do rozpuku… Gdy
dojeżdżacie, kupujecie bilety na ‘’Piątek 13” , kupujecie przekąski i
wchodzicie do Sali jest 22:30. Film skończył się o ok. 24:30… Zamiast wracać
taksówką, wybieracie długi spacer do domu… Jak się okazało zostawiłaś telefon u
chłopaków (Zayn dostawał od Ciebie dziwne wiadomości, tak winowajcą był Harold),
więc zmierzacie do domu Zayna… Przez cały czas rozmawiacie o wszystkim, nawet o
firmach soku i serach, po prostu czujecie że możecie przy sobie gadać o
wszystkim… Zayn stwierdza, że poniesie cię do Hyde Parku, bo to jeszcze kawałek
stąd… Na początku próbujesz go odsunąć od tego pomysłu, ale on Cie bierze tak,
że musisz go objąć nogami w pasie…
Nadal rozmawiacie o wszystkich tematach jakie się wam
nasuwają… Mija 50 minut, kiedy docieracie do parku… O tej godzinie (1:50) to cud
spotkać tu żywą duszę! Idziecie ścieżką, trzymacie się za ręce…
*Nagle słyszycie jakieś tajemnicze dźwięki, ale nie znacie
ich pochodzenia… *
M: Słyszałeś to? To zupełnie brzmiało, jak…
Z: …ten obryzgany krwią facet z filmu, który wszędzie
chodził w masce hockeyowej z piłą? Spokojnie, bez przesady, przy mnie nie musisz
się bać…
*Zayn obraca Cię do ciebie, tak że stoicie teraz do siebie
twarzą w twarz… Zayn opiera swoją głowę o twoje czoło… i dotyka delikatnie
palcem twój nos, cały czas przy tym słodko się uśmiechając. Nagle słyszycie
sapanie, oboje obracacie się w jedną stronę… Widzicie faceta z maską hokejową i
piłą łańcuchową takiego samego, jak w filmie!*
Z: Wiejemy?
M: Myślę, że to chyba dobry pomysł…
*Zaczynacie biec przed siebie cały czas trzymając się za
ręce… Biegniecie, biegniecie, sapanie i kroki za wami cichną…Aż nagle Zayn
zaciąga Cię za drzewo obok krzaków tak, żeby was nie było widać… Więc
praktycznie całym ciałem do siebie przywieracie… Patrzycie sobie w oczy i Zayn
mówi:
Z: Jeśli mamy dzisiaj zginąć z rąk tego szaleńca to chcę zrobić przynajmniej jedną
rzecz, żeby potem nie żałować, że zmarnowałem cały ten czas, który mieliśmy
przez te parę lat…
*Nie zdążyłaś zapytać się nawet o co mu chodziło, bo
zaczynacie się całować i to bardzo namiętnie, tak jakby to był wasz pierwszy i
ostatni pocałunek w całym waszym życiu…
Zayn jedną ręką trzyma twoją twarz, a
drugą przytrzymuje cię w talii, ty natomiast trzymasz go za kark, a druga twoja
ręka jeździ po jego torsie… Niespodziewanie pocałunek przerywa wam facet z piłą
łańcuchową wyskakujący z krzaków! Znowu zaczyna biec i czasem zwalniacie, co
chwile spoglądacie do tyłu, ale się nie zatrzymujecie, aż do domu Zayna nie
zostaje wam kilometr…*
Z: Wow, już jest ok. 4:00 nad ranem… szybko mi mija czas w
twoim towarzystwie, Meryem… Ale ani jedna sekunda, nie jest czasem straconym…
*to mówiąc obejmuje Cię w pasie*
M: Taa… pewnie bym była już w domu, gdyby nie ten telefon…
no i oczywiście facet z piłą…
*Oboje zaczynacie się śmiać, Zayn jeszcze bardziej ściska
cię w pasie…*
Z: Ja się tam cieszę, że go zapomniałaś…
M: Ponieważ popisałeś sobie dwuznaczne wiadomości z Harrym?
*On spuszcza na chwilę wzrok, jakby się zastanawiał jak to
ująć w słowa, ale chyba stwierdził, że szybko zmieni temat, jak ty dzisiaj
rano, gdy nie miał koszuli… Stajecie w framudze drzwi…*
Z: Zobacz już jesteśmy na miejscu! Szkoda, że ten wieczór
się tak szybko skończył, dla mnie moglibyśmy spędzić dzisiaj jeszcze drugie
takie…
<Nie kończy, bo mu przerywasz pocałunkiem… tym razem
delikatniejszym, gdyż nie grozi wam już niebezpieczeństwo… ‘’Tak jakby
kiedykolwiek mogło, w tych jego silnych, umięszonych ramionach” – myślisz. Gdy
kończycie Zayn jest troszkę oszołomiony, ale jest wstanie tylko powiedzieć…
Z: Yyyy… tak, telefon….
*Zaczynasz się śmiać. Wchodzicie do środka… I widzicie, że
cały dom jeszcze tętni życiem! Wszyscy, oprócz Harrego (dziwne…) siedzą przed
telewizorem i oglądają jakieś programy, które na pewno musiały się zacząć po
24:00… (czytaj nie dla dzieci)… Kiedy was zauważają momentalnie przełączają na
MiniMini, przez co na ekranie 32- calowej plazmie pojawia się chrapiąca rybka…*
Z: Nie musieliście przełączać dla nas… Z wielką chęcią razem
z wami byśmy pooglądali niezależnie co to było…
M: Weź Zayn… *lekko go pchasz ręką w tors* Nie widzisz, że
im wstyd?
Niall: No widzisz, do czego doprowadzasz?
Lou: Twoja dziewczyna musi nas bronić…
M: Właściwie to…
Z:Ej, a ty lepiej patrz na swoją dziewczynę! Właśnie gdzie
jest Hazza?
*Wszyscy kręcą głowami, aż wreszcie Lou pęka…*
Lou: Boże! Może mój chłopak został postrzelony i gdzieś się
teraz beze mnie pałęta… O losie!
*Nagle, jak na zawołanie, wchodzi szaleniec z piłą… Ściąga
maskę i ciuchy obryzgane krwią… Przecież ten szaleniec, który ich gonił przez
cały wieczór to Harry! Na początku nie zauważa Mery i Zayna, którzy zaczeli
szukać telefonu po kuchni*
H: Hah, ale się ubawiłem… Nie poznali mnie! Jak przede mną
uciekali : ‘’A uważaj ten facet z piłą…” Serio Zayn piszczał jak mała…
<nagle zauważa wściekły wzrok tego wymienionego przed chwilą> Oh, część
Kolo… Jak tam sprawy?
Z: Kolo? Ty kolo lepiej uciekaj, bo <Zayn nie kończy
zdania, bo wybuchasz głośnym śmiechem, a za tobą Lou (pewnie chce wybawić
chłopaka), a po nim cała reszta, aż w końcu Zayn zaczyna się uśmiechać…
M: No weź Zayn… Przecież przed chwilą sam powiedziałeś,
żebyś podziękował temu szaleńcowi z piłą…
H: No właśnie, Zayn… Poza tym powinieneś być mi wdzięczny!
To w końcu ja załatwiłem tobie ten upojny pocałunek z dziewczyną, w której się
kochasz od 3 lat!
*Ty jesteś w 7 niebie, bo czułaś to co on już od tak
długiego czasu, ale Zayn w tej chwili miał wymalowany mord na twarzy i nic…
nawet gdyby cała planeta zaczęłaby się śmiać, kompletnie nic… nie zmieniłoby
stanu, w którym się znajdował – czystej złości… Harry to zauważył, więc się
trochę skulił i zaczął tyłem iść do schodów… Aż nagle Zayn tupnął i Harry
biegiem rzucił się, pokonując schody co 3 stopnie i przewracając się co parę
kroków…*
M: Ale musisz przyznać, że miał…. Mhm dość ciekawy sposób
wyswatania nas… A tak a probo tych trzech lat…
*Zayn nagle stał się potulny jak baranek, jakby cała złość z
niego wykipiała… Teraz tylko chciał ukryć prawdę… Ale na swoje nieszczęście
oblał się rumieńcem i zaśmiał się nerwowo*
Z: Też od tak dawna to czułam, ty mój Supermenie… < i
całujesz go w policzek>.
*Zayn od razu się uśmiecha*
Z: Wiesz myślę, że twój telefon jest u mnie w pokoju na
górze…
~~~~W pokoju Zayna~~~~
Stoisz na środku pokoju, naprzeciwko łóżka. Zayn otwiera
szafkę, chwilę w niej grzebie po czym wyciąga z niej twoją komórkę… Uśmiechasz
się na widok zguby. Zayn do ciebie podchodzi, staje znów bardzo blisko ciebie.
Patrzysz mu teraz prosto w oczy, pomimo tego, że musisz trochę zadzierać głowę,
bo jest taki wysoki. Już myślisz, że dzisiaj pocałujecie się po raz trzeci, ale
on opiera swoją głowę o twoje czoło, tak jak wtedy na ścieżce w Hyde Parku… Ale
tym razem nikt wam nie przeszkodzi….*
Z: Wiesz, jest już prawie 6 rano, może nie wracaj do domu…
tylko zostań tutaj…
M: Nie sądzę, że to byłby dobry… <Nagle przerywa wam ktoś
zza drzwi>
Liam: Ej, uważaj na swoje nogi Niall.
Lou: I co Harry słyszysz coś?
H: Nie, chyba przerwali… Ogólnie myślę, że ten patent z
szklanką jest jakiś oklepany…
Niall: A mówiłem, że obok okna Zayna jest drzewo i że możemy
się wdrapać, ale wy nie, bo co? Bo mój pomysł jest głupi!
Liam: Hi Guys! Myślę, że się skapnęli, że tu siedzimy…
Lou: No nie no Sherlocku!
Liam: Niall! Weź te nogi!
Niall: To moje nogi i będę z nimi robił co chcę!
Liam: Ach, tak?
Niall: Tak!
Harry: Ej, ludziska! Przeszkadzacie tym dwóm zabłąkanym duszom, które w końcu się odnalazły i…
Zayn: Możecie nas zostawić samych?
Harry (zza drzwi): No właśnie! Nie słyszeliście chłopaka? Do
swoich pokoi, już dawno po dobranocce!
*Słychać rozchodzenie się do pokoi i zamykanie kilku par
drzwi…*
M: Kocham ich, ale nareszcie mamy spokój…
Z: Jesteś pewna? To patrz… Harry bierz tą szklankę i do
swojego pokoju!
*Cisza*
Z: Liczę do 3 i wychodzę na korytarz… A przecież sam wiesz,
że trenuję kick-boxing…
H: No dobra, już idę… Ale Kolo skąd wiedziałeś, że tu
jestem?
Z: YYY… Bo jesteś Hazzą? Znam cię… Marszem do…
H: …swojego pokoju, tak wiem mamo…
*Odgłos kroków i zamykanych drzwi*
M: Korekta… Teraz nareszcie jesteśmy sami… <oboje
zaczynacie się śmiać, Zayn odgarnia ci włosy z twarzy>. Wiesz, właściwie to
może zostanę na noc… Boję się, że mogą mi się śnić koszmary dzisiejszej nocy, a
ty już w parku udowodniłeś, że w twoim towarzystwie mogę być spokojna o moje
bezpieczeństwo…
*Zayn uśmiecha się tym swoim słynnym uśmiechem (tak, a żebyś
wiedziała - laski mdleją)… I całujecie się jeszcze parę razy, przed snem… W
nocy do niczego nie dochodzi, zasypiasz w koszuli Zayna, tak w tej w której
chciał cię obronić przed Harrym… Przez całą noc Zayn nie wypuścił cię ze swych
objęć…
Jakoś nikogo nie dziwiło, że rano wstałaś i w jego koszuli
poszłaś wraz z Zaynem wszystkim zrobić jajecznicę… W końcu i tak większość
znajomych miała was za parę od dosyć dawna… Od dzisiaj jesteście z Zaynem jedną
z najlepszych par na tej planecie. Już na zawsze nikt was nie rozłączy… a
szczególnie nie facet z piłą łąńcuchową;) I żyli długo, śpiewnie i szczęśliwie…
KONIEC
Opracowała: B "Wszystkiego naj z okazji urodzin
Mera (X)! Mam nadzieję, że rysunki Ci się spodobają!
W końcu siedziałam nad nimi trochę czasu..."
PS: Aparat spowodował, że nie widać światłocieni starannie:)
Dziękuję, Ci moja droga!! To najlepszy prezent jaki mogłam dostać~(Meryem)X
OdpowiedzUsuńB no na serio się postarałaś :-)
OdpowiedzUsuń