piątek, 30 listopada 2012

Imagine - Liam (IX)

We are live in a yellow submarine, yellow submarine... Ups... Przepraszam, trochę mnie poniosło... Ostatnio mam fazę na tą piosenkę. Chociaż znam ją od roku dopiero teraz mnie napadało:) Może to dzięki dodatkowym lekcjom z moją anglistką;3 B ma mnie już dość, bo cały czas ją śpiewam-_- Pewnie niedługo mi przejdzie, więc...:D
Dzisiaj piszę ja, bo B przygotowuje się do konkursu;) Znowu nie przeczytała wymaganych książek, ale ja w nią wierzę, bo ostatnio dzięki streszczeniom przeszła do kolejnego etapu:) U nas w szkole skończył się trymestr, więc oceny wystawione... Teraz trzeba od nowa wypełnić dziennik-_-
Tym razem napisałam Liama... Nie jestem zadowolona, ale obiecałam X i B, że coś dzisiaj wstawię, a nie zdążę napisać nic innego... Pierwszy raz o nim pisze, więc wybaczcie mi, że jest taki słaby.




-[T.I.]! Wychodzimy!-zawołała z dołu moja mama. Niechętnie wzlokłam się z łóżka i zeszłam na dół. Usiadłam na schodach i zaczęłam ubierać trampki.
- Dziecko, jak ty wyglądasz?!-zdenerwowała się mama.- Nie jedziemy na kajaki, a nie na pokaz mody!
- Mamo, przecież mówiłaś, że nie muszę z wami płynąć-powiedziałam łagodnie mimo, że byłam na nią zła.-Poza tym...-spojrzałam na swoje ubranie(niebieskie jeansy, biały top i narzucona na niego, luźna czerwona koszula)), po czym skończyłam zawiązywać drugiego buta.-...to jedne z moich najwygodniejszych rzeczy...
- Ach, tak... Chyba rzeczywiście coś takiego mówiłam...-zastanowiła się moja rodzicielka.
- Jak to, [T.I.] nie będzie z nami płynąć?-powiedział mój młodszy brat, wyginając usta w podkówkę.
- Chodź tu do mnie...-rozłożyłam ręce, żeby przytulić chłopca. Nie wahał się on długo i po chwili znalazł się w moich ramionach.-[I.T.B.], przecież wiesz, że nie umiem pływać i boję się wody.
- Ja cię uratuję, jeśli będzie taka potrzeba!
- Dobrze, ale może innym razem...-zaśmiałam się, na słowa chłopca.- Dzisiaj bardzo chętnie sobie odpocznę na plaży... Ale obiecuję ci, że zaraz po kajakach zabiorę cię na lody! To jak umowa stoi?
Chłopiec pokiwał twierdząco głową, przytulił się do mnie mocno, ale po chwili wyrwał się z moich objęć.
- To, jak jedziemy?!-zaczął ciągnąć moją rękę, żebym wstała.- Nie mogę się doczekać!
-Lodów, czy kajaków?-zapytała z uśmiechem moja mama. Chociaż miałam z nią coraz gorszy kontakt, to mój brat sprawiał, że potrafiłyśmy się dogadać.
- Tego i tego! To będzie super dzień!-razem z mamą zaśmiałyśmy się krótko, po czym wzięłam chłopca za rękę i wyszliśmy z domu.
- Widzę, że humor wszystkim dopisuję...-zaczął mój tata.- I tak ma być!:)
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy nad jedno z najbliższych jezior. Często tam jeździliśmy, ale dopiero niedawno odkryliśmy, ze można tam wypożyczyć kajaki. Całej mojej rodzinie podobał się ten pomysł z wyjątniem mnie, ponieważ przeraźliwie bałam się wody. Miałam tak od dzieciństwa, odkąd prawie się utopiłam podczas nauki pływania. Od tamtego czasu nie ma siły, która zmusiłaby mnie do jakiegoś głębokiego zbiornika wodnego. Chociaż miałam spędzić ten dzień na samotnym siedzeniu na plaży, to zapowiadało się przyjemnie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie byłam skłócona z mamą. Kiedyś jej mówiłam o wszystkim, teraz prawie o niczym. Parę razy próbowałam to zmienić, ale nie potrafię... Na szczęście zdarzają się takie chwile, jak teraz:) Zanim się zorientowałam, dojechaliśmy na miejsce. Usiadłam pod drzewem i zaczęłam czytać "Plotkarę" Cecily von Ziegesar(zainspirował mnie mój drugi mąż:)), podczas gdy moja rodzina przygotowywała się, żeby wypłynąć na kajaki. Lektura mnie tak zainteresowała, że nie zwracałam uwagi na otaczający mnie świat. Przerwałam tylko na chwilę, żeby pomachać na pożegnanie rodzicom i bratu, którzy wypływali na swoją pierwszą przygodę z kajakami. Wróciłam na swoje miejsce i zajęłam się poprzednią czynnością
- Witaj Czerwony Kapturku, co tam czytasz?-usłyszałam głos zza drzewa, przy którym siedziałam. Na jego dźwięk podskoczyłam i wyrzuciłam książkę z rąk, tak że wylądowała w najbliższych krzakach.-Przestraszyłem cię?- nagle przede mną pojawia się osoba, przez którą prawie dostałam zawału serca. Był to wysoki brunet, który wydawał mi się skądś znajomy, ale nie wiedziałam zupełnie skąd.-Przepraszam nie chciałem...-powiedział podając mi rękę, żeby pomóc mi wstać. Kiedy udało mi się stanąć na nogach, chłopak podał mi książkę, którą rzuciłam w krzaki.
- Nie ma sprawy-uśmiechnęłam się delikatnie, przyciskając powieść do klatki piersiowej.
- Może się przejdziemy?
- Hmm... No nie wiem... Mama mi nie pozwala rozmawiać z nieznajomymi...-zrobiłam "niewinną" minę.
- Ale ja nie jestem nieznajomym... Chociaż w sumie to nim jestem...-zamyślił się.-...ale możemy to zmienić:) Jestem Liam..
- A ja [T.I.]-powiedziałam i ścisnęłam jego wyciągniętą rękę. Po czym przyjrzałam mu się bardzo dokładnie. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie z kim rozmawiam.- Nie musiałeś się przedstawiać. Wiem, kim jesteś-uśmiechnęłam się słodko.- Ale będziesz się musiał przyzwyczaić, że będę do ciebie mówiła Wilku...
- Dla ciebie Czerwony Kapturku, jestem do tego skłonny. To teraz będziesz chciała się ze mną przejść?
- Owszem-chłopak ujął moją dłoń i ruszyliśmy w stronę leśnej ścieżki.
Przez dłuższy czas szliśmy w milczeniu, oddychając świeżym powietrzem, o które trudno w wielkiej metropolii i napawając się pięknymi widokami. Przeszliśmy spory kawałek drogi, zanim któreś z nas się odezwało.
- Jesteś plotkarą?
- Nie... Dlaczego tak uważasz?-spytałam zdezorientowana.
- Przepraszam, tak tylko myślałem...-odwróciłam głowę w stronę chłopaka i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Liam zarumienił się lekko i odwrócił wzrok.- Bo...wiesz, ta książka, którą czytałaś...
Zaśmiałam się, gdy usłyszałam słowa, które padły z jego ust. Jednak po chwili opanowałam się, żeby nie robić mu przykrości.
- Liam, nie martw się, mi można zaufać. Nie obwieszczę całemu światu za pomocą twittera, że cię spotkałam...
- Nie chodziło mi o to, nie mam nic przeciwko, żebyś to zrobiła... Wiele dziewczyn by tak uczyniło... Ale po prostu nie lubię plotek...
- Ja też-uśmiechnęłam się delikatnie.- Ale mimo to jestem fanką "Plotkary". Książek, jak i serialu... Ale pomyśl racjonalnie, co bym miała tam napisać? Że jestem twoją dziewczyną? Przecież to by było jakieś szaleństwo. Ja nie jestem taka
- Przepraszam, nie chciałem...
- Nie jestem zła, nie mam przecież za co... Nie znasz mnie, więc sąd mogłeś wiedzieć, jaka jestem:) Może zmieńmy temat?
- Tak, to dobry pomysł-wreszcie chłopak się uśmiechnął.
- To może najpierw mi odpowiesz, co słynny Liam Payne z One Direction tutaj robi?
- Hah... Lubię to miejsce, jest takie ciche... Można odpocząć... Może usiądziemy?-nie czekając na moją odpowiedź, chłopak pociągnął mnie za rękę, którą cały czas trzymał, przez co usiadłam na ławce tuż obok niego.-Skąd mnie znasz?
- Szczerze...? Trudno cię nie znać. Razem z resztą jesteście wszędzie... Koszulki, bransoletki, lalki, szczoteczki do zębów... To już się robi dziwne... Mam małe pytanie, ale odpowiedz szczerze... Nie przeraża cię to?
- Trochę...-zaśmiał się krótko.-Ale to nie jest, tak że mamy dość. Kochamy naszych fanów...
- Wiem...-przerwałam mu.- Nie musisz mi się tłumaczyć... Tyle, że chyba każdego by coś takiego przerażało...
- Chyba tak...-chłopak uśmiechnął się delikatnie.- Skoro odpowiedziałem na twoje pytanie, to teraz odpowiesz na moje. Co tutaj robisz Czerwony Kapturku?
- Rozumiem, że oprócz zadawania się ze złymi Wilkami...-uśmiechnęłam się słodko.- Moja rodzinka przyjechała tu na kajaki...
- To czemu nie jesteś z nimi? Jeśli wolno spytać..
- Jasne, że wolno:) Od dzieciństwa boję się wody, znaczy dużych zbiorników wodnych, w których mogę się utopić... Poza tym często się kłócę z mamą, więc wolę nie narażać nas na utratę życia...-wypowiadając ostatnie zdanie, wpatrywałam się czubki swoich butów.
- To smutne, że się z nią kłócisz. Zawsze wydawało mi się, że matka z córką są ze sobą blisko.
- Kiedyś tak było, ale teraz jest zupełnie inaczej... Zdążyłam się już przyzwyczaić, więc nie
- Może uda ci się to jeszcze naprawić
- Wątpię...-przerwał mi dzwoniący telefon. Nie musiałam sprawdzać, kto do mnie telefonuje. Wiedziałam, że to moi rodzice wrócili z kajaków i teraz mnie szukają.- Liam, ja misze iść... Przepraszam...-wstałam, a on po chwili poszedł w moje ślady.
- Nie ma sprawy... Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy...
- Na pewno-uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam swojego Wilka.- Wiesz co...?! Idę zaraz z młodszym bratem na lody dołączysz się...
- Bardzo chętnie-uśmiechnął się, tak że nogi się pode mną ugięły.-Czuję się bardzo zaszczycony tym, że Czerwony Kapturek wreszcie zaufał Wilkow
Chłopak chwycił moją dłoń i zaczął iść w stronę przystani, ale ja nie ruszyłam się z miejsca, więc Liam przyciągnął mnie do siebie. Bardzo szybko się do siebie zbliżyliśmy i nasze usta się delikatnie musnęły, więc szybko odskoczyliśmy od siebie i spojrzeliśmy na siebie w osłupieniu.
- To może już pójdziemy-wyjąkałam.-Żeby nie czekali na nas za długo...
- To dobry pomysł...-powiedział chłopak po czym chwycił mnie za rękę i pociągnął, tym razem delikatniej, w stronę samochodu.


Napisała E
PS. Przepraszam, że ten imagine wyszedł mi taki nabazgrany, ale postaram się, żeby następny był lepszy:) Wybaczcie mi...



3 komentarze: