niedziela, 9 grudnia 2012

Imagine - Harry (XIV PART 1!!)

Hai:3 No.. widzi mi się, że to będzie iście Harrehowy tydzień, bo mam aż na niego 3 zamówienia, w tym jednego partowca! No właśnie, a propos niego... Dedykuję ten imagine, który miał być z koncertem...(będzie miał 3, może więcej partów) wspaniałej Hani (@Sara_jaka) , którą uwielbiam i po prostu... Jesteś genialna i błagam cię, nigdy się nie zmieniaj!!:P Nigdy nie zapomnę tego:"They on replay, One Direction is on replay!";D Mam nadzieję, że się spodoba, nie będzie za krótki i że będzie "realny";D


Wasza B


--------------------------------------------------



Nadszedł ten dzień, na który tak długo czekałaś! Dzisiaj idziesz na koncert One Direction! Już od miesięcy planowałaś ten wyjazd do Londynu. Na szczęście miałaś tutaj ciocię, która cię przyjęła, a ich córka i zarazem twoja dobra przyjaciółka, też jest Directionerem i razem z nią miałaś  iść na koncert. Wczoraj przegadałyście całą noc, ale nie byłaś zmęczona, a wręcz przeciwnie - latałaś w tą i z powrotem. Byłaś podekscytowana i zarazem radosna... Czułaś, że to będzie twój szczęśliwy dzień.
- Chodzisz jak na trybikach, a i tak wychodzicie dopiero wieczorem! - zaśmiała się serdecznie twoja ciocia przy śniadaniu.
Godziny mijały, a ty i twoja kuzynka byłyście coraz bardziej nakręcone. Kiedy wreszcie nadszedł czas koncertu czułyście się jak we śnie. Byłyście na arenie, gdzie nie było jakoś makabrycznie wiele miejsc, ale i tak harmider, który powstał przez szepczące między sobą Directioners, był niesamowicie głośny. A co dopiero porównywać to z tym, co się działo kiedy na scenę wyszli chłopcy. Nie mogłaś uwierzyć, że będąc w pierwszym rzędzie masz ich prawie na wyciągnięcie ręki... Zawsze wydawali ci się tacy niedostępni i nieosiągalni dla ciebie w rzeczywistym świecie, ale teraz... Myślałaś, że łzy będą ci płynąć cały czas po twarzy, ale miałaś tak wysoki poziom adrenaliny, że  praktycznie przeskakałaś i prześpiewałaś z zespołem cały koncert tak samo, jak reszta fanek. One Direction było niesamowite jak zawsze, a atmosfera nie do opisania... Szczególnie kiedy Liam poprosił o wsparcie przy śpiewaniu 'Live While We're Young' i cała arena śpiewała razem z nimi! Jednak to i tak nie równało się z momentem, gdy na końcu chłopcy mieli się już żegnać, ale powiedzieli, że chcą podziękować Directioners za ostatnie dwa niewyobrażalne lata i zaśpiewali "What Makes You Beautiful". Wtedy większość, jak nie wszyscy, zaczęli płakać... Ty również nie mogłaś powstrzymać kilku łez, które spłynęły po twoich policzkach i które przez cały koncert były wstrzymywane z uporem.  Kilka minut później Oni zniknęli ze sceny i koncert oficjalnie się zakończył, a ciebie nadal rzucało. Wszyscy podążyli powolnie w stronę głównego wyjścia, a kilka osób się przepychało w nadziei, że przed wejściem spotka zespół... Wy również miałyście taką nadzieję i popędziłyście do wejścia, ale w połowie areny twoja kuzynka cię zatrzymała.
- Tu musi być jeszcze jakieś inne wyjście... - mruknęła i rozejrzała się po sali, wskazała tobie jedną ręką szerokie drzwi. - Ja pójdę głównym, a ty tamtym i jak jedna z nas ich spotka, to zadzwoni po drugą... Umowa stoi? - zapytała na końcu, ale i tak znała odpowiedź.
- Stoi... - odrzekłaś z determinacją w głosie.
Pobiegłyście w wybrane kierunki... Po kilku minutach marszu i przepychanek pod prąd wyszłaś bocznym wejściem, które ku twojemu zdziwieniu - wybrałaś tylko ty. Jednak i tak bardziej zdziwiona byłaś, gdy trafiłaś na jakiś korytarz. Drogi prowadziły w lewo i prawo, wybrałaś tą drugą opcję. Szłaś przez jakąś chwilę sama i zaczęłaś podejrzewać, że nie powinno cię tu być... A kiedy usłyszałaś jakieś głosy za sobą - wyskoczyłaś przez pierwsze, lepsze drzwi. Znalazłaś się na dworze i nie byłaś z tego powodu zbytnio zadowolona... Przed tobą był chodnik, za nim jakaś boczna/pusta ulica, a po drugiej stronie ciągnął się park. Wyciągnęłaś telefon by zadzwonić do koleżanki i podążyłaś przed siebie. Wpisując cyfry numeru, nie spoglądałaś przed siebie, lecz byłaś wpatrzona w ekran komórki. Gdy wpisywałaś ostatnią cyfrę, telefon wypadł ci z rąk, a ty uderzyłaś o asfalt. To był ułamek sekundy, kiedy uświadomiłaś sobie, że leżysz tuż przed maską jakiegoś, srebrnego Large Rovera. W uszach nadal ci dzwoniło po mocnym spotkaniu z betonem... Ociężale się wsparłaś na łokciach i usiadłaś. Spojrzałaś za siebie i ujrzałaś winowajce - wystający krawężnik! Poczułaś coś na ramieniu, powoli się obróciłaś i zauważyłaś, że strasznie kręci ci się w głowie. Ktoś nachylał się nad tobą i coś mówił... Nagle źrenice ci się rozszerzyły... Nie mogłaś uwierzyć w obrót sytuacji. 
- Przepraszam... Wszystko ok? W ostatnim momencie ja i Tom cię zauważyliśmy, ale i ... - przerwał na chwilę swój monolog i chwycił jedną z twoich dłoni, by pomóc ci wstać. - Gdzie są moje maniery?! Jestem... - nie dokończył, bo mu przerwałaś. Harry puścił twoją dłoń i ramię.
- Wiem kim jesteś... - powiedziałaś powoli, pocierając nadgarstki.. Byłaś trochę skołowana... Obróciłaś się za siebie i wskazałaś budynek, przełykając głośno ślinę. - Właśnie wracałam z koncertu... - zaczęłaś, ale urwałaś gdy zakręciło ci się w głowie i gwałtownie poleciałaś do przodu. Na szczęście Harry cię złapał w swoje ramiona. Czułaś jego silne, napięte mięśnie... Powoli przeniosłaś wzrok z jego odsłoniętych ramion na twarz, od której dzieliły cię tylko milimetry. Utonęłaś w jego zielonych tęczówkach, a chłopak szeroko się uśmiechnął, pokazując przy tym te swoje słodkie dołeczki. Czułaś, że znów odlatujesz... 
- Hm... Harry... Zostawiam ci auto, chyba wiem, co przeszło ci przez myśl. - usłyszałaś jakiś męski głos za sobą i odkryłaś, że był to mężczyzna, którego nie kojarzyłaś. Rzucił kluczki, a Harry na chwilę puścił cię jedną ręką i sprawnie przejął lecący przedmiot. 
- To był Tom, nasz kierowca... - powiedział, dokładnie oglądając twoje dłonie, które były całe poharatane. 
- Chłopaki pojechali innym autem, bo Tom miał mnie podrzucić pod Brighton, bym mógł odpocząć w swoim domu...  - rzucił Harry, gdy prowadził cię na tył auta. Otworzył bagażnik, po czym chwycił cię w pasie i podsadził, żebyś mogła usiąść...
- Przepraszam, ale... Mógłbym wiedzieć, jak nazywa się piękna dziewczyna, którą prawie przejechałem? - zapytał niepewnie, spoglądając ci w oczy. Otworzyłaś usta w niemej odpowiedzi, w głowie nadal rozbrzmiewał ci jego niesamowity głos z chrypką... A ten akcent! Zawsze sądziłaś, że jego głos jest perfekcyjny, ale teraz wiedziałaś, że słowo "perfekcyjny" nie wystarcza... Nie mogłaś uwierzyć, że chłopak, o którym od dawna marzyłaś stoi teraz przed tobą... 
- [Twoje Imię] - mruknęłaś cicho, a Harry się zaśmiał, co wywołało najpierw szok, a potem czuły uśmiech na twojej twarzy. 
- Hm... Dobrze, [T.I] - wyjął apteczkę, a ty zorientowałaś się o co chodzi.
- Nie musisz tego robić - powiedziałaś i automatycznie cofnęłaś dłonie.
Harry spojrzał na ciebie i się uśmiechnął, oparł się jedną ręką obok twojej nogi i się delikatnie nachylił, spoglądając ci w oczy.
- Sunshine... Nie utrudniaj mi sprawy jeszcze bardziej... - powiedział namiętnie, po czym odgarnął tobie włosy z lewego policzka za ucho i zmarszczył brwi. Wyprostował się jak gdyby nigdy nic i wyjął wodę utlenioną.
- To może trochę szczypać... - mruknął i polał twoje dłonie wodą.
Jęknęłaś cicho.
- Przepraszam... - powiedział skruszony, a ty zaczęłaś przyglądać się jego twarzy.
- Nie musisz... To nie twoja wina... To moja nieodpowiedzialność... - westchnęłaś i opuściłaś wzrok. 
Poczułaś jak obejmuje twój podbródek i delikatnie podnosi go do góry tak, że spoglądałaś mu teraz w oczy. Serce zabiło ci mocniej. "Czy on właśnie...?" - pomyślałaś. Jednak chłopak tylko wyciągnął nasączony czymś wacik i oczyścił ranę na twoim policzku. Nieznacznie posmutniałaś.
- Do wesela się zagoi! - zaśmiał się Harry, który źle musiał zinterpretować twoje zachowanie. Chwilę potem miałaś zabandażowaną jedną rękę, a na drugiej spoczywał plaster, tak samo jak na policzku. Położył obie dłonie po twoich bokach i nachylił się... Był teraz tak blisko ciebie, że jego oddech poruszał kosmykami twych włosów. 
- A czy szanowna... [T.I], pozwoli siebie odwieźć do domu? - zapytał i przeniósł wzrok z twojego obojczyka na twarz. 
Delikatnie się uśmiechnęłaś i pokiwałaś głową. Usiedliście na przednich siedzeniach, a Harry zaśmiał się, żebyś zapięła pasy, bo na kolejny wypadek nie ma ochoty. Pomimo tego, że na początku byłaś zestresowana, to podejście Hazzy sprawiło, że całkowicie się wyluzowałaś. Podczas drogi dużo rozmawialiście, a szczególnie o dzisiejszym koncercie. 
- To tutaj... - powiedziałaś, śmiejąc się, bo Harry opowiadał właśnie o epizodach za kulisami... Wskazałaś palcem dom cioci, a Harry zatrzymał samochód. Byliście na typowym, angielskim osiedlu. Dróżka, a po dwóch stronach mało uczęsczanej drogi - rzędy domów.
- No... - odwrócił od ciebie wzrok i spoważniał. Zmarszczył brwi i uderzył delikatnie otwartymi dłońmi w kierownicę... - To trzymaj się.. - dodał i spojrzał ci w oczy, jego kąciki ust uniosły się w górę. - Tylko uważaj na siebie, ok?
- Hah, będę... - powiedziałaś i nachyliłaś się, po czym musnęłaś ledwie ustami policzek Harry'ego. Otworzyłaś drzwi i już chciałaś wysiadać, ale coś mocno pociągnęło cię do tyłu.
- Hah, pasy! - powiedziałaś i czułaś, że się rumienisz...taki głupi wypadek... Wydawało ci się, że Hazza zaraz pęknie ze śmiechu. Odpięłaś pasy i wysiadłaś z samochodu, a po sekundzie już byłaś po drugiej stronie i przemierzałaś trawnik przed mieszkaniem. 
- Hej! - zawołał za tobą. 
Obróciłaś się, będąc już pod drzwiami. Harry opuścił okno po stronie pasażera i nachylił się bardziej w jego stronę.
- [T.I.], masz jutro czas? - spytał, przygryzając wargi, a ty się uśmiechnęłaś...



CIĄG DALSZY NASTĄPI...



Opracowała: B 


PS Dzisiaj postaram się jeszcze coś dodać!
 






8 komentarzy:

  1. Podoba mi sie juz początek!!! Jestem ciekawa co tam dalej wymyslisz :-) czekam na nowy rozdział :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział opowiadania czy kolejny part tego?? :D Btw, dziękuję bardzo!!:* - B

      Usuń
    2. Kolejnego parta tego!!!! No i checia opowiadania. No ale ja wiem ze z wena i czasem troche trudno :-) uwielbiam waszego bloga <3 :-D

      Usuń
  2. Już się nie mogę doczekać! Uwielbieam! ;*** Jeszcze raz dziękuję i nie wiem ile jeszcze będę musiała! Jesteś niesamowita! <3 ;****
    Pzdr Hania (Nel / @sara_jaka ;P) ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. i co gdzie ten dalszy ciąg?

    OdpowiedzUsuń
  4. Aims to Expand Borgata's Borgata Hotel Casino & Spa in Atlantic City
    The Borgata Hotel 포천 출장샵 Casino & Spa is set 세종특별자치 출장샵 in Atlantic City and owned 순천 출장샵 by MGM Resorts International. The hotel's 2,500 guest 천안 출장안마 rooms and suites 정읍 출장안마

    OdpowiedzUsuń