Okey... Bardzo, ale to bardzo przepraszam za to, że dawno nic tu nie wstawiałam i pewnie kiedy wam powiem, że to się zmieni, to nie uwierzycie... Ale naprawdę jest mi bardzo przykro, bo ten blog znaczy dla mnie dużo, a pewnie będzie źle jeśli będę się tłumaczyć tym, iż w mojej rodzinie się ostatnio trochę popsuło... Ale git... Dobra... piszę rozdział 3, chociaż nie usłyszałyśmy żadnych waszych opinii o tym opowiadaniu i nie wiemy czy jest dobrze, że to piszemy... No nie ważne, jeszcze raz przepraszam i postanawiam poprawę, proszę o rozgrzeszenie i pokutę (najlepiej jakby nią było napisanie kilku imaginów, tak tylko mówię...)
<< Kilka dni po incydencie ze szwami >>
~~Melissa~~
- Obiad na stole! - zawołałam kładąc półmisek z ziemniakami na blacie. Wyprostowałam się i rozejrzałam się po kuchni połączonej z salonem. Na przeciwko lodówki obok, której stałam, znajdowały się schody na górę, po ich lewej stronie druga łazienka (pierwsza jest na piętrze) i drzwi wejściowe, a po lewej już salon. Obróciłam się przodem do kranu i włączyłam wodę, opłukałam ręce i spojrzałam na ulicę przed domem. Moje... a może teraz raczej już nasze... mieszkanie mieściło się w starej kamienicy na skrzyżowaniu dwóch ulic na przedmieściach Londynu, tak że patrząc z kuchni widziało się jedną z nich, a wychodziło się drzwiami frontowymi na drugą. Z rozmyśleń, a raczej z tępego gapienia się na dzieciaki majstrujące coś przy hydrancie, wyrwało mnie powolne schodzenie po stopniach... Nie obróciłam się, wiedziałam że to mój chłopak... Nawet nie miałam ochoty się obrócić, nie zrozumcie mnie źle... Kocham go i to nad własne życie, gdybym mogła oddałam bym mu własną nerkę, ale... Ostatnio boli mnie samo patrzenia na niego, on już nie jest sobą... Jest taki smutny, widać że każdy krok sprawia mu ból, nie tyle fizyczny, co wewnętrzny...Mam wrażenie jakby popadał w jakąś depresje, tylko nie wiem czemu... Cały dzień potrafi spędzić zamknięty w tym swoim pokoju i stamtąd nie wychodzić lub spać do 13 lub i nawet 14, kiedy wcześniej każdą chwilę starał się spędzać ze mną i rano to on mnie budził skacząc po całym pokoju. "Co się stało?" - poruszyłam ustami, nie wypowiadając ani jednego słowa na głos. Patrzyłam tak w dal, czekając na odpowiedź z nieba, aż nagle poczułam ciepłe wargi, które na mojej szyi składały pocałunki. Ale teraz to nie było to samo, co kiedyś. Brak czułości i samego uczucia pożądania, a raczej same suche czyny, świadczące tylko o uczuciu, które kiedyś nas łączyło... "Dziewczyno, opanuj się! Jest tak, jak zawsze... To z tobą jest coś nie tak, a nie z nim! Zaczęło ci odbijać od kiedy ci nic nie odpowiedział, na wyznanie w szpitalu...Weź się w garść, bo twoja wyobraźnia bierze zwykłą rzeczywistość w swoje ręce..." - skarciłam się w myślach, zamknęłam oczy, a po chwili je otworzyłam, a w odbiciu kuchennego okna zobaczyłam siebie i Liama, który mnie obejmował, lekko się uśmiechał i śledził każdy mój ruch w odbiciu. Odwzajemniłam jego uśmiech, obróciłam się do niego przodem, tak że teraz staliśmy bardzo blisko siebie, a nasze ciała na siebie napierały. Czułam jak jego ciepły oddech sprawia, że wolne kosmyki moich włosów drgają...
~~Liam~~
Oparłem własne o jej czoło, a ona zamknęła oczy... Mógłbym tak spędzić cały dzień... Ale wiedziałem, że coś przeskrobałem... Dlatego przez cały czas uśmiechałem się jak głupi idiota, byle tylko nic po sobie nie poznać... Kiedy otworzyła oczy i spojrzała na mnie spode rzęs, zrozumiałem, że nie mogę jej stracić... Wyprostowałem się i otworzyłem usta, żeby w końcu TO powiedzieć, ale ona przerwała mi delikatnie muskając moje usta palcem wskazującym w geście, abym zamilkł. Teraz uśmiechnęła się lekko, widząc najwyraźniej moje posłuszeństwo, ale nagle jej uśmiech zbladł i opuściła wzrok razem z ręką. Patrzyła na podłogę obok nas, kiedy zaczęła mówić...
- Liam... My... Znaczy ty i ja...- łzy nabiegły jej do oczu, było widać jednak że nie zacznie płakać, bolało ją to co chciała powiedzieć, ale i jednocześnie męczyło już od jakiegoś czasu. Przestraszyłem się, złapałem kurczowo jej ręki, spojrzała na nasze dłonie, po czym zwróciła wzrok prosto w moje oczy i powiedziała bardzo szybko, jakby to były wyścigi...
- Liam, my się od siebie oddalamy - momentalnie puściłem jej dłoń, a ona zasłoniła sobie usta rękoma... Odwróciłem się i oparłem się o stół z już pewnie zimnym, obiadem. Ukradkiem jedna łza spłynęła w dół mojego policzka, po czym spadła na stół z niemym dźwiękiem. Znowu się odwróciłem, wiedziałem że nie powinienem tego robić, ale po prostu wyszedłem z pokoju, byłem w szoku. Zacząłem z szybkością żółwia wchodzić na schody i nie obróciłem się nawet wtedy kiedy usłyszałem dźwięk osuwającego się ciała na podłogę... Łzy zaczęły mi same napływać do oczu, kiedy usłyszałem krzyki za sobą: "Liam, ty jesteś temu winny, więc nie odchodź bez słowa, Liam!", a może dopiero wtedy kiedy usiadłem na łóżku i pomyślałem o tym co zrobiłem? Do ręki wziąłem szklankę z wodą i już ją podnosiłem do ust, kiedy nagle usłyszałem jakiś hałas... Wiedziałem, co on oznaczał... Upuściłem szklankę, a ona roztrzaskała się o podłogę... Bez zastanowienia wybiegłem na korytarz i zobaczyłem, coś co sprawiło że chyba nie zapomnę tego dnia do końca swoich dni...
C.D.N.
Opracowała: B - Jeszcze raz przepraszam, że dawno nie pisałam i mam nadzieję, że wam się podoba, piszcie w komentarzach czy chcecie więcej i proszę was o opinie, a i bym zapomniała! Już całkiem niedługo pojawią się nowe postaci, więc jeśli chcecie dalsze rozdziały - piszcie!!
Zabiję cię!!! Jak można przerywać w takim momencie!!! Pisz następną część, to może ci wybaczę ;)
OdpowiedzUsuńAkurat ciebie cookie się obawiam... tak samo jak X... To biegnę pisać!!:D
UsuńOczywiście, że się mnie obawiasz! przypomnę ci angielski :D Ale opowiadanie extra super mega fajne :) Biała nie byłaby zadowolona z tych przymiotników, ale co tam ;)
Usuńtaak wybaczymy za kolejne czesci :D A tak wgl Zajebisty <33 love xxXXxxo
OdpowiedzUsuńAaaa... dzięki:D
Usuń