sobota, 11 sierpnia 2012

Imagine - Niall (VIII) - part I

Haha wreszcie coś od X!! No i znowu Irlandczyk, no cóż... postaram się napisać coś z kimś innym:D

----------------------------------------










Jesteś zwykła dziewczyną, która mieszka ze wspaniałą rodziną.. tak przynajmniej się wszystkim wokoło wydawało. Tą niezwykłość...wykryto później, ale to, że twoja rodzina nie jest perfekcyjna, ty wiedziałaś to od początku. Rodzice byli ze sobą jeszcze przed Twoimi narodzinami i powiedzieli sobie, że będą się kochać aż do śmierci... Lecz nie wszystkie obietnice się dotrzymuje... Po dwójce dzieci i 21 latach (z czego z tobą jest 19) mieszkania razem coś pękło, popsuło się... Zaczęły się codzienne kłótnie, czasami o nic... Chociaż zwykle chodziło o pieniądze... Mieszkaliście w USA, twoja mama pochodziła z Irlandii, a ojciec z Anglii. Wiedzieli, że mieszkanie w nie ojczystym kraju, będzie trudne, że kryzys ich dotknie... To było nieuniknione... W końcu twój ojciec postanowił pojechać do Anglii, wziąć kredyt, żebyś ty ze swoim bratem dobrze żyła. Minął tydzień, a tata się nie odezwał ani razu. Mama postanowiła z wami odwiedzić babcie z dziadkiem, więc pojechaliście do Irlandii...
Mama: Kochani, ale nigdy mnie nie zostawicie...? Będziecie ze mna zawsze?
Brat: Tak, mamo...czemu nie?
Ty: Tak, będziemy mamo, przecież wiesz...
Mama: Tylko się upewniam kochani... Jesteście dla mnie wszystkim i nic innego nie chce oprócz waszego szczęścia... -pocałowała twojego 3 lata młodszego brata w czoło, a ciebie przytuliła... w oku zakręciła ci się łza... Zadzwonił telefon, postanowiłaś odebrać i popłakać na osobności... Nie wiesz czemu mama zadaje takie pytania...
Ty: Halo, słucham?
Rozmówca: Hej, to ja... David...-David to twój chłopak, z którym byłaś od trzech miesięcy, byłaś z nim szczęśliwa.
Ty: Hej... -uśmiechnęłaś się sama do siebie...
David: Cześć słońce... Gdzie jesteś?
Ty: Jeszce w USA, ale jutro wyjeżdżam do Irlandii...
David: Czyli się jeszcze zdążymy spotkać?
Ty: Tak, jasne...
David: Wyjdziesz przed dom?
Wyskoczyłaś z pokoju, przed dom... David, tam stał z kwiatami w ręku...
Ty: Kochanie...!-wskoczyłaś mu w ramiona, a on ciebie delikatnie pocałował... Za sobą usłyszałaś chrząknięcie... To była twoja mama...
David: Witam Panią...
Mama: Cześć David, daje wam godzinę... a później [T.I] pomoże mi się pakować...
Tą godzinę spędziliście na całowaniu i przytulaniu się. Czułaś, że przez jakiś dłuższy czas go nie zobaczysz...
-Następny dzień, Irlandia-
Mama: Jak to dobrze być w domu!
Ty: Mhm...-zabolało cię serce i znów pojawiła się łza w oku...
Brat: Ja, pójdę do Daniela - to przyjaciel, brata w Irlandii.
Dzień Ci minął pochmurnie, nie miałaś z kim pogadać...
Babcia: [T.I] weź się rusz kochanie, cały czas nie możesz tu przesiadywać!
Ty: Wiem, babciu...ale nie mam ochoty...
Babcia: Dobra słońce, jak nie masz to ja cię jutro ruszę nad rzekę...!
Ty: Skoro ci się chce...-uśmiechnęłaś się i przytuliłaś babcię... Usłyszałaś jak ktoś się wydziera. Podbiegłaś do dużego pokoju. Zauważyłaś, że mama siedzi i płacze, a na skaypie krzyczy twój ojciec, brat go szybko wyłącza...
Ty: Co się tu stało?!
Mama: Kochanie usiądź...błagam...-powiedziała przez łzy i zaczęła wyjaśniać całą sytuację...
Mama: Twój ojciec pojechał do Anglii, po kredyt...Niestety go nie dostał, bo przez 19 lat nie mieszkał tam i nie miał tam pracy... Ja, jak wiesz słońce, nie mam pracy w USA... Nie mam czym żyć... Ty powinnaś iść na studia... a twój brat do szkoły...-wiedziała czym to się skończy-...musimy niestety zostać tutaj w Irlandii...
Ty: *myslisz:"Ale ja już mam wybrane studia, moi przyjaciele, moja najdroższa rzecz została w USA - Susan(najlepsza przyjaciółka od 16 lat)...nie...nie ja tu nie zostaje...dam radę sama w USA...dam radę....kurde [T.I] nie płacz, pokaż że jesteś silna!!!"*
Po rozmowie wyszłaś z domu... Już wiedziałaś czemu mama zadawała takie pytania. Na koniec się wyjaśniło, że tata zostaje w Anglii... ale wysyłają go do Bułgarii do pracy... Miałaś nadzieję pojechać do taty, ale wszystko co z nim przeżyłaś... nie chciałaś znów  to powtarzać. Kłótnie, krzyki, rzucanie czym popadnie, samotne "rodzinne" dni, czy też inne, gorsze rzeczy... W końcu pomyślałaś o Davidzie... To przeważyło szalę - wybuchłaś spazmatycznym płaczem...
-Tydzień później-
Zerwałaś z Davidem... Co ci sprawiło dużo bólu, nie lubiłaś związków na odległość, nie wierzyłaś w nie... Najwięcej bólu ci sprawiło to, że nie zobaczysz Susan przez jakiś czas... Powiadomiłaś ją - wiedziałaś, że bez ciebie będzie jej lepiej...i to cię też zabolało...
(ocipiałaś X?!*tak się mówi u nas w rodzinie* - B)
W końcu babcia cię wyciągnęła nad tą rzekę...
Babcia: No i dobrze, że tu jesteśmy...
Ty: Idę pograć w siatkówkę z tymi chłopakami...pa...-podeszłaś do pewnych przystojniaków (sory X za pewne zmiany;D - B), aby z nimi pograć..
Ty:Hej, mogę się dołączyć?
Brunet: Jasne...
Rudy: Wskakuj!
Graliście tak dobre z 15 minut kiedy przyszedł blondyn, przyjaciel pozostałych.
Blondyn: Hej...ooo. Widzę, że nie znam tu wszystkich... Hej jestem Niall - podał ci rękę..
Ty: [T.I]...
Brunet: My już tu wszystkich znamy...-graliście przez dłuższy czas, kiedy zaczął się deszcz...
Ty: Gramy dalej? - chłopaki byli w strojach kąpielowych, a ty byłaś w szortach i koszuli...
Niall: No jasne...
W końcu przestał padać...
Ty: Ja ide do rzeki... Jestem cała w piasku!
Brunet: My też... idziemy z Tobą!
Rzeka była zimna, ale chłopacy cię i tak wciągnęli do wody, a raczej wrzucili...

Ciąg dalszy nastąpi:D


Opracowała:X   Korekta:B - "Przepraszam jeśli będą jakieś błędy, ale tyle ich było! Co najmniej 5 na 6 słów:D X czy ty tam nie masz polskich znaków? A i sorry za drobne zmianki;)"
 
PS:Mój dzisiejszy faworyt:"szosty" - jak ktoś zgadnie co to jest to mu zadedykuję imagine!!



2 komentarze:

  1. Mała podpowiedź? ;) Sportowiec?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie i nie:D strzelaj dalej... to jest strasznie proste, tylko jako kobiety musimy komplikować sobie życie:D - B

      Usuń