Dobra... Tak szybko...Byłam u chirurga, mam szwy za lewym uchem i startą do jak najmniejszych rozmiarów chrząstkę...Było super na sali operacyjnej:żartowałam sobie z lekarzami, dużo rozmawialiśmy i żartowałam sobie, że słyszę ścieranie kostki i jak nitką mnie zaszywają...Na serio było tak fajnie...ale teraz boli jak cholera, mam ochotę sobie amputować to ucho, trudno jest myśleć... Wracając do tematu... Dziękuję za miłe komentarze, mamy już 27 obserwatorów i niedługo dobijemy do 25 700 wejść:) W przyszłym roku podobno ma być koncert 1D w Polsce!! (Rodzice powiedzieli, że kupią mi bilety:D) A co dzisiaj... No więc, ponieważ dawno nie było naszego Mulata... to dzisiaj on:) Ola twojego z Harrym wstawię w tym tygodniu, tylko chodzi o to, że nie chcę by dwa razy pod rząd był Loczek:D No to... Z dedykacją dla Alicji:) Na serio dziękuję, twój komentarz był jednym z najwspanialszych i z najbardziej budujących! Alice you made my day <3 A i ja też to robię dla Liama;) No dobra... Wiem, że tutaj trochę pozmyślałam, ale przymknijcie oko na fakty, które nie są realne albo coś:D Chyba będzie długi... Alicja, mam nadzieję iż się spodoba i że będzie amaZAYN:*
----------------------------------------------------------------
Mieszkałaś w Londynie od dosyć niedawna, dopiero co poznawałaś tutejszą kulturę i miasto. Przeprowadziłaś się tutaj, bo to było jedno z twoich marzeń, ale przede wszystkim szkoła artystyczna. Sztuka była twoim nieodłącznym przyjacielem odkąd pamiętałaś. Uwielbiałaś chodzić po swoim nowym miejscu zamieszkania i uwieczniać na kartkach albo zdjęciach miejsca/momenty, które cię zachwyciły/zaintrygowały.
Dzisiaj, jak to często robiłaś, poszłaś się przejść ze szkicownikiem po mieście. Przeszłaś niezły kawałek, aż doszłaś do Hyde Parku. Myślałaś na początku o tym by narysować Speakers Corner, ale było tam dziś za dużo osób, dlatego stwierdziłaś, że przejdziesz się wzdłuż polany z wypoczywającymi ludźmi.Poszłaś nad jezioro i przysiadłaś na ławce w cieniu. Dość mało osób się tutaj kręciło. Na ławce kawałek dalej siedział skrzypek i grał, a na ławce trochę bliżej widziałaś odwróconego tyłem chłopaka. Bez zastanowienia wyciągnęłaś rysownik i zaczęłaś przenosić obraz na kartki. Unoszące się na wodzie łódki, ludzi, drzewa wokoło - to wszystko sprawiało, że uśmiechałaś się kiedy rysowałaś. Kątem oka zauważyłaś dziewczynkę, która się do ciebie przysiadła. Oderwałaś wzrok od kartki i spojrzałaś na dziecko, dziewczynka uśmiechnęła się, a ty to odwzajemniłaś uśmiechając się równie uprzejmie jak ona.
- Ładnie rysujesz! - powiedziała śmiało dziewczynka pokazując twój blok.
- Hah, dziękuję... - spojrzałaś na nią i zauważyłaś, że dziecko spogląda na twoje kredki. - Chcesz też sobie trochę porysować? - spytałaś i przygryzłaś wargę, bo nie wiedziałaś czy robisz dobrze. Dziewczynka przytaknęła, a ty z chęcią dałaś jej podkładkę, kartki, a piórnik z kredkami położyłaś między wami. Obie rysowałyście, czasem spoglądałaś na dziewczynkę...
- WOW! Pięknie rysujesz, masz talent! - powiedziałaś, aby zagadać, bo jednak trochę intrygowała cię jej obecność.
- Dziękuję i nawzajem - odpowiedziała - Jak masz na imię? Ja jestem Zoey.
- Och, ładne imię. Ja jestem [Twoje Imię].
- Twoje jest dopiero ładne - uśmiechnęła się i zrobiłaś to samo.
- Z kimś tutaj jesteś, bo chyba jesteś za młoda, żeby sama tutaj tak chodzić... - spytałaś.
- Nie jestem za młoda... Mam już 5 i 3/4! I jestem z wujkiem... - powiedziała wyciągając paluszek w stronę chłopaka, który wcześniej siedział odwrócony. Spojrzałaś w tamtą stronę, chłopak przyglądał wam się, ale kiedy napotkał twój wzrok - spuścił głowę. Kogoś ci przypominał, ale nie byłaś pewna kogo.
- Dziękuję - oddała ci niewykorzystane kartki i ołówek, wstała i widząc twój zdziwiony wyraz twarzy dodała - Nie martw się zaraz wracam - obie się uśmiechnęłyście.
Zoey poszła do swojego wujka podała mu rysunek, a on się ucieszył na jego widok. Cała ta scena mogłaby być równie jedną z jakiegoś filmu fabularnego. Po chwili Zoey wróciła z siateczką.
- Mam chlebek dla kaczek i gołębi - powiedziała wyciągając ku tobie otwartą siateczkę, aby zachęcić cię do współpracy przy karmieniu. Na początku ptaków nie było zbyt wiele, ale po chwili zleciało się całe stado. Rozmawiałaś z Zoey i poznawałyście siebie nawzajem, miałyście wiele wspólnego i obie często się śmiałyście. Od czasu do czasu spoglądałaś na tajemniczego chłopaka na ławce i krzyżowałaś z nim spojrzenia, żeby potem je odwrócić. Przestałaś w pewnym momencie słyszeć skrzypka, a ludzi na jeziorze było coraz mniej, zauważyłaś, że musiała już być chyba pora obiadowa. Chleb wam się skończył, obie wstałyście i pozbierałyście rzeczy, a chwilę potem podszedł wujek Zoey.
- Hej... - zaczął nieśmiało, a tobie serce zabiło mocniej, bo teraz doskonale wiedziałaś kogo masz przed sobą - Jestem Zayn - wyciągnął rękę.
- Hej, [Twoje Imię] - podałaś rękę, a chłopak zamiast ją potrząsnąć na powitanie, chwycił ją ale podniósł do ust i lekko pocałował jej wierzch. Kolana ci się ugięły. Chłopak nachylił się do dziewczynki.
- Zoey, jesteś głodna? Masz ochotę na hamburgera albo hot doga? - spytał się jej Zayn, a ona lekko pokiwała głową na znak "tak".
- A czy moja nowa koleżanka może iść z nami? - spojrzałyście sobie w oczy i się uśmiechnęłyście. Zayn się wyprostował i uśmiechnął szeroko do ciebie.
- Właściwie, to miałem sam to zaproponować... Zjesz z nami coś? - spytał spoglądając ci w oczy. Głos ugrzązł ci w gardle, dałaś radę tylko pokiwać głową. Zoey chwyciła cię za rękę i poszliście chodnikiem wzdłuż jeziora. Rozmowa sama się wam cisnęła na usta, wam czyli tobie i panu Malikowi, a Zoey oglądała to z cieniem uśmiechu na twarzyczce.
- Więc jesteś wujkiem Zoey? - zagadałaś.
- Tak... To znaczy nie biologicznym. Jej mama jest moją koleżanką i umówiła się na randkę, czy coś i muszę się opiekować małą do popołudnia - wyjaśnił chłopak.
- Ej, nie jestem mała! - wtrąciła się wspomniana.
- Hah, oczywiście że nie... - odpowiedział Zayn.
- Właśnie... Pozwalasz jej podchodzić do obcych ludzi? - spojrzałaś mu w oczy.
- Hah, oczywiście że nie! Przecież ty nie jesteś obca... - wasze ramiona się ocierały, a ty spuściłaś wzrok, chłopak się lekko zaśmiał... Wiedziałaś, że musisz być twarda, a poza tym coś cię zaintrygowało w jego wypowiedzi.
- Jak to nie jestem obca? - znów spojrzałaś mu w oczy i tym razem czułaś, że nie odpuścisz.
- Po prostu... Nie chcę, żeby zabrzmiało to źle...Ale przyglądałem się tobie od dłuższego czasu i wydałaś się nieszkodliwa - wzruszył ramionami. Patrzyliście sobie w oczy od dłuższego momentu, aż w końcu coś was wyrwało z transu, a właściwie nie coś, ale ktoś.
- Wiesz [T.I.]... - spojrzałaś w jej stronę - Wpadałaś w oko wujkowi i ja miałam was...
- Cicho Zoey, spójrz pan z balonami! - chłopak wskazał kierunek, a dziewczynka pobiegła w tamtą stronę. Spojrzałaś na Zayna... On spuścił wzrok na buty i się zarumienił... Stałaś naprzeciwko niego i nie wytrzymałaś... Pocałowałaś go w policzek i położyłaś swoją rękę na jego ramieniu.
- Zayn... Ja ciebie znam bardzo dobrze... Jestem waszą wielką fanką, ale nie chciałam cię wystraszyć poza tym... Też mi się podobasz... - patrzyliście sobie tak w oczy, aż przyleciała do was radosna Zoey.
- Wujku, wujku! Chyba mi się udało, wszystko widziałam! - zawołała.
- Hah... - spojrzał na nią, potem na ciebie - Nie wiem o czym mówi... - uśmiechnął się nerwowo - Dostałaś balona? - starał się zmienić temat.
- Tak... To jest Kubuś Puchatek widzisz?
Poszliście dalej i dużo rozmawialiście, wasze ramiona cały czas po drodze się o siebie ocierały, Zoey w jednej dłoni miała twoją, a w drugiej balon. Zayn w pewnym momencie spojrzał ci przeciągle w oczy, a potem ujął twoją dłoń. Odwzajemniłaś uścisk. Pewnie dla innych wyglądaliście jak młoda, szczęśliwa rodzina. Kiedy doszliście do budki z jedzeniem było już około godziny 14. Zamówiliście po hamburgerze i usiedliście na polanie. Rozmowa się nie urywała, a co chwilę wasza trójka wybuchała śmiechem.
- Masz ładną kokardkę... - powiedziała w końcu Zoey wskazując twoją torbę. Na pasku od torby miałaś przypinkę w kształcie kokardki. Bez zastanowienia odpięłaś ją i przypięłaś małej na jej rozpuszczonych włosach.
- Pasuje ci do sukienki... - powiedziałaś wskazując niebieski strój dziewczynki.
- Nie musisz tego robić...- zaczął Mulat, ale kiedy napotkał twój wzrok spojrzał na Zoey i dodał - Co się mówi?
- Bardzo dziękuję, jesteś bardzo sympatyczna. Miło z twojej strony. - spojrzała na wujka - Tak? - i przeniosła wzrok na ciebie.
- Hah...Nie ma sprawy...Powiedzmy, że to taki mały prezent... - zaśmiałaś się.
- Nic dla ciebie nie mam... - spojrzała na ciebie ze smutną miną i dopowiedziała - Ale już dostałaś pewien prezent dzisiaj... - i spojrzała cwaniacko, ale wymownie na swojego wujka. Cała wasza trójka wybuchnęła głośnym śmiechem. Spędziliście razem jeszcze godzinę, Zayn i Zoey (Z&Z) stwierdzili, że cię odprowadzą do domu, kiedy byliście już pod drzwiami musiałaś się pożegnać. Mała zaczęła lamentować i przyznała, że było bardzo miło cię poznać.
- Szkoda... ale może... - zaczął Zayn - Byśmy się jeszcze spotkali co?
- Z wielką chęcią... - powiedziałaś, a chłopak uśmiechnął się szeroko i szczerze na te słowa.
- To może dzisiaj? Przyszedłbym po ciebie około 19 i byśmy może poszli do tego małego, starego kina w okolicy? - zaproponował.
- W takim razie... Do zobaczenia - powiedziałaś i pocałowałaś go w policzek. On stanął oczarowany, a ty weszłaś do kamienicy i zamknęłaś za sobą drzwi, o które od razu się oparłaś. Usłyszałaś po chwili jak jakiś dziecięcy głosik mówi:"Chyba ktoś się tutaj zakochał!", a na to grubszy głos mu odpowiedział:"Nieprawda" i znów pierwszy głos powiedział"Prawda, prawda". Wyjrzałaś przez okular, Zayn i Zoey dopiero zaczęli się oddalać. Wbiegłaś do swojego mieszkania i zaczęłaś się szykować. Włosy rozpuściłaś, zrobiłaś sobie delikatny makijaż i wybrałaś jeden z twoich ulubionych zestawów. Dziesięć minut po 19 zadzwonił dzwonek do twojego mieszkania... - był to Zayn. Otworzyłaś mu.
- Spóźnienie... - zawołałaś w progu.
- Tak, przepraszam, ale Zoey musiała zostać trochę dłużej... - nachylił się i pocałował cię w policzek na powitanie.
- Myślisz, że to spowoduje, że zapomnę o wpadce z godziną? - droczyłaś się z nim i miałaś przy tym frajdę. Jednak chłopak przejrzał twoje plany...
- A nie przekonało? - odwzajemnił twój cwaniacki uśmiech, który chwilę potem zastąpił szczerym uśmiechem - Ślicznie wyglądasz.
- I wice wersa! - powiedziałaś zamykając drzwi, bo to była prawda (bez rękawiczek i tego złotego)... Szliście do małego kina na przedmieściach, było to naprawdę małe kino w okolicy, gdzie rzadko kogo można było spotkać po godzinie 24. A kino przecież zamykane było już o godzinie 22! Podczas drogi dużo rozmawialiście, Zayn trzymał cię za rękę, a ty czułaś jak motylki trzepotały w twoim brzuchu. Kiedy doszliście pozostało tylko wybranie filmu...Zayn proponował "Epokę Lodowcową", ale ty byłaś uparta i zdecydowana na "Spidermana". Chłopak powiedział, że nie lubi tego bohatera i całej serii oraz filmów jaka kiedykolwiek wyszła na jego temat... Poczułaś uderzające ciepło w skroni, zawsze to czułaś kiedy byłaś zdenerwowana...Zdenerwowana? Wściekła! Pomimo tego przypomniałaś sobie słowa babci:"łatwiej jest wrzeszczeć, niż się uśmiechać". Dlatego uśmiechnęłaś się i wytłumaczyłaś, że uwielbiasz tą serię, którą chwilę wcześniej on wykpił. Dodałaś również, że to twój ulubiony bohater jaki kiedykolwiek powstał i że jesteś wielką fanką Spidermana. Zaynowi zrobiło się trochę głupio za to jak obrażał coś co kochasz i zaczął cię przepraszać, nawet sam zaproponował pójście na ten film. Uznałaś, że to miło z jego strony... Zayn niechętnie mówił kasjerce o biletach, kiedy kupował. Zrobiło się ci go trochę żal, ale wcześniej powiedziałaś, że możecie iść na coś co on chce, ale Mulat upierał się, że pójdziecie na to co ci się na pewno spodoba. Po zakupie biletów poszliście po przekąski. Kiedy usiedliście w sali, Zayn objął cię ramieniem... Dużo rozmawialiście zanim seans się zaczął. Oglądaliście trzymając się za ręce i karmiąc się nawzajem popcornem. Zayn cię cały czas rozśmieszał, a ty szeptałaś czasem coś do niego. Film ci się bardzo podobał, szczególnie w takim dobrym towarzystwie. Jednak po godzinie telefon twojego idola zawibrował. Otworzył go, przeczytał wiadomość i przestał się uśmiechać.
- Muszę wyjść, przepraszam, ale oni mnie potrzebują... - zwrócił się do ciebie.
- Jasne, spoko... - powiedziałaś oschle...
- Dzięki za mile spędzony czas... - nachylił się by cię pocałować w policzek, a kiedy wychodził nadal tępo gapiłaś się w ekran. Żałowałaś, że postąpiłaś z nim tak ostro, ale było ci smutno. Obejrzałaś film do końca i ze smutkiem stwierdziłaś, że bardzo ci się podobał. Wolałabyś, żeby Zayn odprowadzał cię teraz do domu... Czułaś się niepewnie i bałaś się wracać do domu o 22, co wydało ci się dziwne bo zwykle wracałaś sama nawet w środku nocy i niczego się nie obawiałaś. Weszłaś do mieszkania i włączyłaś komputer. Weszłaś na Twittera... Przeglądałaś posty, zawsze jechałaś od najdawniejszego do najnowszego. To był twój trochę dziwny nawyk. Nagle zauważyłaś tweeta Nialla:"Zdaj prawo jazdy mówili, jeździj autem mówili, będziesz miał frajdę mówili... I co? Skasowałem samochód!! Dzięki za pomoc @zaynmalik1d :D" Uśmiechnęłaś się przez tą wiadomość... Oczywiście nie dlatego, ponieważ Nialler miał wypadek... Tylko dlatego, że Zayn miał przynajmniej jakiś sensowny powód, aby zostawić cię już na pierwszej randce. Pojechałaś wyżej, czytałaś tweety osób, które obserwowałaś, aż nagle znalazłaś... Zayn napisał odpowiedź Niallowi... Kiedy to przeczytałaś łza pociekła ci po policzku, bo mimo wszystko coś czułaś do tego typa, a on chyba do ciebie nic, bo napisał:"Hah, nie ma sprawy... Właściwie to ja dziękuję... Spiderman? Masakra!!:) xx". Na początku nie przeszkadzały ci łzy, ale po chwili je otarłaś i stwierdziłaś, że nie dasz tak sobą pomiatać. Nacisnęłaś "Odpowiedz" i napisałaś do Zayna wiadomość:"Dupek xx". Wiedziałaś, że raczej jej nie przeczyta... Dostaje każdego dnia miliony wiadomości od fanów, a poza tym nie obserwował ciebie, więc miałaś pewność, że tego nie przeczyta i nawet było ci trochę smutno z tego powodu, bo na serio byłaś na niego zła. Pomyślałaś, czy nie napisać mu sms'a, że też z nim tylko tak dla zabawy byłaś w tym kinie, ale nie mogłaś z dwóch powodów: a)zawsze mówiłaś prawdę, a to że to było bez uczuć byłoby kłamstwem i...b)nie miałaś jego numeru, tylko on miał twój. Poszłaś wziąć długą kąpiel, bo woda zawsze kojąco na ciebie wpływała. Nalałaś wody do wanny, usiadłaś w niej. Pomyślałaś, że musisz się zanurzyć i to zrobiłaś. Pod wodą zawsze było bezpieczniej, nikt nie mógł cię tu skrzywdzić, nic się tu nie liczyło... Wynurzyłaś, bo brakło ci tlenu... A nad sobą zauważyłaś duży rudy pyszczek. Na koszu do prania obok wanny siedział twój gruby, rudy kocur "Arti". Wyciągnęłaś rękę z wody i pogładziłaś nią zwierzę, które nie prychnęło, bo widziało że jesteś "nie w sosie".
- Co Arti? Nikt nas nie kocha, co? Ale mamy siebie, tak? Nie obchodzą nas żadni piosenkarze, których jesteśmy fanami... I nie wracamy do nich po tym jak pokazali, że nic dla nich nie znaczyliśmy...Co z tego że są bogaci, sławni, przystojni...mili...zabawni... - zamyśliłaś się i po chwili łzy nabiegły ci do oczu, zależało ci na tym dupku pomimo tego, że przyznał się 5 milionom followerów, że spędzanie z tobą czasu wymaga pomocy kolegi, aby to przerwać... Wyszłaś z wody, ubrałaś szlafrok i położyłaś się na łóżku w twojej sypialni. Zaczęłaś płakać, a z wyczerpania nie zauważyłaś kiedy zasnęłaś. Rano gdy wstałaś zapomniałaś o wczorajszej "przygodzie" z tym chłopakiem poznanym w parku...Tak "ten z parku" było fajnym określeniem dla niego... Nie myślałaś o nim, aż nagle zadzwonił telefon.
Ty:Halo?
Głos w słuchawce:Hej, tu ja Zayn...
Ty:A... chłopak z parku...Już prawie zapomniałam...
Zayn:Yyyy...Taaa...Dzwonię by się spytać, czy się spotkamy może dzisiaj?
Ty: Żebyś mógł mnie zostawić tak jak wczoraj?
Zayn:Weź przestań, musiałem pomóc Niallowi, przecież wiesz...
Ty:Tak, wiem. Wiem też również, że uważasz nasze wspólne spędzanie czasu za katastrofę...Więc chyba się nie spotkamy...
Zayn:Co? O co ci chodzi? Ja tak nie myślę, było wspaniale!
Ty: Wczoraj sądziłeś inaczej...Sprawdź swojego Twittera.
I się rozłączyłaś, czułaś się pusta. Sądziłaś, że zemsta a raczej wyrównanie rachunków przyniesie ci trochę więcej satysfakcji. Nie miałaś ochoty nigdzie wychodzić, więc poszłaś malować Londyn z balkonu... Około 17 stwierdziłaś, że pójdziesz po coś do jedzenia do spożywczaka. Kiedy otworzyłaś drzwi od mieszkania na wycieraczce zauważyłaś różę z karteczką. Wychyliłaś się z framugi i spojrzałaś w lewo, a potem w prawo, nikogo tu nie było... Pochyliłaś się i wzięłaś różę, wróciłaś do środka. Kwiat włożyłaś do wazonu, a bilecik obracałaś w dłoniach. Bałaś się przeczytać co tam jest napisane... Ale w końcu zdobyłaś się na odwagę i zaczęłaś czytać:"Droga... Wiem, że nie miłe było to co wczoraj zrobiłem, a słowa które dobrałem były niewłaściwe. Tak naprawdę zostałbym tam tylko dla ciebie, gdybym mógł. Proszę, jeśli to było dla ciebie coś więcej niż tylko jednodniowe zauroczenie...Błagam przyjdź dzisiaj pod kino o 1 w nocy. Wcześniej nie mogę - koncert. Przepraszam i, mam nadzieję, do zobaczenia. Zayn xx" Nie wiedziałaś czy płakać, czy się śmiać. Płakać bo byłaś na tyle głupia, żeby zbytnio zinterpretować słowa chłopaka, czy się śmiać bo wieczorem się z nim spotkasz... Wybrałaś tą drugą opcję i nie mogłaś doczekać się wieczora. Chociaż zachowywałaś zimną krew, bo wszystko mogło się zdarzyć... Około 24 wyszłaś z domu i spacerkiem szłaś w stronę kina, miałaś dużo czasu aby rozmyślać o tym co było, jest i może będzie. Miałaś na sobie wytarte jeansy, stary podkoszulek , a na tym kurtkę skórzaną po ojcu, włosy rozpuściłaś. Kiedy od kina dzieliło cię jeszcze tylko kilka ulic, zaczęło padać. A nawet nie padać, ale lać. Szłaś sama pustymi ulicami, nie obchodziło cię nic, więc nie próbowałaś się schować przed deszczem. Z cukru nie jesteś, dasz sobie radę... Twoje włosy zmokły całkowicie i pozlepiały w mokre kosmyki. Dochodziłaś do kina. Zauważyłaś coś dziwnego... Jakiś duży obiekt nad wejściem. Podeszłaś bliżej i zaczęłaś się śmiać, bo rozpoznałaś co to, a właściwie kto to. Postać wisiała do góry nogami nad wejściem zaczepiona nogami o szyld. Na twarzy miała maskę Spidermana. Podeszłaś do superbohatera.
- Całkiem zmokłeś - powiedziałaś przygryzając wargę, twoje oczy były na wysokości jego.
- Tak jak ty! - powiedział, ale nie całkiem wyraźnie, więc podniosłaś rękę i zsunęłaś mu delikatnie maskę do połowy twarzy, tak że usta były odkryte - Już się bałem, że nie przyjdziesz... Na serio mi przykro... i...
- Wybaczam... W końcu, nikt by nigdy nic takiego dla mnie nie zrobił... - powiedziałaś uśmiechając się, Zaynowe usta odwzajemniły to.
- Wiesz, zrobiłem to specjalnie dla ciebie, ale trochę nie wygodnie tak cały czas do góry nogami... - powiedział całkiem poważny, a ty się zaśmiałaś...
- Zayn, to słodkie co zrobiłeś, ale mogę o coś spytać? -chłopak kiwnął głową -Skąd wiedziałeś o tej scenie w "Spidermanie"?
- Och to proste! - machnął ręką i się zachwiał tak, że myślałaś, że spadnie - Obejrzałem wszystkie filmy i komiksy jakie w ogóle o nim istnieją dla ciebie... Bo jesteś jego fanką i muszę w tobie lubić wszystko... Bo widzisz ja chyba...To znaczy ja ciebie...Ja cię...
- Ja ciebie też kocham mój superbohaterze! - powiedziałaś, kiedy wspięłaś się na palce. Jedną dłonią chwyciłaś policzek Zayna, a on objął twoją twarz swoimi rękoma i po prostu cię pocałował. Na początku delikatnie, a potem coraz bardziej namiętnie. Wasze usta były dla siebie stworzone, nie przeszkadzało ci nawet kiedy przeszliście do francuskiego i kiedy czuliście, że przemokliście do suchej nitki, to nadal tam staliście pieczętując wasze uczucie. Następnego dnia Zayn zabrał cię na randkę i na szczęście nikt z zespołu nie miał wypadku...
KONIEC
Opracowała:B - "Alicja mam nadzieję, że lubisz Spidermana:*"
PS:Pamiętajcie o konkursie!! Sprawdź "Nie tylko sercem, ale duszą":D
- Pasuje ci do sukienki... - powiedziałaś wskazując niebieski strój dziewczynki.
- Nie musisz tego robić...- zaczął Mulat, ale kiedy napotkał twój wzrok spojrzał na Zoey i dodał - Co się mówi?
- Bardzo dziękuję, jesteś bardzo sympatyczna. Miło z twojej strony. - spojrzała na wujka - Tak? - i przeniosła wzrok na ciebie.
- Hah...Nie ma sprawy...Powiedzmy, że to taki mały prezent... - zaśmiałaś się.
- Nic dla ciebie nie mam... - spojrzała na ciebie ze smutną miną i dopowiedziała - Ale już dostałaś pewien prezent dzisiaj... - i spojrzała cwaniacko, ale wymownie na swojego wujka. Cała wasza trójka wybuchnęła głośnym śmiechem. Spędziliście razem jeszcze godzinę, Zayn i Zoey (Z&Z) stwierdzili, że cię odprowadzą do domu, kiedy byliście już pod drzwiami musiałaś się pożegnać. Mała zaczęła lamentować i przyznała, że było bardzo miło cię poznać.
- Szkoda... ale może... - zaczął Zayn - Byśmy się jeszcze spotkali co?
- Z wielką chęcią... - powiedziałaś, a chłopak uśmiechnął się szeroko i szczerze na te słowa.
- To może dzisiaj? Przyszedłbym po ciebie około 19 i byśmy może poszli do tego małego, starego kina w okolicy? - zaproponował.
- W takim razie... Do zobaczenia - powiedziałaś i pocałowałaś go w policzek. On stanął oczarowany, a ty weszłaś do kamienicy i zamknęłaś za sobą drzwi, o które od razu się oparłaś. Usłyszałaś po chwili jak jakiś dziecięcy głosik mówi:"Chyba ktoś się tutaj zakochał!", a na to grubszy głos mu odpowiedział:"Nieprawda" i znów pierwszy głos powiedział"Prawda, prawda". Wyjrzałaś przez okular, Zayn i Zoey dopiero zaczęli się oddalać. Wbiegłaś do swojego mieszkania i zaczęłaś się szykować. Włosy rozpuściłaś, zrobiłaś sobie delikatny makijaż i wybrałaś jeden z twoich ulubionych zestawów. Dziesięć minut po 19 zadzwonił dzwonek do twojego mieszkania... - był to Zayn. Otworzyłaś mu.
- Spóźnienie... - zawołałaś w progu.
- Tak, przepraszam, ale Zoey musiała zostać trochę dłużej... - nachylił się i pocałował cię w policzek na powitanie.
- Myślisz, że to spowoduje, że zapomnę o wpadce z godziną? - droczyłaś się z nim i miałaś przy tym frajdę. Jednak chłopak przejrzał twoje plany...
- A nie przekonało? - odwzajemnił twój cwaniacki uśmiech, który chwilę potem zastąpił szczerym uśmiechem - Ślicznie wyglądasz.
- I wice wersa! - powiedziałaś zamykając drzwi, bo to była prawda (bez rękawiczek i tego złotego)... Szliście do małego kina na przedmieściach, było to naprawdę małe kino w okolicy, gdzie rzadko kogo można było spotkać po godzinie 24. A kino przecież zamykane było już o godzinie 22! Podczas drogi dużo rozmawialiście, Zayn trzymał cię za rękę, a ty czułaś jak motylki trzepotały w twoim brzuchu. Kiedy doszliście pozostało tylko wybranie filmu...Zayn proponował "Epokę Lodowcową", ale ty byłaś uparta i zdecydowana na "Spidermana". Chłopak powiedział, że nie lubi tego bohatera i całej serii oraz filmów jaka kiedykolwiek wyszła na jego temat... Poczułaś uderzające ciepło w skroni, zawsze to czułaś kiedy byłaś zdenerwowana...Zdenerwowana? Wściekła! Pomimo tego przypomniałaś sobie słowa babci:"łatwiej jest wrzeszczeć, niż się uśmiechać". Dlatego uśmiechnęłaś się i wytłumaczyłaś, że uwielbiasz tą serię, którą chwilę wcześniej on wykpił. Dodałaś również, że to twój ulubiony bohater jaki kiedykolwiek powstał i że jesteś wielką fanką Spidermana. Zaynowi zrobiło się trochę głupio za to jak obrażał coś co kochasz i zaczął cię przepraszać, nawet sam zaproponował pójście na ten film. Uznałaś, że to miło z jego strony... Zayn niechętnie mówił kasjerce o biletach, kiedy kupował. Zrobiło się ci go trochę żal, ale wcześniej powiedziałaś, że możecie iść na coś co on chce, ale Mulat upierał się, że pójdziecie na to co ci się na pewno spodoba. Po zakupie biletów poszliście po przekąski. Kiedy usiedliście w sali, Zayn objął cię ramieniem... Dużo rozmawialiście zanim seans się zaczął. Oglądaliście trzymając się za ręce i karmiąc się nawzajem popcornem. Zayn cię cały czas rozśmieszał, a ty szeptałaś czasem coś do niego. Film ci się bardzo podobał, szczególnie w takim dobrym towarzystwie. Jednak po godzinie telefon twojego idola zawibrował. Otworzył go, przeczytał wiadomość i przestał się uśmiechać.
- Muszę wyjść, przepraszam, ale oni mnie potrzebują... - zwrócił się do ciebie.
- Jasne, spoko... - powiedziałaś oschle...
- Dzięki za mile spędzony czas... - nachylił się by cię pocałować w policzek, a kiedy wychodził nadal tępo gapiłaś się w ekran. Żałowałaś, że postąpiłaś z nim tak ostro, ale było ci smutno. Obejrzałaś film do końca i ze smutkiem stwierdziłaś, że bardzo ci się podobał. Wolałabyś, żeby Zayn odprowadzał cię teraz do domu... Czułaś się niepewnie i bałaś się wracać do domu o 22, co wydało ci się dziwne bo zwykle wracałaś sama nawet w środku nocy i niczego się nie obawiałaś. Weszłaś do mieszkania i włączyłaś komputer. Weszłaś na Twittera... Przeglądałaś posty, zawsze jechałaś od najdawniejszego do najnowszego. To był twój trochę dziwny nawyk. Nagle zauważyłaś tweeta Nialla:"Zdaj prawo jazdy mówili, jeździj autem mówili, będziesz miał frajdę mówili... I co? Skasowałem samochód!! Dzięki za pomoc @zaynmalik1d :D" Uśmiechnęłaś się przez tą wiadomość... Oczywiście nie dlatego, ponieważ Nialler miał wypadek... Tylko dlatego, że Zayn miał przynajmniej jakiś sensowny powód, aby zostawić cię już na pierwszej randce. Pojechałaś wyżej, czytałaś tweety osób, które obserwowałaś, aż nagle znalazłaś... Zayn napisał odpowiedź Niallowi... Kiedy to przeczytałaś łza pociekła ci po policzku, bo mimo wszystko coś czułaś do tego typa, a on chyba do ciebie nic, bo napisał:"Hah, nie ma sprawy... Właściwie to ja dziękuję... Spiderman? Masakra!!:) xx". Na początku nie przeszkadzały ci łzy, ale po chwili je otarłaś i stwierdziłaś, że nie dasz tak sobą pomiatać. Nacisnęłaś "Odpowiedz" i napisałaś do Zayna wiadomość:"Dupek xx". Wiedziałaś, że raczej jej nie przeczyta... Dostaje każdego dnia miliony wiadomości od fanów, a poza tym nie obserwował ciebie, więc miałaś pewność, że tego nie przeczyta i nawet było ci trochę smutno z tego powodu, bo na serio byłaś na niego zła. Pomyślałaś, czy nie napisać mu sms'a, że też z nim tylko tak dla zabawy byłaś w tym kinie, ale nie mogłaś z dwóch powodów: a)zawsze mówiłaś prawdę, a to że to było bez uczuć byłoby kłamstwem i...b)nie miałaś jego numeru, tylko on miał twój. Poszłaś wziąć długą kąpiel, bo woda zawsze kojąco na ciebie wpływała. Nalałaś wody do wanny, usiadłaś w niej. Pomyślałaś, że musisz się zanurzyć i to zrobiłaś. Pod wodą zawsze było bezpieczniej, nikt nie mógł cię tu skrzywdzić, nic się tu nie liczyło... Wynurzyłaś, bo brakło ci tlenu... A nad sobą zauważyłaś duży rudy pyszczek. Na koszu do prania obok wanny siedział twój gruby, rudy kocur "Arti". Wyciągnęłaś rękę z wody i pogładziłaś nią zwierzę, które nie prychnęło, bo widziało że jesteś "nie w sosie".
- Co Arti? Nikt nas nie kocha, co? Ale mamy siebie, tak? Nie obchodzą nas żadni piosenkarze, których jesteśmy fanami... I nie wracamy do nich po tym jak pokazali, że nic dla nich nie znaczyliśmy...Co z tego że są bogaci, sławni, przystojni...mili...zabawni... - zamyśliłaś się i po chwili łzy nabiegły ci do oczu, zależało ci na tym dupku pomimo tego, że przyznał się 5 milionom followerów, że spędzanie z tobą czasu wymaga pomocy kolegi, aby to przerwać... Wyszłaś z wody, ubrałaś szlafrok i położyłaś się na łóżku w twojej sypialni. Zaczęłaś płakać, a z wyczerpania nie zauważyłaś kiedy zasnęłaś. Rano gdy wstałaś zapomniałaś o wczorajszej "przygodzie" z tym chłopakiem poznanym w parku...Tak "ten z parku" było fajnym określeniem dla niego... Nie myślałaś o nim, aż nagle zadzwonił telefon.
Ty:Halo?
Głos w słuchawce:Hej, tu ja Zayn...
Ty:A... chłopak z parku...Już prawie zapomniałam...
Zayn:Yyyy...Taaa...Dzwonię by się spytać, czy się spotkamy może dzisiaj?
Ty: Żebyś mógł mnie zostawić tak jak wczoraj?
Zayn:Weź przestań, musiałem pomóc Niallowi, przecież wiesz...
Ty:Tak, wiem. Wiem też również, że uważasz nasze wspólne spędzanie czasu za katastrofę...Więc chyba się nie spotkamy...
Zayn:Co? O co ci chodzi? Ja tak nie myślę, było wspaniale!
Ty: Wczoraj sądziłeś inaczej...Sprawdź swojego Twittera.
I się rozłączyłaś, czułaś się pusta. Sądziłaś, że zemsta a raczej wyrównanie rachunków przyniesie ci trochę więcej satysfakcji. Nie miałaś ochoty nigdzie wychodzić, więc poszłaś malować Londyn z balkonu... Około 17 stwierdziłaś, że pójdziesz po coś do jedzenia do spożywczaka. Kiedy otworzyłaś drzwi od mieszkania na wycieraczce zauważyłaś różę z karteczką. Wychyliłaś się z framugi i spojrzałaś w lewo, a potem w prawo, nikogo tu nie było... Pochyliłaś się i wzięłaś różę, wróciłaś do środka. Kwiat włożyłaś do wazonu, a bilecik obracałaś w dłoniach. Bałaś się przeczytać co tam jest napisane... Ale w końcu zdobyłaś się na odwagę i zaczęłaś czytać:"Droga... Wiem, że nie miłe było to co wczoraj zrobiłem, a słowa które dobrałem były niewłaściwe. Tak naprawdę zostałbym tam tylko dla ciebie, gdybym mógł. Proszę, jeśli to było dla ciebie coś więcej niż tylko jednodniowe zauroczenie...Błagam przyjdź dzisiaj pod kino o 1 w nocy. Wcześniej nie mogę - koncert. Przepraszam i, mam nadzieję, do zobaczenia. Zayn xx" Nie wiedziałaś czy płakać, czy się śmiać. Płakać bo byłaś na tyle głupia, żeby zbytnio zinterpretować słowa chłopaka, czy się śmiać bo wieczorem się z nim spotkasz... Wybrałaś tą drugą opcję i nie mogłaś doczekać się wieczora. Chociaż zachowywałaś zimną krew, bo wszystko mogło się zdarzyć... Około 24 wyszłaś z domu i spacerkiem szłaś w stronę kina, miałaś dużo czasu aby rozmyślać o tym co było, jest i może będzie. Miałaś na sobie wytarte jeansy, stary podkoszulek , a na tym kurtkę skórzaną po ojcu, włosy rozpuściłaś. Kiedy od kina dzieliło cię jeszcze tylko kilka ulic, zaczęło padać. A nawet nie padać, ale lać. Szłaś sama pustymi ulicami, nie obchodziło cię nic, więc nie próbowałaś się schować przed deszczem. Z cukru nie jesteś, dasz sobie radę... Twoje włosy zmokły całkowicie i pozlepiały w mokre kosmyki. Dochodziłaś do kina. Zauważyłaś coś dziwnego... Jakiś duży obiekt nad wejściem. Podeszłaś bliżej i zaczęłaś się śmiać, bo rozpoznałaś co to, a właściwie kto to. Postać wisiała do góry nogami nad wejściem zaczepiona nogami o szyld. Na twarzy miała maskę Spidermana. Podeszłaś do superbohatera.
- Całkiem zmokłeś - powiedziałaś przygryzając wargę, twoje oczy były na wysokości jego.
- Tak jak ty! - powiedział, ale nie całkiem wyraźnie, więc podniosłaś rękę i zsunęłaś mu delikatnie maskę do połowy twarzy, tak że usta były odkryte - Już się bałem, że nie przyjdziesz... Na serio mi przykro... i...
- Wybaczam... W końcu, nikt by nigdy nic takiego dla mnie nie zrobił... - powiedziałaś uśmiechając się, Zaynowe usta odwzajemniły to.
- Wiesz, zrobiłem to specjalnie dla ciebie, ale trochę nie wygodnie tak cały czas do góry nogami... - powiedział całkiem poważny, a ty się zaśmiałaś...
- Zayn, to słodkie co zrobiłeś, ale mogę o coś spytać? -chłopak kiwnął głową -Skąd wiedziałeś o tej scenie w "Spidermanie"?
- Och to proste! - machnął ręką i się zachwiał tak, że myślałaś, że spadnie - Obejrzałem wszystkie filmy i komiksy jakie w ogóle o nim istnieją dla ciebie... Bo jesteś jego fanką i muszę w tobie lubić wszystko... Bo widzisz ja chyba...To znaczy ja ciebie...Ja cię...
- Ja ciebie też kocham mój superbohaterze! - powiedziałaś, kiedy wspięłaś się na palce. Jedną dłonią chwyciłaś policzek Zayna, a on objął twoją twarz swoimi rękoma i po prostu cię pocałował. Na początku delikatnie, a potem coraz bardziej namiętnie. Wasze usta były dla siebie stworzone, nie przeszkadzało ci nawet kiedy przeszliście do francuskiego i kiedy czuliście, że przemokliście do suchej nitki, to nadal tam staliście pieczętując wasze uczucie. Następnego dnia Zayn zabrał cię na randkę i na szczęście nikt z zespołu nie miał wypadku...
KONIEC
Opracowała:B - "Alicja mam nadzieję, że lubisz Spidermana:*"
PS:Pamiętajcie o konkursie!! Sprawdź "Nie tylko sercem, ale duszą":D
*.*
OdpowiedzUsuńJOJOJOJOJ!! <333 Dobrze że nie znasz mojej reakcji na tego imagina, a szczególie dlatego ze jest to mój pierwszy z dedykiem :D kilka razy czytałam slowa ad imaginem taką miałam podjarę :D Napisałas tego imagina jakbys dobrze mnie znała- moze oprócz rysowania ;P Sorka ze będę przynudzać ale chce podsumowaś całego imagina: Rozśmieszył mie fakt że w imaginie ślicznie rysuję, bo do rysowania to talent mam nijaki ;P (moja starsza siostra zgarnęła zamiłowanie do sztuki. Ja bardziej muzycznie ale o tym za chwile :))
OdpowiedzUsuńKiedy przeczytałam ze gra skrzypek chciało mi się ryczeć bo ja właśnie gram na skrzypcach! Dalej, ostatio byłam z przyjaciółką w parku i karmiłam keviny i kaczki (keviny zgwałciły moją rękę o.O) Jeśli dortarłaś do tego miejsca to oznacza ze jestes super gosciówa i kocham cię <3 Zawsze wyobrażałam sobie że będę miała owczarka Collie i...rudego kota!! (Patrz! Już wiem jak go nazwać! :))dobra..co jeszcze..A! Gdy czytałam, cytuję: "..a na tym kurtkę skórzaną po ojcu,.." wybuchłam śmiechem bo wyobraziłam siebie w kurtce mojego taty, a mój tata jest nieco..pulchny ;D Uwielbiam Spidermana jest to mój ulub. Super HERO ;p, ale jeszcze nie byłam bo sie z BF nie moge zgrać ;) No cóż.. Po tym imaginie mam czelność twierdzić że jestes niesamowita i cudowna jeszcze bardziej niz mi sie wydawało <## A ten imagin jest więce iż AmaZAYN! On jest..wiem! AmaZAYN, AmaHARRY, AmaLOUIS, AmaLIAM, i AmaNIALL (Bez sensu ale estem tak nakręcoina że tańczyłam na krześle taniec wolności ( to taki taniec ze robisz jakies ieskoordynowane ruchy )) Kocham was i uwielbiam- Alicja
PS. Moja ściana czeka na potwierdzenie że NIGDY nie przestaniecie pisać!
Hah, okey...Przeczytałam ten komentarz chyba z 4 razy:D Boska jesteś! Cieszę się, że trafiłam dobrze z twoją osobowością;) Co do rysowania, to każdy to potrafi tylko innym idzie lepiej, innym gorzej. Rysowanie jest jak pisanie, da się wyćwiczyć:D Zaczęłam się śmiać przy Kevinach (przepraszam)!! I jeszcze raz bardzo dziękuję za miły komentarz:D A co do twojej ściany, to ja się boję jak ona wygląda;) Ja nie przestanę, przynajmniej dopóki żyje i nie mam złamanej prawej ręki:D - B
UsuńPS:Idę pisać rozdział albo imagine (nie mogę się zdecydować) :D
A gdzie można składać zamówienia? ;D Jak czytałam to tez byłam podjarana jak Alicja ^^
OdpowiedzUsuńMożna w komentarzach pod spodem:D - B
UsuńCzytałaś mój kom. 4 razy?! WOW Ja imagin też ;P Powiem ci ze to est mój ulub. umagin EVER ;*** Mam nadzieję że moje komentarze zawsze będą wywoływać uśmiech na twoim pięknym ryjcu (Przepraszam za takie słowo!! ale jak ja je mówię to tak pieszczotliwie ;)) Kocham was i poprostu ..no..KOCHAM<33
OdpowiedzUsuńIdziesz na kocert a gdszie bo jesli ja pójde to do Wawy jesli bedzie :) daj znac <333