niedziela, 7 października 2012

Imagine - Harry (XI)



Błagam wszystkich jeszcze raz o rozgrzeszenie... A teraz Hazza dla MissLove, która rozśmiesza mnie na skypie, i która codziennie śni o Hazzacondzie XD Kocham cię śliczna i dzięki za te kilka zdań o Niallerze + za wsparcie każdego dnia:* 
PS Pomysłodawcą do tych scen, bez udziału głównej bohaterki [ty], była właśnie wyżej wspomniana, a ja tylko rozwinęłam jej myśli i ubrałam w język:) Więc wyliczam ją jako współtwórczynię:D
PSS Spokojnie Miss, to nie jest 18+ ;D
PSSS Wyznałam moje uczucia do kolegi ze szkoły na łamach bloga, a vanilliacookie cieszy się z tego bardziej ode mnie, że wreszcie sobie to uświadomiłam...Zawsze spoko :) - napiszę dla cb jutro rozdział, oki?
PSSSS Dzięki Żaba:* Ale i tak kocham tego idiotę...
PSSSSS Męczę was strasznie tymi "post scriptum", więc...
----------------------------------------------

Mieszkasz w Polsce i jesteś 16latką, a twoja najlepsza przyjaciółka wyjechała do Anglii kiedy obie miałyście 14 lat. Wtedy zżerała cię zazdrość, bo zawsze chciałaś mieszkać w tym wspaniałym miejscu, ale ta zazdrość nie mogła się równać z uczuciem, które ukłuło cię kiedy została przyjaciółką chłopaków z twojego ulubionego brytyjsko-irlandzkiego zespołu. Jednak, jak szybko to uczucie przyszło, tak szybko poszło...  Nadal najlepiej dogadywałaś się z nią pomimo tych dwóch różnic... W każde ferie jeździłyście do siebie nawzajem i spędzałyście każdą chwilę we dwójkę, ale w tym roku wakacje miały być jeszcze lepsze, bo miałaś poznać chłopców z One Direction! Nie mogłaś doczekać się przerwy, bo jesteś oddaną Directionerką i nie wyobrażasz sobie życia bez chłopców.
Dlatego wakacje zbliżały się dla ciebie strasznie wolno, a kiedy wreszcie nadeszły, byłaś wniebowzięta! Najpierw spędziłaś kilka dni w Polsce z przyjaciółką... Świetnie się bawiłyście razem i nie zauważyłaś jak nadszedł dzień odlotu. Kiedy siedziałaś już w samolocie strasznie się denerwowałaś...Tak mocno, że zaczęły ci się pocić ręce.
- Hej... - przyjaciółka objęła cię ramieniem. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. To tylko lot samolotem, nic się nie stanie - dodała krzepiącym głosem. Wiedziałaś o co jej chodziło. Nigdy nie latałaś samolotem i dziewczyna musiała wziąć to jako przyczynę twojego stresu, a ty bez wahania wyłożyłaś kawę na ławę, co cię zdziwiło, bo zwykle nie jesteś taka bezpośrednia.
 - Nie o to biega... - spojrzałaś koleżance w oczy i zauważyłaś troskę na jej pięknej twarzy. Zawsze zazdrościłaś jej urody, chociaż sama byłaś całkiem-całkiem. Przerwałaś rozmyślenia i dodałaś jeszcze pewniej siebie. - Nie chodzi o lot, tylko o to, że... - ugryzłaś się w język. "Czy ona musi to wiedzieć?" - zadałaś sobie pytanie w myślach i opuściłaś wzrok na swoje splecione dłonie na nogach...
- Powiedz, co jest nie tak... Nie lubię, jak ktoś owija w bawełnę. - przyjaciółka przewróciła teatralnie oczami i uśmiechnęła się sympatycznie, nie sposób nie odwzajemnić  takiego uśmiechu.
- Boję się, że mnie nie polubią... - wybąkałaś, a dziewczyna wybuchła śmiechem. Podniosłaś wzrok i poczułaś jak fala zdziwienia, jak i złości rozlewa się po twoim ciele. Zaczęła ci pulsować skroń. - Co się lejesz? Nie moja wina, że ty mieszkasz z nimi, a ja od zawsze marzyłam, żeby przynajmniej ich zobaczyć. Wiesz co... - wybuchłaś i znów ugryzłaś się w język zanim dodałaś coś, co mogłoby sprawić, że nie odezwiecie się do siebie przez cały lot. Ale wszystko co powiedziałaś było prawdą... Kochałaś swoją przyjaciółkę bezgranicznie, byłyście jak siostry, jednak ukrywałaś to, że zazdrościsz jej, iż ty nigdy nie spotkałaś 1D, a ona  miała swój własny pokój w ich gigantycznej, wspólnej willi.
- Przepraszam... - powiedziała Zuza, bo to tak miała na imię twoja przyjaciółka, czy jak mówili na nią Anglicy - Susan. Skrzyżowałaś ręce na klatce piersiowej, przyjmując postawę zamkniętą. - Rozumiem twój wybuch złości, ale zrozum... - Podniosłaś wzrok na jej twarz i przestałaś się burmuszyć. - Zaczęłam się śmiać, bo wydało mi się głupie to co powiedziałaś. Jak można nie polubić takiej wspaniałej dziewczyny jak  ty! 
Nic nie odpowiedziałaś, tylko najzwyczajniej ją przytuliłaś, a ona to odwzajemniła. Przez resztę lotu rozmawiałyście i się wygłupiałyście. Nie zauważyłyście kiedy już stałyście na lotnisku i wsiadałyście do taksówki, w której obie zasnęłyście zmęczone. Sądziłaś, że to niemożliwe z podekscytowania, bo zaraz twoje największe marzenie się spełni. Kiedy nareszcie, o zachodzie słońca, zajechałyście pod dom, serce waliło ci młotem. Susan zapłaciła za taksówkę i otworzyła wam drzwi swoimi kluczami. W środku panowały kompletne ciemności egipskie. Susan szukała włącznika i kiedy go zapaliła waszym oczom ukazał się ogromny salon. 
- No to tutaj... - Sue machnęła ręką, jakby to nie było nic wielkiego, chociaż i tak wiedziałaś, że przyjaciółka jest pod ogromnym wrażeniem pięknego pomieszczenia. 
Nagle zza kanapy wyskoczyła piątka chłopaków i krzyknęła "Niespodzianka!". Twoja przyjaciółka przewróciła oczyma i wybuchnęła śmiechem, a ty... Ty stałaś nieruchomo, a twoje źrenice powiększyły się do wielkości pięciozłotówek. Chłopcy podeszli do was. Wszyscy... cała piątka stała teraz przed tobą i wyglądali tak jak zawsze, czyli wręcz nie do opisania! Stałaś oniemiała...
- [Twoje imię]? To jest 1D! 1D to jest [T.I.]! - krzyknęła entuzjastycznie Susan, a ty uśmiechnęłaś się lekko, próbując się opanować. 
Nagle podszedł do ciebie Harry i wyciągnął w twoją stronę dłoń, spojrzałaś na nią i ją uścisnęłaś, a chłopak podniósł ją do ust i delikatnie pocałował jej wierzch. Śledziłaś każdy jego ruch. 
- Cześć, jestem Harry - powiedział tym swoim seksownym głosem z brytyjskim akcentem i na końcu uśmiechnął się uśmiechem, od którego mdleją wszystkie kobiety świata. 
A ty? Ty wybuchłaś histerycznym śmiechem, bo to była właśnie twoja reakcja na stres. Nie mogłaś się powstrzymać, śmiałaś się w kółko. Harry złapał jedną ręką twoją rękę i pomachał drugą przed oczyma, żeby sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku. A ty zaczęłaś się śmiać jeszcze bardziej, Harry próbując cię uspokoić pochylił się bardziej, a on objął cię w talii... Chłopak coś jeszcze mówił, ale czułaś, że odpływasz... Najzwyczajniej w świecie zemdlałaś!! I upadłabyś, gdyby Harry cię nie złapał. 
- To... ona tak często? - zaczął rozmowę niepewnie Liam, kiedy Harry niósł cię na kanapę w salonie.
- Tak, ale nigdy na tak długo. - odpowiedziała Sue lekko przestraszona.
- To my tak na nią działamy? - spytał Zayn pewny swego i poruszył śmiesznie brwiami.
- Wiecie, co... Zaniosę ją do mojej sypialni, tam będzie jej wygodniej niż na kanapie... - powiedział Hazza, biorąc cię na ręce. Harry zaniósł cię do swojego pokoju i położył delikatnie na łóżku dwuosobowym, w którym sypiał. Przykrył cię pościelą. Chyba zaczynałaś wracać do świata żywych, bo poczułaś jak chłopak składa delikatny pocałunek rozgrzanymi wargami na twoim czole, ale go nie zatrzymałaś tylko poszłaś spać, bo kręciło ci się w głowie. 
Kiedy Harry zszedł na dół, wszyscy śmiali się przed już włączonym telewizorem...
- Masz bardzo roześmianą koleżankę Susan... - zaśmiał się Lou, po czym dodał - Ale Niallowi nie przypadłaby do gustu. - zaśmiał się bardziej i klepnął wspomnianego. Susan poczuła ulgę, od zawsze podobał się jej ten Irlandczyk, ale byli tylko przyjaciółmi.
- Taa... chyba za to podoba się Harry'emu... - zauważył Mulat, kiedy loczkowaty był już przy kanapie i sadowił się w fotelu.
- Uuuu... O wilku mowa! - mruknął pod nosem Liam. 
- Znowu mnie obgadujecie? - pyta chłopak z udawaną urazą w głosie, po czym się uśmiecha.
- Zjadłbym coś, głodny jestem... - powiedział Irlandczyk.
- Jakby to była jakaś nowość - zauważył głucho Lou i przewrócił oczyma, przez co dostał kuksańca w bok od Nialla.
- A ty Sue zjadłabyś coś? - spytał się dziewczyny Nialler.
- Wow, nie spodziewałam się usłyszeć taką propozycję z twoich ust... - odpowiedziała Susan ze zdziwieniem i podziwem. - Co byś zaproponował, Kucharzu Horan??
- Myślałem, że ty coś zrobisz... - mruknął, po czym dodał widząc wzrok dziewczyny - W końcu tak dobrze gotujesz! - powiedział miłym głosem, a reszta przytaknęła. 
- No nie wiem... - Sue spojrzała na Nialla.... Jego włosy, oczy i cała reszta... - No dobrze - dała za wygraną - Ale nie wchodźcie mi do kuchni!!
Po zbiorowym przytaknięciu Sue poszła do kuchni oddzielonej ścianą od salonu i zaczęła robić swoją słynną zapiekankę z kurczaka. Już się przyzwyczaiła do gotowania dla tych wiecznie głodnych mężczyzn...  Nagle Sue zaczęła słyszeć strzępki rozmów prowadzonych przyciszonymi głosami. Włożyła danie do piekarnika i podeszła do ściany, żeby lepiej słyszeć...
- Musisz jej powiedzieć... - sugerował Zayn. 
- Ale jeśli ona... - wykłócał się Niall. Serce Susan zabiło szybciej.
- Niall! Nie dowiesz się, jak nie spróbujesz - wtrącił mu się Liam.
- Ale co mam jej powiedzieć: “Hej, nie wiem czy wiesz, ale zakochałem się w tobie!... Nie czujesz tego samego, oh jaka szkoda mielibyśmy ładne dzieci!;)”, a może zaśpiewać jej “Hey, we’re the best friends, and this is crazy, But you’re beautiful, so let’s have baby? - odpowiedział krzycząc, a nie mówiąc.
- Bądź ciszej, bo wszyscy się tu zlecą! - warknął Liam, co mocno zdziwiło podsłuchującą dziewczynę.
- Niall, jeśli chcesz mieć jakąkolwiek szansę, to musisz jej to powiedzieć... - dodał Zayn spokojniejszym tonem niż jego kolega. Susan nagle przypomniała sobie o zapiekance w piekarniku, kiedy poczuła w nozdrzach smród spalenizny. Podbiegła do piekarnika i zobaczyła, że nic już nie da się zrobić z daniem - istny węgiel! Zapach musiał się szybko roznieść, bo zaraz chłopcy zlecieli się z pokoju obok.
- Co tu się stało? - zapytał Harry.
- Skąd ty tutaj! - wskazał ruchem głowy loczkowatego. - Przecież co chwilę gdzieś znikasz nie wiadomo gdzie, a może nie do końca... - mrugnął jednym okiem Zayn, bo doskonale wiedział, że Harry chodzi do swojej sypialni, patrzeć jak śpisz. Hazza kopnął Mulata z całej siły. - AŁA! Za co to?!
- Wydaje mi się... - wtrącił się Lou. - Że nasza kuchareczka jest rozkojarzona... może się zakochała... - wzniósł oczy ku niebu i po chwili został trzepnięty w głowę rękawicą od wspomnianej.
- Weźcie otwórzcie okno, czy coś, bo zaraz się tu wszyscy udusimy - powiedział Liam, który po wywietrzeniu całego domu, zrobił dla wszystkich jajecznicę, bo jak można się domyślić nie dopuszczali Sue do kuchni. Wszystkich trochę denerwowało to, że Harry "latał" co 5 minut na górę... Wszyscy zjedli kolacje, ale KOMUŚ było mało, więc podgrzał sobie dwa kawałki pizzy. Susan w ramach rehabilitacji poszła pozmywać i pomimo, że słyszała przytłumione głosy, to nie podsłuchiwała, bo wiedziała że to nie ma sensu... Kiedy dziewczyna wróciła do salonu, chłopcy zaproponowali obejrzenie jakiegoś filmu.
- Ja wybieram! - krzyknął Irlandczyk.
- No czemu ty? - zapytał Liam.
- Bo nie mam ochoty oglądać po raz setny Toy Story znając zakończenie... - wrócił do przeglądania pudełek z filmami... - O! Halloween z 1978! - krzyknął szczęśliwy wybierając horror. Niall liczył, że wybierając ten film będzie mógł chociaż przytulić Susan, ale jak się okazało, ta się wcale nie bała, tylko wręcz kochała grozę! Harry patrząc na Nialla i Susan, jak sobie wyjadają nawzajem popcorn i jak "przypadkowo" się dotykają, poczuł się zmęczony, a może znudzony...
- Wiecie, co... Idę spać. - rzucił wstając.
- Taa... Pozdrów Królewnę Śmieszkę od nas. - odpowiedział mu Lou z lekką zazdrością w głosie.
Harry wszedł po schodach, a kiedy był już w swoim pokoju, nie zważając na ciebie - wyciągnął się na swoim łóżku i odszedł w krainę Morfeusza. 
Obudziłaś się i rozejrzałaś po pokoju, co nie było trudne, bo jedna z lampek nocnych się paliła. Oniemiałaś kiedy zauważyłaś swojego idola tuż obok siebie. Dotknęłaś jego ramienia i nachyliłaś się do jego ucha.
- Harry? - zawołałaś melodyjnym i słodkim głosem.
- Mmmm.... - wymamrotał chłopak i obrócił  się do ciebie plecami.
- Harry? - powiedziałaś już mniej spokojniej, bo łatwo było cię wyprowadzić z równowagi.
- Ta... hm.. aha... - bełkotał, a ty już nie wytrzymałaś.
- HAROLDZIE EDWARDZIE STYLES!! - wrzasnęłaś. 
Hazza od razu się wyprostował i spojrzał na ciebie oczami wielkości pięciozłotówek, po tym jak je przetarł.
- Tak? To znaczy... ja..  przepraszam... - zaczął się tłumaczyć.
- Nie to ja przepraszam, chciałam się o coś spytać - powiedziałaś zażenowana swoją reakcją.
- Tak... Pytaj o co chcesz bejbe - mrugnął do ciebie i się uśmiechnęłaś, ale po chwili uśmiech nikł na twej twarzy, a źrenice zaczęły się rozszerzać. Chłopak siedział przodem do ciebie, do tego bez koszulki... Penetrowałaś wzrokiem jego idealny, nagi tors, który przy każdym ruchu się napinał... Zjeżdżałaś (wzrokiem) coraz niżej, aż zatrzymałaś się na gumie od bokserek wystającej z dopasowanych (if you know what I mean) jeansów. Po chwili się opanowałaś i spojrzałaś na twarz chłopaka. Harry miał minę zadowolenia, bo wiedział CO przykuło twoją uwagę...  Jednak po chwili twarz Brytyjczyka opanował spokój. Harry wyciągnął rękę w twoją stronę, ściągnął ci gumkę z włosów i trochę je rozczochrał. 
- Teraz wyglądasz pięknie - wyszeptał.
Siedzieliście naprawdę bardzo blisko siebie. Ty po turecku, a Hazza miał trochę zgięte/nie w pełni wyprostowane nogi po twoich bokach. Na komentarz loczkowatego, opuściłaś wzrok. Harry chwycił cię za podbródek i go podniósł tak, że patrzyłaś mu teraz w oczy. Chłopak zaczął zmniejszać przestrzeń między waszymi twarzami, przyciągał cię za podbródek oraz sam się pochylał. Wiedziałaś, co zaraz się stanie, więc zamknęłaś oczy.  Harry delikatnie musnął twoje wargi swoimi, po czym odsunął cię od siebie i spojrzał ci w oczy, jakby pytając czy może. Na twoje lekkie skinienie głowy, chłopak puścił twój podbródek i wplótł palce w twoje włosy. Wasze usta znów się złączyły, a ty odkryłaś, że idealnie do siebie pasują. Harry całował cię delikatniej, ale mniej niż za pierwszym razem, czułaś smak jego ust... zastanawiałaś się jak to jest możliwe, że smakują one truskawkami. Nie mogłaś się powstrzymać i przyciągnęłaś go mocniej dłonią, którą położyłaś na jego karku. Wasze oddechy zaczęły robić się płytsze. Zaczęliście całować się bardziej namiętnie, wasze języki zajęte były tańcem, kiedy ty kładłaś rękę na rozgrzanym torsie swojego wybranka. Widać było, że teraz oboje zapomnieliście się w czynnościach, które właśnie was zajmowały. Harry położył swoją dłoń na twoim biodrze i wasze pocałunki stały się naprawdę ostre. Chłopak położył cię na łóżku i zdjął ci koszulkę, nie protestowałaś... Nigdy z nikim nie wymieniałaś tak namiętnych pocałunków, jakie teraz dzieliłaś z jego truskawkowymi wargami. Harry pochylał się nad tobą, lekko się uniosłaś i sięgnęłaś ręką do zapięcia od stanika. Odpięłaś go i już chciałaś go zdejmować, ale on zorientował się co robisz i przerwał pocałunki, opierając swoje czoło o twoje. Próbowaliście wyrównać oddech sapiąc, trudno było wam złapać dech.
- Nie możemy... - wyszeptał Harry, spojrzał ci w oczy i powtórzył. - My nie możemy. - wstał, wziął koszulkę i wyszedł z pokoju. 
Wyprostowałaś się i usiadłaś. Nie mogłaś uwierzyć... Podkuliłaś nogi i ukryłaś twarz w dłoniach. Kiedy ty próbowałaś opanować łzy, Harry wściekły na rzucał pirunami...
- Widać, że obudziłeś królewnę pocałunkiem - mruknął Zayn, kiedy chłopak go mijał
- Taa... Mogliście być trochę ciszej. My tu film oglądaliśmy... - powiedział bez wyrazu zazdrosny Lou. 
Harry pobiegł do kuchni, a Susan pobiegła zanim. Nakryła chłopaka jak ukrywa twarz w dłoniach.
- Co się stało, Styles? - zapytała zmartwiona.
- Jestem beznadziejny! Tylko jedno mi w głowie... - krzyknął wściekły na siebie.
Reszta też pojawiła się w kuchni. 
- No to fakt, ale spoko to normalne.... Jesteś facetem... Chyba, że czegoś nie wiemy... - powiedział Niall uśmiechając się, ale kiedy Hazza spojrzał na nie go wilkiem, ten od razu przeprosił.
- Kiedy ją zobaczyłem... Wiedziałam, że to będzie ta... ale... spaprałem, jak zwykle - wydusił Harry, opuszczając wzrok. Liam klepnął go po ramieniu.
- Jeszcze wszystko możesz zmienić... - powiedział Daddy Direction. - Spójrz tylko na tych dwoje... - machnął ręką w kierunku trzymających się za rękę Sue i Nialla...
- Eemm... -rozległ się głos za nimi, wszyscy się obrócili i spojrzeli na ciebie. Oczy zaszły ci mgłą, kiedy zobaczyłaś złączone dłonie twojej przyjaciółki i Irlandczyka. - Ja pójdę się przejść - rzuciłaś i biegiem wyszłaś przed posesję. Słyszysz za sobą głos, ale się nie odwracasz, idziesz w kierunku, chyba ogrodu, nie zważasz, że zaczęło kropić.... Nagle silna dłoń łapię twoją rękę i przyciąga do siebie.
- Ja nie chcę, żeby to tak wyszło. - mówi Harold, który zmusił cię żebyś stanęła do niego przodem. W innych okolicznościach cieszyłabyś się z tego, że jest od ciebie wyższy i spogląda na ciebie z góry, ale teraz nie chciałaś tego. Byłaś smutna i zła, w takich momentach zawsze uciekasz od innych, ale nie tym razem. 
- Ja... ty... - zaczynał, a mżawka przerodziła się w delikatny deszcz.... 
- Ty jesteś tą jedyną [T.I.], nie chcę cię stracić... Na górze uznałem, że to nie idzie tak jak powinno. Bo to może i jest szalone, ale ja czuję... Ja czuję, że cię ko... - przerwałaś mu namiętnym pocałunkiem. 
- Ja ciebie też kocham, ty mój idioto. - powiedziałaś, a chłopak uśmiechnął się szeroko. Teraz to już na serio się nieźle rozpadało, ale nie zwracaliście na to uwagi, byliście teraz tylko wy.
- Czyli mam u ciebie szanse? - spytał przygryzając na końcu wargę.
- Zastanowię się... - odparłaś filuteryjnie.
Harry objął twój policzek i znów połączył was długi i namiętny pocałunek. 
Jak się miało okazać to nie był twój ostatni pocałunek w ulewie z tym truskawkowym chłopcem.

KONIEC


Opracowała: B - dla MissLove na niedzielne smuteczki:)


PS  Jutro napiszę rozdział "So What" dla vanillacookie - przepraszam nie zdążyłam dzisiaj, jutro ci powiem czemu:)
PSS We wtorek napiszę imagine z Lou, a potem już nie wiem...Coś się wymyśli, a może ktoś mnie poprosi, żebym dla niego napisała... I dzięki wszystkim osobom, które sprawdzają/czytają/komentują... Kocham was!! :D



2 komentarze:

  1. Kochanie, widzę, że wena cię odwiedziła :)....:) Jeśli mogę złożyć zamówienie: to spełnij ten komentarz pod 'So What' proszę...:)( i może jakiś imagine? jeśli z łaski niech to będzie niespodzianka) :)

    -X

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jeszcze czemu, ale wybaczam ci :) Może dlatego, że wspomniałaś o mnie 2 razy? Ale rozwaliłaś mnie tekstem "przestałam się burmuszyć" xD. Czekam na So What, tak jak X :D

    OdpowiedzUsuń