wtorek, 9 października 2012

"So What"- rozdział 6 - (part I)

   Dobra, parę osób prosiło, to jest! Ta da! Rozdział dedykuję vanillacookie, która jest chyba największym fanem opowiadania, dzięki ci VC:* 
   Pod tym postem macie wstawioną część napisaną dla X, bo ona chciała, żeby była opisana "noc" (if you know what I mean), więc napisałam imagine uzupełniający (ten rozdział) o charakterze 18+ dla niej... ( imagine tutaj!! ) Kochana, to ty jesteś zboczuchem męcząc mnie o to!!
   No a teraz, co do tego rozdziału... Proszę o wyrozumiałość, bo muszą być zwroty akcji i muszę się na kimś/czymś wyżyć... Dlatego jest bardzo długi, jakoś tak... (jeśli nie pamiętacie co się działo w 5. rozdziale to wstawiam linka i obiecuję co najmniej 2 rozdziały tygodniowo: "So What" - rozdział 5 ) A i dzisiaj przywitajcie nową postać... ( spis postaci tutaj!! )A teraz...rozdział najbardziej rozłożony w czasie...Ready, steady, here we go!

------------------------------------------------------------------------------------------------

<< 2 dni po poprzednim rozdziale >>

~~ Melissa ~~
Otworzyłam oczy, oparłam się na ramionach, wyciągnęłam rękę spod kołdry i wyłączyłam budzik. Z rezygnacją opadłam na łóżko, głowa mi pękała. Od kilkudziesięciu dni mało sypiam, bo pracuję do późna w nocy nad tym projektem muzealnym, a jeszcze wczoraj byliśmy na imprezie urodzinowej u Katie, przyjaciółki Liama. Ona jest na serio miłą i fajną dziewczyną, przyjemnie spędza się z nią czas. Liam był wczoraj zaskoczony, że impreza była typu: Zaprosiłeś koleżankę, a ona zaprosiła koleżanki, które zaprosiły jeszcze kilka innych osób... Ale naprawdę to była jedna z lepszych domowych imprez na jakich byłam! Ach, gdyby tylko nie ta głowa i uczucie mdłości... Powinnam już wstać, o 14 jestem umówiona na dopieszczenie ostatnich szczegółów i nasza wystawa muzealna będzie gotowa! Wreszcie będę miała trochę luzu i czasu dla siebie... dla nas... Obróciłam głowę w stronę śpiącego obok mnie Liama... Wyglądał tak słodko kiedy spał...Ale już nie spał...
- Witaj śliczna - uśmiechnął się, a ja nie byłam wstanie tego nie odwzajemnić... - Mały kac, co? - uśmiechnął się szerzej, a w odpowiedzi zakryłam sobie twarz poduszką... Liam pogładził mnie po włosach, które rozpływały się na łóżku...
- Daj mi umrzeć samotnie! - wypowiedziałam przed poduszkę... Liam się zaśmiał i to takim serdecznym śmiechem, że od razu odrzuciłam poduszkę i na niego spojrzałam. Pogładził mnie po włosach i nadal uśmiechał się jakoś za szeroko, nawet oczy mu się śmiały!
- Pamiętasz tą wspaniałą noc? - powiedział patrząc mi w oczy...
- Panie Payne, to że mam kaca nie znaczy, że nie pamiętam czemu w większej mierze jestem zmęczona... - lekko się uśmiechnęłam, ale chyba to był uśmiech Mona Lisy, bo na więcej mnie nie stać przez to zmęczenie.
Zamiast się ze mną droczyć, Liam wstał i poszedł nam przygotowywać wspólną kąpiel w wannie połączonej z prysznicem. W tym czasie mogłam przynajmniej poumierać w samotności. Liam wręcz zaniósł mnie do wanny i włożył do gorącej wody, a ja lekko westchnęłam. Mój chłopak zawsze wiedział, co dla mnie najlepsze. Do wody było dorzucone jakieś zioła i olejki - zapach był niesamowity, a woda wydawała się jeszcze milsza niż zwykle... Nie tylko przez temperaturą, ale przez to, że olejki sprawiały, że miało się uczucie bycia w płynnym jedwabiu. Usiadłam w połowie wanny, a Liam usiadł za mną. On usiadł popierając się o ścianę wanny i przyciągnął mnie do siebie... Oparłam się o niego i czułam jego muskularny tors. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej, a on zaczął śpiewać mi do ucha i obmywać moje ręce gąbką. Żadna kąpiel, nawet ta w SPA, w którym błam tylko raz w życiu, nie mogła się równać z tą teraz. Byłam bardzo zmęczona, a Liam sprawiał, że się odprężałam i zaczęłam odpływać w krainę Morfeusza.

~~Liam~~
Zasnęła w wannie, aż się zaśmiałem, że miała takiego kaca giganta. Ubrałem ją w piżamę i zniosłem na dół, gdzie w salonie położyłem ją na kanapie. Tak słodko wygląda, jak spała... Zrobiłem jej śniadanie, ale kiedy się przebudziła najpierw dałem jej aspirynę i wodę, bo moja księżniczka nie może cierpieć... Do godziny 13 był to prawdziwie sielski dzień! Spaliśmy nawzajem, oglądaliśmy filmy i się dużo śmialiśmy... Chciałbym, żeby każdy dzień w tygodniu był taki jak ten... Nie licząc drobnego szczegółu, a mianowicie, Mellisa wyszła o 13:30 i poszła na spotkanie z tym sławnym projektantem Jakem. Patrząc na jej plecy wybierałem domowy numer Katie...

<< 4 tygodnie później >>

~~Melissa~~
Wyrwałam się z objęć Liama i pobiegłam do toalety. Kolejny dzień z rzędu budzą mnie mdłości. Nadal klęczę nad klopem, gdy Liam wchodzi do łazienki. 
- Powinnaś iść do lekarza... Może czymś się zatrułaś.. - mówi z troską w głosie i wyciera mi twarz. 
- Pójdę, obiecuję... A ty się nie przejmuj i idź na ten kurs... - odpowiedziałam, bo wiedziałam ile to dla niego znaczy. Liam zawsze pięknie śpiewał, ale ostatnio zaczął przywiązywać do tego większą wagę. Dostał się  na profesjonalny, całodniowy kurs ze sławnym artystą. Skakał co najmniej przez 3 dni, dopóki nie zaczęłam chorować. 
Po długim przekonywaniu, wreszcie wykopałam go z mieszkania, żeby w końcu poszedł, bo by się spóźnił. Podeszłam do lodówki i poczułam się niezmiernie głodna. Kiedy zjadłam 3 kawałek pizzy i planowałam, żeby zadzwonić do lekarza, do głowy wpadła mi pewna myśl, więc szybko ubrałam na piżamę płaszcz i pobiegłam do najbliższej  apteki...

<< Wczesny wieczór >>

~~Louis~~
 Siedziałem za sceną i stroiłem gitarę. Dzisiaj był mój szczęśliwy dzień, wszystko szło po mojej myśli, miałem nadzieję, że jeszcze tak przez chwilę pozostanie, bo wpadł mi do głowy pewien plan. Siedząc za kulisami BillyBobBilly zamiast być optymistą, zacząłem myśleć o wszystkich niepowodzeniach, jakie mnie spotkały i nie byłem już taki pewny, czy chcę wprowadzić mój plan w życie.

~~Amy~~
Jestem żywiołową barmanką w tym wspaniałym barze o nazwie BillyBobBilly. Praktycznie pracuję tu od niedawna, ale już mam świetny kontakt ze wszystkimi pracownikami, jak i klientami. W tej pracy ważna jest otwartość, poczucie humoru i chęć, bo trzeba wszystkich traktować jak przyjaciół, a właściwie przez tą atmosferę mam wrażenie domowego ciepła. Wszyscy się tutaj spotykają by porozmawiać o sukcesach, problemach, przyziemnych rzeczach...
Właśnie zbierałam zamówienie na dwa piwa i zaczęłam nalewać płyn do szklanych kufli z ogromnymi uchwytami. Usłyszałam głos, który sprawiał, że ciarki przechodziły mi po plecach. Obróciłam się w kierunku skąd dochodził... Tak, to był on. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha.




 <<Ciąg dalszy rozdz.6 nastąpi dzisiaj>>



Opracowała: B - dla vanillacookie:* - Czemu nie było cię w szkole, ty przebrzydła?? ;D


Przepraszam, o 14 napiszę drugi part i obiecuję, że Lou też się pojawi jako imagine wieczorem!!


 PS Wiecie, że nasz Grzeczny chłopiec (Liam)  stracił dziewictwo w wieku 14 lat?? A jednak nie jest taki święty;D
PSS Alicja!! AAAAAA!! Napiszę coś chyba dla ciebie;D Napisz tylko o kim:D
PSSS Gdyby ktoś miał prośbę, to proszę walić prosto z mostu i prosić o imaginy z dedykacją... To jest strasznie miłe kiedy ktoś się zgłosi...
PSSSS AAAA!!! Mamy prawie 33 300!! Kocham was:* Viva la Polish Directioners!!:D

2 komentarze:

  1. Napisdałam w poprzednim w pisie ale napiszę też tu: SERIO COŚ DLA MNIE NAPISZESZ?!!!?!! <3 JEZU CO WYBRAC PRZECIEZ WSZYSCY TACY ZAJEBISCI! Ale ja zostanę przy swoim i z Zaynem poproszę <3 jeestes taka miła ,3
    PS: proszęęę powiedz ze 'dziwictwo' napisałas specjalnie, bo piszę to z podłogi i z nieopanowanym śmiechem na ryjcu <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie!!! Dziekuję za dedykację :* Rozdział jak zwykle super, tylko jedno mnie zastanawia. Jest 16:15 a ty nadal nie dodałaś drugiej części! A prawie ci wybaczyłam to ze zdradzeniem postaci....

    OdpowiedzUsuń