wtorek, 30 października 2012

Imagine - Niall (IX)

Dzisiaj wstawię zapewne tylko ja, bo B męczy się nad Quo Vadis, które mamy na poniedziałek, a ona dopiero dzisiaj zaczęła. Trzymam za nią kciuki;D
Ten imagine był pisany na pewien konkurs. Miał się on pojawić dopiero po ogłoszeniu wyników, ale doszłam do wniosku, że i tak nie mam szans, więc mogę go wstawić. Poza tym dawno nie było naszego gorącego Irlandczyka^^




- Cześć Alice, co u ciebie? – powiedziałam z uśmiechem do mojej znajomej, która pracowała w siłowni jako recepcjonistka.
- James zaprosił mnie na randkę! – pisnęła z podekscytowaniem.
- Mówiłam, że to zrobi. Pasujecie do siebie – podeszłam i uściskałam ją serdecznie.- To kiedy się spotykacie?
Nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ zadzwonił telefon. Odebrała go, a ja skierowałam się w stronę szatni. Przebrałam się w swój standardowy zestaw (legginsy, biała bokserka oraz buty do biegania) i wyszłam na salę. Zaczęłam od rozgrzewki, a potem przeszłam do moich standardowych ćwiczeń. Miałam już wszystko zaplanowane, ponieważ chodzę na siłownię 2 razy w tygodniu, od paru miesięcy. Nie spodziewałam się, że będę to kiedykolwiek robić, ale jakiś czas temu postanowiłam zadbać o siebie. Jem zdrowe rzeczy i regularnie uprawiam sport. Moim ulubioną aktywnością było bieganie, podczas którego zawsze słuchałam muzyki. Przeważnie było to One Direction. Kochałam ten zespół. Dzisiaj nie było inaczej. Weszłam na bieżnie i zaczęłam truchtać w rytm Another World.Zawsze kiedy mam słuchawki na uszach, nie zwracam uwagi na otaczający mnie świat, więc gdy ktoś dotknął mojej ręki omal się nie przewróciłam.
- Przepraszam, nie chciałem – zapytał ktoś głosem, w którym można było usłyszeć irlandzki akcent. Wyłączyłam urządzenie do ćwiczeń i stanęłam naprzeciwko mojego rozmówcy. Był to niebieskooki blondyn, który wydawał mi się skądś znajomy.
- Nic się nie stało, przecież codziennie prawię dostaję przez kogoś zawału…- powiedziałam z sarkazmem. Chłopak zaśmiał się krótko i obdarzył mnie uśmiechem
- Jestem Niall, a ty?- wyciągnął przed siebie rękę, a ja nie potrafiłam nic powiedzieć. Stałam i tempo wpatrywałam się w niego. Wreszcie skojarzyłam skąd go znam. To był Niall Horan z 1D.- Halo? Słyszysz mnie? – po chwili pomachał mi ręką przed twarzą. Zarumieniłam się i spuściłam wzrok
- Przepraszam, po prostu…
- Czyli wiesz z kim masz do czynienia… Jesteś naszą fanką? – bardziej stwierdził niż spytał.
- Może…- spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się słodko.
- To dowiem się, jak „dziewczyna, która być może jest moją fanką” ma na imię? – obdarzył mnie uśmiechem, który zawsze widywałam na plakatach. Nie mogłam uwierzyć, że był on teraz tylko dla mnie.
- [T.I.]
- Ładne imię dla ładnej dziewczyny- jego słowa sprawiły, że na moich policzkach znów pojawił się rumieniec. – Może w ramach rewanżu z to, że prawie dostałaś zawału, pójdziesz ze mną coś zjeść?
- Bardzo chętnie – powiedziałam obrażając go moim najpiękniejszym uśmiechem. Dopiero co zaczęłam ćwiczyć, ale nie potrafiłam mu odmówić. Poza tym taka szansa nie trafia się często.
Poszliśmy się przebrać do szatni, oczywiście on do męskiej, a ja do damskiej. Po paru minutach spotkaliśmy się w holu. Już zmierzaliśmy do wyjścia, ale słyszałam za sobą głos Alice.
- [T.I.], czemu tak wcześnie?
- Jakoś tak nie mam ochoty ćwiczyć…- obróciłam się i spojrzałam na nią wymownie.
- Rozumiem – mrugnęła do mnie.- Miłego dnia!
Dziewczyna zaczęła rozmawiać z kimś przez telefon, a wyszłam z Niallem na zewnątrz
- To co proponujesz?- spytałam.
- Skoro jesteś naszą fanką, to powinnaś wiedzieć…
- Kto powiedział, że nią jestem? - uśmiechnęłam się zadziornie.Irlandczyk zaśmiał się krótko.
- No to zapraszam do Nando’s.
Poszliśmy na parking, ponieważ stał tam samochód chłopaka. Wsiedliśmy do niego i pojechaliśmy do restauracji. Przez całą drogę rozmawialiśmy. Wiedziałam dość sporo o nim oraz zespole, mimo to dowiedziałam się wielu nowych rzeczy. Nawet nie zauważyłam, kiedy stanęliśmy. Nialler pospiesznie wysiadł z auta i otworzył drzwi po mojej stronie
- Jaki dżentelmen…- powiedziałam, obdarzając go słodkim uśmiechem.
- To dla mnie zaszczyt Milady – wziął moją dłoń, podniósł ją do ust i pocałował jej wierzch. Po raz kolejny na mojej twarzy zagościł rumieniec. – Zapraszam na obiad – nie puścił mojej ręki, tylko ujął ją mocniej i zaprowadził mnie do restauracji.
Usiedliśmy przy stoliku, stojącym przy wielkim oknie. Widzieliśmy przez nie wielu ludzi, jednak nie zwracaliśmy na to zbyt dużej uwagi. Kontynuowaliśmy naszą rozmowę, gdy podszedł do nas kelner.
- Część Niall, podać to co zwykle?- zapytał.
- Nie, tym razem coś innego- Zadziwiasz mnie chłopie- zaśmiał się i położył na stole 2 karty z daniami. – Jak mniemam nie muszę wam niczego polecać. Zawołajcie mnie, jak coś wybierzecie
Wzięłam do ręki menu. Byłam tutaj pierwszy raz, więc nie wiedziałam co wybrać.
- Co bierzesz?- spytał mój Irlandczyk.
- Sałatkę…
- Naprawdę? – spojrzał na mnie z powątpiewaniem.
- Ej! Nie każdy ma takie szczęście, że je ile chcę, a nie tyje!
- Masz świetną figurę… Nie wiem, o co ci chodzi
- Od paru miesięcy dbam o siebie. Nie mam zamiaru tego zaprzepaszczać.
- Jak raz coś zjesz, to ci się nic nie stanie…- mruknął.
- I mówi to osoba, która nigdy się nie odchudzała…- powiedziałam ze złością i wstałam od stołu.
- Gdzie idziesz?- spytał przerażonym głosem.-Przepraszam, nie chciałem…
Spojrzałam na niego. Był naprawdę zawiedziony, że chcę go zostawić
- Dobra, raz mogę się obyć bez sałaty – uśmiechnęłam się do niego i wróciłam na swoje miejsce.
- Dziękuję – uśmiechnął się szeroko.- To pozwolisz, że ja zamówię?
- Jasne, ale pamiętaj, że ja nie jem tyle co ty.
- W razie czego zjem za ciebie- wstał i poszedł zamówić jedzenie. Jego nieobecność nie trwała długo, po chwili siedział naprzeciwko mnie.- Będziemy musieli chwilę poczekać
- Panie Horan, zadziwia mnie pan…
- Jeszcze mnie nie znasz- uśmiechnął się tajemniczo.
Rozmawialiśmy ze sobą, jakbyśmy byli parą najlepszych przyjaciół. Nie było tematu, którego byśmy nie poruszyli. Jednak mało wspominaliśmy o zespole. Dopiero, gdy jakaś fanka poznała Nialla, zaczęliśmy o tym rozmawiać.
- Zawsze dziewczyny wypytują mnie o resztę, ale ty tego nie robisz. Dlaczego? – spytał znienacka.- Nie interesuje cię to?
- Interesuję, ale wydaję mi się, że możesz mieć dość takich pytań. Razem z chłopakami macie co chwilę jakieś wywiad. Nie chciałabym, żebyś teraz się czuł, jak na którymś z nich.
- To miłe, że myślisz o mnie. Od pewnego czasu robi to coraz mniej osób…- wbił swój wzrok w stół. Wyciągnęłam rękę i chwyciłam nią policzek chłopaka, gdy spojrzał na mnie ze zdziwieniem, cofnęłam ją zawstydzona.
- Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać…
- To było przyjemnie… Masz zimne dłonie…
- Mam tak od dziecka…- uśmiechnęłam się słabo.
Irlandczyk chciał coś powiedzieć, ale przynieśli nam jedzenie. Był to kurczak, który mieliśmy zjeść wspólnie. Nigdy nie widziałam, żeby ktoś tak podawał drób. Nałożyłam małą porcję na mój talerz i spróbowałam z obawą. Jak się okazało zupełnie nie potrzebną, ponieważ mięso było pyszne oraz rozpływało się w ustach.
- Niall! Co jest cudowne!- powiedziałam zdziwionym głosem.
- Wiedziałem, że ci zasmakuje chłopak- krótko się śmieję.- Nic nie mów, bo nam wystygnie.
Danie nie gościło długo na naszym stole. Chociaż większością zajął się Horan, ja zjadłam tyle co nigdy. Nie przypuszczałam, że mam tak pojemny żołądek.
- To jak mogę cię częściej zapraszać na obiad? - uśmiechnął się.
- Oczywiście- odwzajemniłam uśmiech- ale jak dalej tak będzie, to te parę miesięcy diety pójdzie na marne. Chociaż pewnie szybciej zbankrutuję, więc jest szansa…
- Zbankrutujesz?! Przecież ja płacę!
- Ale…
- Nie ma „ale”! Ja cię zaprosiłem, ja płacę! Bez dyskusji!
- To już więcej razy nigdzie z tobą nie pójdę…
- Co?! Ani mi się waż! Bo mnie popamiętasz! - chociaż uśmiech nie schodził mu z twarzy, wiedziałam, że nie żartuje.
Chłopak zapłacił rachunek i wyszliśmy. Było już dość późno, ponieważ na siłownię chodziłam zawsze w godzinach popołudniowych, a w Nando’s zleciało nam bardzo dużo czasu. Niall odwiózł mnie do domu. Zaparkował tuż pod moim blokiem i wyszedł z samochodu, żeby się pożegnać.
- Dziękuję Ci za ten dzień, był cudownie- przytuliłam mocno Horana.
- Czyli jest szansa na kolejny raz?
- Oczywiście! Przecież już ci to obiecałam
- Chciałem się upewnić- uśmiechnął- To dasz mi swój numer, żebym nie musiał wystawać pod twoim domem?- zaśmiałam się i podałam mu swój numer.
- To do zobaczenia- zmierzałam w kierunku drzwi, gdy usłyszałam jego głos.
- Zapomniałem się zapytać. Załóżmy, że lubisz One Directon. Który z nas byłby twoim ulubieńcem?
- Zgadnij…- uśmiechnęłam się tajemniczo, pocałowałam blondyna w policzek i pobiegłam do domu.
Nie mogłam uwierzyć we własne szczęście. Byłam na obiedzie z samym Niallem Horanem! Przez myśl przeszła mi obawa, że zaraz zapomni on o mnie, ale po chwili dostałam SMSa, który rozwiał wszelkie moje wątpliwości.

Hej [T.I]! Tu Twój ekspert w odchudzaniu;)
Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z tobą;]

Mimo że całą noc pisaliśmy ze sobą, to rano czułam się wypoczęta.
Tak zaczęła się historia pięknej przyjaźni, która powoli zmienia się w coś większego…


Napisała E(która już prawie oswoiła się z myślą, że udziela się na tym blogu)

PS. Przepraszam, że na razie wstawiam tylko opowiadania, ale potem to zmienię. Dajcie mi chwilkę, żebym mogła się "wdrożyć";)
PSS. Kończą mi się moje gotowe imaginy, dlatego następny będzie już pisany na bieżąco;)
PSSS. Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Nie wiedziałam, czy dobrze zrobiłam, przyjmując propozycję pisania tutaj(nadal tego nie wiem...), ale dzięki takim ciepłym słowom czuję, że może dobrze się stało;]
PSSSS. Powoli zamieniam się w B z tymi "post scriptum";)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz