środa, 31 października 2012

Imagine - Zayn (XII)

Przez najbliższe parę dni nie będzie mnie tutaj. Jutro jadę na operacje oczu i wracam w piątek. Ale przynajmniej w następnym tygodniu będę tu częściej zaglądać, ponieważ będę na chorobowym;) 

Ten imagine miał być bez dedykacji, z racji dość osobistego tematu, ale zmieniłam zdanie(kobieta zmienną jest...;D) i dedykuję go X;) Która jest chyba największą fanką ZM, jaką znam<3


-Oczami [T.I.]-

Czekałam w korytarzu przychodni na badania. Nie potrafiłam usiedzieć w miejscu, wiec chodziłam z jednego końca pomieszczenia do drugiego. Jest do dość powszechny widok u lekarza, więc nikt nie zwracał na mnie uwagi. Poprawka, prawie nikt.Od pewnego czasu czułam na sobie spojrzenie pewnego chłopaka. Odkąd wszedł do pomieszczenia, uważnie mi się przyglądał. W normalnych okolicznościach denerwowałoby mnie to, ale byłam zbyt zestresowana, żeby zaprzątać sobie tym głowę.
- Nie męczy cię to-zapytał nagle mój obserwator. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego. Miał ciemniejszą karnację i czarne włosy, które świetnie z nią współgrały. Znałam go, ale nie mam pojęcia skąd.-Chodzisz, tak odkąd tu przyszedłem. Ale zapewne jesteś już tutaj od dawna.
Przyjrzałam mu się dokładniej i próbowałam przypomnieć sobie skąd go znam. Zauważyłam, że chłopak ma obwiązaną szyję szalikiem, więc wywnioskowałam, że przyszedł tutaj w sprawie chorego gardła
- Niektórzy przychodzą tutaj z większymi problemami, niż z lekkim kaszelkiem-powiedziałam jadowicie. Właśnie miała wrócić do swojego "spaceru", ale on nie dał za wygraną.
- Jeśli ten "lekki kaszelek" sprawia, że nie mogę zarobić na życie, to jest to dość duży problem, nie uważasz?-zapytał retorycznie.- Ale pewnie to ty przeżywasz jakiś większy dramat. Zaszłaś w nieplanowaną ciążę, prawda?
- Niestety muszę cię zasmucić-zrobiłam smutną minę.- Nie jestem w błogosławionym stanie. Wiem, że żałujesz, bo nie zostaniesz wujkiem... Ale nie martw się, jak zajdę w ciążę to będziesz pierwszą osobą, której powiem!-mrugnęłam do niego.
Chłopak chciał coś powiedzieć, ale zawołała mnie lekarka. Nie oglądając się na niego podeszłam do niej, by porozmawiać o zbliżającej się operacji, która być może uratuje mój wzrok. Kiedy się wszystkiego dowiedziałam i chciałam odejść ktoś położył rękę na moim ramieniu. Natychmiast się odwróciłam i stanęłam twarzą w twarz z moim obserwatorem.
- Podsłuchiwałeś...?-bardziej stwierdziłam, niż spytałam.
- Przepraszam... Nie wiedziałem...-powiedział, spuszczając oczy.-Zachowałem się, jak dupek
- Z tym to się akurat zgodzę-powiedziałam uśmiechając się serdecznie do niego. Nie potrafiłam się długo gniewać na innych, nawet na nieznajomych.
- Masz taką tak poważną operację, a masz jeszcze nastrój żartować?-spojrzał głęboko w moje oczy. Miał piękne czekoladowe tęczówki, w których utonęłam. Myśl o tym, że nie długo mogę nie doświadczać podobnych doznań była nie do zniesienia.
- A co mam zrobić? Zabić się?-zapytałam retorycznie.- Już przywykłam do myśli, że niedługo prawdopodobnie nie będę nic widzieć, więc staram się wykorzystać czas, który mi pozostał...-spuściłam wzrok, a po policzku spłynęła pojedyncza łza. On to zauważył, więc chwycił delikatnie mój podbródek i podniósł go tak, żebym ponownie spojrzała mu w oczy. Staliśmy tak zastawiając cały korytarz, dopóki jakaś staruszka chciała przejść koło nas. Odsunęłam się od chłopaka, przepuszczając starszą panią. Już chciałam wychodzić z przychodni, ale czyjaś ręka złapała mnie w tali. Należała ona do mojego obserwatora, który obrócił mnie tak, że stałam dokładnie na przeciwko niego.
- Jestem Zayn, a ty?
- [T.I.]
- Ładnie...-gdy wypowiedział te słowa, zarumieniłam się.- Dasz się zaprosić gdzieś, w ramach przeprosin za tamto?
- Dobrze, ale powiesz mi coś o sobie... Wydajesz mi się znajomy...-przyjrzałam mu się badawczo, a on tylko zaśmiał się krótko, chwycił mnie za rękę i wyciągnął z budynku. Mulat zaprowadził mnie na parking, na którym stał jego samochodu. I to nie byle jaki. Nigdy nie widziałam takiego z bliska, a co dopiero jechała takim...
- Zdziwiona?-zapytał, kiedy wsiedliśmy do auta.
- Trochę... Boże Zayn, kim ty jesteś, że cię stać na takie rzeczy? Jakimś mafiozo, czy co?
- A wyglądam ci na takiego?-odpowiedział pytaniem i śmiesznie poruszył brwiami.
- Nie... Chociaż jakby się tak zastanowić...-uśmiechnęłam się do niego słodko.- To gdzie mnie pan zabierze, panie...-spojrzałam na niego pytająco.- Jak ty się w ogóle nazywasz?
W aucie zapadła nieprzyjemna cisza. Chłopak odwrócił wzrok, odpalił samochód i wyjechał z parkingu. Nie miałam pojęcia, dlaczego nie chce mi nic powiedzieć o sobie. W mojej głowie zaczęły się pojawiać straszne obrazy. To nie był pierwszy raz, kiedy moja bardzo bujna wyobraźnia przerażała mnie. Zaczęłam oglądać zmieniający się krajobraz za oknem, żeby przestać o tym myśleć
- ...Malik. Zayn Malik.- niespodziewanie chłopak się odezwał. Natychmiast odwróciłam się i przyjrzałam się mu. No tak, wszystko pasuję, jak mogłam go nie rozpoznać...? Byłam w wielkim szoku, nie potrafiłam nic siebie wydusić, wpatrywałam się z osłupieniem na chłopaka. On zauważył to kątem oka i zacisnął mocniej ręce na kierownicy, jakby chciał dzięki temu się uspokoić- Proszę cię tylko, nie rób nic głupiego...
- Dlaczego miałabym zrobić coś głupiego?-spytałam zdezorientowana.
- Nie jesteś fanką...?-zapytał zdziwiony i spojrzał na mnie, a ja po raz kolejny utonęłam w jego czekoladowych tęczówkach.
- Po raz kolejny dzisiaj, muszę cię zmartwić... -uśmiechnęłam się szeroko.
- To skąd mnie znasz?
- Czy muszę być Directionerką, żeby cię znać? Wystarczy, że moja najlepsza przyjaciółka nią jest...-dodałam pod nosem. Mulat zaśmiał się krótko.
- I co pewnie masz jej dość?
- Nie... Przecież nie mówi o was bez przerwy. Wróć, jednak mówi;)
- Nie tylko ona-mrugnął do mnie.
- Panie Próżny, weź się skup na drodze, jasne?
- Ooo... Zaskoczyłaś mnie-uśmiechnął się zadziornie- Ciekawy jestem, ile jeszcze wiesz...
- Dużo... Zdecydowanie za dużo...-chłopak zaśmiał się.- Od dawna próbuje mnie przekonać do was -przewróciłam oczami.
- Czyli, nie za bardzo jej to wychodzi
- Gdybyś w kółko słuchał o jednym, to też byś stracił cierpliwość...
- To nie byłoby takie złe... W końcu ona mówi też o mnie...-uśmiechnął się łobuzersko.
- Źle się wyraziłam;) Kiedy twój przyjaciel nawijałby tylko o jakiejś aktorce, to w końcu masz dość i ją znienawidzisz. Nie masz na to wpływu...
- Zawsze możesz się do niej przekonać...-westchnął.- Ej poczekaj! Nienawidzisz nas?!
- Nie wiem, czy można to tak nazwać...-udałam zamyśloną.- To że mam odruchy wymiotne na wasz widok, przecież nie oznacza nienawiści, prawda?-uśmiechnęłam się zadziornie.
- A gdyby nie twoja przyjaciółka, nie nienawidziłabyś nas?
- Pewnie bylibyście mi obojętni-wzruszyłam ramionami.- Albo bym was nie znała. Nie jestem typem dziewczyny, którą kręcą boysbandy...
- Szkoda...-mruknął pod nosem.-Już jesteśmy-powiedział, parkując samochód.- Pomyślałem sobie, że zabiorę cię gdzieś, gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
- Jak miło...-uśmiechnęłam się słodko i wysiadłam z auta.

Znajdowaliśmy się koło jednego z moich ukochanych miejsc w Londynie-Hyde Parku. Po chwili Malik chwycił moją dłoń i zaprowadził mnie do jednej z restauracji. Była to włoska knajpa. Gdy weszliśmy do niej zachwyciło mnie jej piękno. Do oczu napłynęły mi łzy, ponieważ niedługo może nie będę doświadczać takich doznań. Opuściłam głowę, żeby ukryć mój smutek, jednak Zayn zauważył to. Usiadłam przy stoliku, który mi wskazał, ale on nie poszedł w moje ślady, tylko przykucnął przy moim krześle i złapał mnie za rękę.

- Hej, co się stało? -spytał, ścierając drugą dłonią łzę z mojego policzka.- Chodzi o operację, prawda? Mi możesz powiedzieć...-spojrzałam w jego brązowe oczy. Było w nich coś, co sprawiało, że zaczęłam się mu zwierzać.
- Od dziecka miała problemy ze wzrokiem, nie widziałam, co nauczyciel pisał na tablicy, kiepsko radziłam sobie ze sportem. Jednak lekarze nie stwierdzili niczego groźnego. Jakiś czas temu  okazało się, że grozi mi utrata wzroku. Gdyby wcześniej to zdiagnozowano, może nie byłoby z moimi oczami tak źle. Przeszłam już 4 operacje, ale one niewiele dały... Niedługo będę miała następną. W tej pokładane są największe nadzieje, jeśli ona się nie uda przestanę widzieć...-te ostatnie zdanie powiedziałam szeptem. Zayn przytulił mnie mocno i pozwolił, żebym się wypłakała.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz...-szepnął mi po dłuższej chwili do ucha.
- Ja już straciłam nadzieję...
- Co?!-spojrzał mi głęboko w oczy- Nie wolno ci tak mówić! Nie stracisz swoich oczu!
- Mam nadzieję, że masz rację-uśmiechnęłam się słabo.
- Ja jestem tego pewien. Głodna?
- Jasne...
Tego wieczora nie wróciliśmy do tematu mojej operacji. Rozmawialiśmy o sobie, marzeniach, planach. Zachowywaliśmy się, jak para najlepszych przyjaciół i poruszyliśmy każdy temat. Diametralnie zmieniłam swoje zdanie o Zaynie. Był on fajnym facetem, a nie próżnym burakiem. Nie chciałam, żeby nasz kontakt się urwał. I tak też nie było. Przez cały miesiąc, spotykaliśmy się, jak najczęściej. Pisaliśmy ze sobą SMSy, rozmawialiśmy godzinami... Poznałam resztę One Direction, mimo że bardzo ich polubiłam, to Malik był dla mnie najważniejszy. Powoli zakochiwałam się w nim, jednak nie wiedziałam, czy on czuję do mnie to samo. Sielankę przerwała zbliżająca się operacja, która miała się odbyć w Dublinie. Moi rodzice chcieli mnie zawieść do najlepszego specjalisty. 
Tuż przed wylotem napisałam do Zayna SMSa. Chłopak nie wiedział prawie nic o moim zabiegu. Zaraz po tym wyłączyłam komórkę i weszłam na pokład samolotu.

-Oczami Zayna-

Rano obudził mnie SMS. Zaspany wziąłem z szafki przy moim łóżku telefon, żeby sprawdzić kto do mnie napisał. Była i [T.I.]...

Zayn... Dzisiaj wylatuję do Dublina, a jutro mam operację. Dziękuję Ci za ten miesiąc, to był jeden z najpiękniejszych okresów w moim życiu. Niedługo znowu się zobaczymy, znaczy Ty mnie zobaczysz...  

Czytałem wiele razy tą wiadomość, ale jak na złość nie docierało to do mnie. Zszedłem do salonu, w którym siedziała już reszta
- Chłopaki...-powiedziałem, przegrywając dolną wargę.- Musicie mi pomóc...

-Oczami [T.I.]-

Po operacji budziłam się wiele razy, jednak prawie od razu zasypiałam. Chociaż spałam bardzo długo, cały czas byłam zmęczona. Uczucie potęgowały opatrunki, które założono mi na oczy, ponieważ zasłaniały mi dostęp do światła. Nawet nie zastanawiałam się, czy rzeczywiście jest to ich wina. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że oślepłam Dopiero za którymś razem obudziałam się wypoczęta. Leżałam przez chwilę nieruchomo, gdy usłyszałam dwa głosy. Jeden należał do mojego lekarza, a drugi też wydawał mi się znajomy. Byłam taka szczęśliwa, gdy go usłyszałam. Jednak po chwili uznałam, że osoba do której mógłby należeć ten głos jest wiele kilometrów stąd. Zachciało mi się płakać. Żeby się uspokoić, podniosłam prawą rękę i dotknęłam nią opatrunków. To głupie, ale zawsze tak robiłam po operacjach. Poczułam, jak czyjaś dłoń chwyta moją. Do mojego serca znowu zawitała nadzieja
- Zayn...?-szepnęłam.

Napisała E


PS. Moja operacja nie jest tak poważna, jak ta opisana powyżej;) Nie zależy od niej, czy będę widzieć, czy nie.
PSS. Na początku chciałam zrobić z tego partowca, ale nie wiem czy się zdecyduję...
PSSS. Do zobaczenia za parę dni;) Kocham Was:*

3 komentarze: