środa, 4 lipca 2012

"So What" - rozdział 5 (I jednocześnie 99 post!)

Kolejny rozdział.... Którego nie mogłam się doczekać, bo wymyśliłam go miesiąc temu, ale cóż... Oceny same się nie poprawią:D Mam nadzieję, że wam się spodoba i błagam napiszcie co sądzicie o tym opowiadaniu i proszę o odpowiedź na pytanie: "Czego chcecie więcej?" a) (naszych wspólnych) imaginów b) rozdziałów c) imaginów i rozdziałów... Taaa... dobra... To zapraszam do czytania, enjoy:D
PS:Tak na marginesie to już nasz 99 post:D Następny to będzie 100!! Jej!:)
PSS:Przepraszam, że skaczę tak od postaci do postaci, ale są sytuacje, które muszą następować po sobie, a po prostu czasem brzmią lepiej z punktu widzenia innego bohatera...No nie ważne...

 

<< Niecały tydzień od poprzedniego rozdziału >>
                         
                          ~~ Melissa ~~
Widzę samą ciemność, aż nagle jakiś czynnik wybudza mnie ze snu… Z trudem otwieram oczy i po chwili myślę: ”Nic się nie dzieję… To tylko chrapanie…”. Uśmiechnęłam się sama do siebie pod nosem, on zawsze chrapie...spojrzałam przed siebie… Zauważyłam kilka rozrzuconych drobiazgów na podłodze. Już musiała być szósta, bo zza firan prześwitywało poranne, budzące się słońce… Znów się uśmiechnęłam, uwielbiałam poranne słońce prawie tak samo, jak wylegiwanie się do późna w łóżku… Liam zawsze się śmiał, że uwielbia we mnie te drobne sprzeczności… Sięgnęłam po telefon, żeby zobaczyć która godzina i znów się nie zdziwiłam… Była 5:50, a ponieważ wyjść musiałam dopiero o 11:00, stwierdziłam iż nie ma to sensu i po prostu wrócę do spania… Już zamykałam oczy,  kiedy poczułam ciepłe usta składające czuły pocałunek na mojej szyi…
- A co robimy o takiej godzinie? – spytał mój chłopak jeszcze bardziej przyciągając mnie do siebie, co wywołało jeszcze szerszy uśmiech na mojej twarzy… Liam zawsze mnie przytulał kiedy spaliśmy… To było takie słodkie, budzić się każdego ranka w jego objęciach, zaczynać każdy ranek w jego objęciach. Wiedziałam, że nie spotka mnie nic złego w jego czułych, ale zarazem silnych ramionach… Zamknęłam oczy i wtuliłam się w niego mocniej, a każdy kto by nas zauważył, zrozumiały że jestem zadowolona, bo moim szerokim uśmiechu… Liam pocałował mnie bardzo delikatnie w ucho i wtulił twarz w moje włosy…
- Uwielbiam ten zapach…

~~Liam~~
Zaśmiała się… Zawsze kiedy jej mówiłem, że uwielbiam zapach jej włosów, zawsze mnie wyśmiewała, mówiła że jestem głupi i mówiła jedno kluczowe zdanie, które musiałoby się pojawić za każdym razem, bo inaczej bym się bał że z Melissą coś jest nie tak, więc nie zdziwiłem się kiedy w odpowiedzi usłyszałem…
- To tylko szampon, głuptasie! –zaczęła się śmiać, kiedy zacząłem ją delikatnie łaskotać po brzuchu…
- Mówię to co chcę, to wolny kraj! – ponieważ trzymałem nogę na jej nogach, nie miała szans, aby uciec kiedy zacząłem ją mocniej łaskotać… Melissa tak się śmiała, że łzy zaczęły spływać jej po policzkach… Myśląc, że mam przewagę oparłem się na łokciach i nachyliłem się nad nią, przerywając na chwilę wcześniejszą czynność… I jak się okazało, moja dziewczyna nie była zupełnie taka bezsilna jaką udawała… Teraz to ona rzuciła się na mnie gilgocząc mnie i doprowadzając do łez ze śmiechu…  Kiedy przestała, siedziała już na mnie i nachylała się tak, że kosmyki jej włosów łaskotały mnie po twarzy… Wziąłem jedno pasmo i zakręciłem je wokół palca, a potem je puściłem i spojrzałem jej w oczy…
- Jeśli nawet to tylko szampon, to i tak to uwielbiam… - powiedziałem, po czym ręką przyciągnąłem jej twarz i pocałowałem ją w usta…

~~Melissa~~
Liam na początku całował mnie bardzo delikatnie i czule, ale po dalszych naszych wspólnych pocałunkach można by pomyśleć, że zaraz coś się wydarzy, więc przerwałam i z trudem powiedziałam…
- Idźmy spać… Jest 6:32, a muszę wcześnie wstać, bo jestem umówiona z… - Liam mi przerwał…
- Tak, tak… z tym młodym architektem wnętrz, któremu pomagasz w projekcie muzealnym… pamiętam – powiedział chłopak obracając oczami…
- No weź, nie musisz być zazdrosny… On jest dla mnie za stary, ma 27 lat! A uwierz mi, że nie polecę na jego sławę i majątek… - powiedziałam patrząc mu w oczy…
- Taa…Ile? 27? Lou tam mówił, że lubisz starszych… - uśmiechnął się słodko…
- Głupi jesteś… - odwzajemniłam uśmiech, po czym przygryzłam dolną wargę i spojrzałam na niego spod rzęs… - Czyli jednak nie jesteś zazdrosny? – spytałam…
- I ty dziewczyno chcesz mnie nakłonić, abym poszedł spać?! O nie, nie ma mowy… - Liam wsparł się na łokciach, jedną ręką przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować… Po pewnej chwili jednak odzyskałam rozum i musiałam niestety zdecydować się na oderwanie od tych jego boskich warg…
- Idziemy spać!! – zawołałaś  grożąc palcem, który Liam po chwili zgiął i splótł swoje palce u dłoni z moimi…
- Nie mogę zasnąć przy takim cudzie, jak ty… - powiedział mój ukochany, a ja poczułam że się rumienię… I znowu musiałam przerwać taką wspaniałą chwilę, jak ta!!
- W takim razie… idę robić śniadanie… - zerwałam się z łóżka zanim Liam zdążyłby jakoś zareagować… A na schodach rzuciłam jeszcze tylko szybkie – Dzisiaj bekon i jajka!

<< Po śniadaniu >>

~~ Liam~~
Spałem i śniłem o spełniających się marzeniach, aż nagle obudził mnie dźwięk dzwonka… Otworzyłem oczy… I sięgnął po telefon, który leżał tuż obok mnie… ‘’Ech, to tylko sms od rodziców… odpiszę potem” – pomyślałem, po czym stwierdziłem, że jest na serio późno bo już 10:00! Spojrzałem na Melissę, która po śniadaniu zasnęła na moim torsie i tak trwała do teraz… Aż żal było mi ją budzić, ale wiedziałem że będzie bardziej denerwowana jeśli jej nie obudzę… Pogładziłem ją jeszcze po włosach zanim wyszeptałem jej do ucha, która jest godzina, a ta jak zaczarowana zerwała się na równe nogi i zaczęła coś szybko mówić i poszła do góry… a raczej wbiegła po schodach… W tym czasie kiedy słyszałem szybkie kroki i krzątaninę na piętrze, ja oglądałem różne programy w telewizji… Po około godzinie usłyszałem szybkie  zbieganie po schodach, więc wstałem i poszedłem w stronę drzwi wejściowych… Melissa zawiązywała sznurówki od butów, po chwili wyprostowała się, a ja jedyne co mogłem wydukać to było….
- Wow, wyglądasz prześlicznie… Jak zawsze z resztą… - uśmiechnęła się na te słowa i pocałowała mnie w policzek…

~~Melissa~~
Ubrałam się w fajny komplet .
A szczególnie miło zrobiło mi się po słowach Liama, chociaż wiedziałam, że nie mam na sobie nie wiadomo jak drogich ciuchów. Ponieważ się bardzo spieszyłam, miałam rozpuszczone włosy a no głowę włożyłam jeszcze czarny kapelusz… Przechodziłam już przez próg kiedy ktoś chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie… Liam pocałował mnie bardzo, ale to bardzo namiętnie na oczach chyba wszystkich osób, które znajdowały się na tej ulicy…
- I pamiętaj, że potrafię być strasznie zazdrosny – powiedział nadal mnie trzymając blisko siebie z cwaniackim uśmiechem na twarzy…
- Wiem, ale nie masz o co… - teraz to ja się cwaniacko uśmiechnęłam, chwyciłam jedną dłonią jego policzek i dodałam – Przecież to ja ciebie kocham… -  I odwzajemniłam poprzedni pocałunek… Zapomnieliśmy o tym, że ludzie nas widzą i się w ogóle nie przejmowaliśmy wszystkim dookoła, aż w końcu oderwałam się od niego i zaczęłam zbiegać po schodniach, kiedy usłyszałam...
- Bądź ostrożna!
- Jasne, że będę… - Krzyknęłam, a potem przystanęłam i odwróciłam się… - A ty gdzieś…
- Wyjdź… I się z kimś spotkaj… Tak wiem, jasne! Już nawet wiem dokąd pójdę… To miłego dnia!! I…
- Tak wiem, to hej! Do zobaczenia na obiedzie! – krzyknęłam zanim Liam mógłby coś dodać, bo naprawdę się już spieszyłam…

<< Południe>>
 
~~Liam~~
Około południa wyszedłem ubrany w to co zwykle  … czyli w moim naturalnym stylu…. I ruszyłem ulicami Londynu… Nigdzie mi się nie spieszyło i wiedziałem dokąd zmierzam, ale wolałem pójść tam pieszo niż jechać autobusem lub metrem… Szedłem chodnikiem po naszej dzielnicy aż doszedłem do dzielnicy azjatyckiej i wiedziałem, że za chwilę dojdę do Trafalgar Square, a tam będę musiał skręcić w stronę Big Bena i odbić  w pierwszą alejkę na prawo by potem udać się do kamienicy, w której mieściło się coś co było celem mojej podróży… Kiedy doszedłem i wchodziłem już po tych dwóch stopniach, aby otworzyć drzwi, na których widniały godziny otwarcia, już uśmiechałem się do samego siebie… Kiedy wszedłem zauważyłem to co zawsze… Wiele pełnych, wysokich regałów, tak że prawie nie było miejsca… Plakaty na ścianach, specjalne odtwarzacze… Tak, ten sklep muzyczny to moje ulubione miejsce w całym Londynie! Zacząłem się rozglądać, aż zauważyłem ją…

~~Katie~~
Ach, kolejny niby taki sam dzień pracy… Uwielbiam tutaj pracować, ale ludzie mogliby czasem odkładać albo szukać na własną rękę płyty… Nigdy nie miałam tutaj chwili spokoju, bo… Ktoś musiał by być głupi, aby nie zauważyć czarnych koszulek z nazwą sklepu i wyszywanymi nutkami, które musieli nosić wszyscy pracownicy naszego sklepu… Podeszłam do jednego z regałów, aby odłożyć płyty: Metallici, Nirvany, Nada Surf, Marleya i Madonny, o tych płytach mogłam powiedzieć wszystko od producentów i najfajniejszych kawałków, po możliwe teledyski i nagrody… Mogłam tak zrobić prawie ze wszystkimi zespołami, które znajdowały się w naszym sklepie…A mieliśmy tutaj asortyment od A do Z, od Ameryki po Azję, Afrykę i Europę… Potrafię powiedzieć wszystko o starych hitach, jak i ciekawych nowościach muzycznych…  Ale no wiecie, klient nasz pan, więc mi znajomość takich szczegółów pomaga… Gdybym w szkole równie dobrze mogłabym spamiętać te głupie daty i zasady ortografii!!  Po odłożeniu już musiałam zacząć szukać płyty zespołu The Doors… Jakby tak trudno było iść pod literkę D i poszukać płyty, co nie? No, ale cóż kocham tą pracę, bo czuję się tu jak u siebie w domu, chociaż pracuję tutaj dopiero pół roku… Podeszłam do regału i zaczęłam przeglądać… Dziwne, ale czułam się trochę obserwowana, ale wydawało mi się to absurdalne… Przeglądałam wzrokiem grzbiety płyt, aż znalazłam literkę D i zespół The Doors… Na szczęście płyty były na wysokości mojego wzroku, więc nie było trudno je sięgnąć… Wzięłam od razu 5, żeby zaproponować każdy z albumów mężczyźnie, który szukał którejś z tej płyt… Normalnie na nic bym nie zwróciła uwagi i bym wróciła do klienta, ale zauważyłam, że z szpary, która się utworzyła przez wyjęcie tych kilku płyt, spogląda na mnie para brązowych oczu… Na początku byłam zaskoczona, ale po chwili się uśmiechnęłam, bo bardzo dobrze znałam te oczy… Podeszłam szybkim krokiem do końca regału i słyszałam, że ktoś po drugiej stronie zmierza w tym samym kierunku… Kiedy regały się skończyły, nie zdążyłam się nawet obrócić, a wpadłam na wyższego ode mnie chłopaka o brązowych oczach w koszuli w kratę…
- Tak się za tobą stęskniłam! Bałam się, że coś poszło nie tak… ale rozmawiałam z twoimi rodzicami po operacji i… - Przerwałam, bo brunet podszedł i mnie przytulił…
- Nawet się nie przywitasz, a już zaczynasz mówić o przyziemnych sprawach…- powiedział ze słodkim uśmiechem na twarzy…
- No niech ci będzie… - Przewróciłam oczami, po czym odwzajemniłam uścisk i przytuliłam swój policzek do jego… Czułam jak jego oddech porusza moimi kosmykami blond włosów…
- Ej, muszę wracać do pracy… - powiedziałam, kiedy już zaczynałam myśleć, że wszystko może się jeszcze odwrócić...
-Hah, no tak… Zawsze zapracowana Katie! – zaśmiał się, po tym jak wypuścił mnie z ramion…
- Hej, Jimmy! – zawołałam do chłopaka, który był fanem The Doors i Kiss, a jednocześnie był moim pięć lat starszym kolegą z pracy… - Zanieś te płyty temu facetowi z koszulką Hard Rock Cafe i pomóż mu wybrać, a ja zajmę się tutaj panem… dobrze? – powiedziałam wskazując na Liama, którego już chyba wszyscy tutaj znali i to nie dlatego, że ten sklep był dla niego jak drugi dom, ale dlatego że był moim przyjacielem.
- Jimmy? – powiedział unosząc brwi Liam, kiedy chłopak znikał za kolejnymi regałami…
- Weź przestań… Co u ciebie? – spytałam, bo wiedziałam do czego zmierza Liam…
- Wy tak długo? – spytał z naturalnym dla niego misiowatym uśmiechem…
- Co my? – spytałam, chociaż i tak już wiedziałam o co mu chodzi…
- No od kiedy się umawiacie… - zaczął po czym przerwał, kiedy zobaczył moje spojrzenie i dodał – Ale na serio on chyba cię lubi, zobacz tylko jak na ciebie patrzy…
- Aha… No widzę… - powiedziałam trochę znudzonym tonem…
Liam wyprostował się, a jego uśmiech zbladł, spuścił wzrok i powiedział…
- Ty nigdy nie dostrzegasz… tego jakimi uczuciami darzą cię inni… - podniósł teraz wzrok i spojrzał mi prosto w oczy… A moje serce zaczęło mocniej bić, ale wiedziałam, że muszę być oziębła, bo inaczej rzucę mu się zaraz w ramiona…
- Taa… - teraz to ja opuściłam wzrok, by po chwili znów utonąć w jego oczach mówiąc – Może jestem trochę nie empatyczna…
- Nie to miałem na myśli… - przerwał, spojrzał w bok, aby chwilę po tym kontynuować – Przepraszam, ja serio…
- Nic nie szkodzi… Zapomnijmy… - uśmiechnęłam się teraz serdecznie, a potem bardziej cwaniacko i spytałam – A co u ciebie, panie Payne?

~~Liam~~
Zadrżałem na to, jak się do mnie odezwała… Jak dotychczas tylko Melissa tak mówiła… No właśnie… Spojrzałem jej w te wyjątkowe oczy…
- Wiesz, że masz niesamowite oczy… - Patrzyła na mnie po czym z lekkim uśmiechem opuściła wzrok, aby chwilę potem nieśmiało spojrzeć znów na mnie spod rzęs… Uśmiechnęła się serdecznie, stanęła jeszcze bliżej mnie i dodała przedrzeźniając mój głos…
- Masz, takie piękne oczy! Tak rzadko zdarza się, że blondynki mają brązowe, wręcz kasztanowe tęczówki! – zaśmiała się lekko, po czym szturchnęła mnie w ramie… - Zawsze tak mówisz! – Nagle uśmiech zszedł z jej twarzy i przerażona zapytała.. – Aż tak źle, że w ten sposób odpowiadasz mi na pytanie??
Na początku byłem trochę zdziwiony i nie wiedziałem o co jej chodzi, ale po chwili się zorientowałem…
- Ach, nie! Po prostu… Nieważne… U mnie wszystko okey… Wiesz, przeżyłem operację i wszystko jest dobrze, mam lepsze wyniki, nawet lepiej się czuję! – uśmiechnąłem się…
- A co u… jak tam jej było…? – uśmiechnęła się filuternie, a potem wybuchła śmiechem…
- Przecież wiesz, Katie… - obróciłem oczyma widząc jej zdziwiony wzrok, chociaż wiedziałem, że tylko udaje… - Melissa… - odpowiedziałem z rezygnacją…
- Ach, no tak! Melissssssa… - powiedziała specjalnie przeciągając „S” – Co u niej? Czy wy nadal..?
- Tak… Ku twojemu niezadowoleniu… Tak, nadal jesteśmy razem… - powiedziałem uśmiechając się…
- Na serio? Dziwne… - powiedziała opuszczając wzrok na swoje trampki…
- Co? Czemu niby dziwne? – spytałem zaskoczony jej odpowiedzią…
- Mówię, że to dziwne, bo zwykle zrywasz z kimś po dwóch miesiącach, mi się wydało dziwne, jak już byłeś z nią rok, a teraz ile to już? – spytała się nie uśmiechając się już, ale spoglądając w moje oczy…
- Trochę ponad dwa lata… Mieszkamy razem i… - Katie mi przerwała…
- Wow, to jest aż takie poważne…?- nie zwracałem uwagi na jej komentarz i kontynuowałem…
- Jestem z nią naprawdę szczęśliwy… - odwzajemniłem jej spojrzenie…
- No cóż, w takim razie… - uśmiechnęła się szeroko – Cieszę się waszym szczęściem! – szturchnęła mnie w ramię, a ja nie mogłem się nie uśmiechnąć na ten gest…
- Taa… dzięki – uśmiechnąłem się szerzej…
- Wiesz, niedługo mam urodziny i… - zaczęła nieśmiało i szybko jej przerwałem…
- Oczywiście, że wiem… Mogłabyś mi pomóc z płytą dla…
- Nie ma mowy! Sam szukaj dla mnie prezentu! – odpowiedziała śmiejąc się… - Wiesz, robię imprezę u mnie…
- Ale fajnie!
- No  tak… Jesteś oczywiście zaproszony… - zawiesiła głos, po czym dodała – Przyjdź z Melissą… - widać było, że ledwo te słowa wychodzą z jej ust, ale na końcu się uśmiechnęła, więc wziąłem te słowa jako jej szczere przekonanie…
- Miło z twojej strony… - przerwała nam jakaś dziewczyna, która spytała się o Britney Spears i Katie obróciła oczami, po czym zwróciła się do mnie… - No widzisz, ja jestem wiecznie zapracowana! – po czym uśmiechnęła się i spytała się tej dziewczyny… - Jaki album?
- Dobra ja nie przerywam, miłej pracy… Zdzwonimy się… - uśmiechnąłem się i na jej odwzajemnienie podążyłem najpierw regałem z lat 70’ przez regał z literami E,F i G, aż doszedłem najszybszą drogą do wyjścia i zacząłem wracać do domu okrężną drogą – przez Big Bena i park… Kiedy dotarłem była już godzina 15 i wiedziałem, że wcześniej lub później pojawi się Melissa… Nagle zadzwonił mój telefon… Spojrzałem na wyświetlacz i pomyślałem : „O wilku mowa” i odebrałem…
- Hej Melissa!
- Hej, posłuchaj mną się jednak nie przejmuj… Dzisiaj na serio późno wrócę, bo z Jake’m mamy urwanie głowy z tymi projektami, więc zrób coś sobie sam na obiad, okey?
- No jasne, spoko… Tylko się nie przemęczaj…
- No dzięki! To hej, kocham cię!
- Ja ciebie też, cześć! – rozłączyłem się i sięgnąłem po klucze do mieszkania... Otworzyłem drzwi… Wszedłem do środka, położyłem się na kanapie i włączyłem telewizor… Moim oczom ukazała się zapowiedź dzisiejszego meczu London Chelsea i FC Barcelona… Taki ciekawy mecz, a ja o nim zapomniałem! Miałem go oglądać za godzinę razem z Melissą! No trudno… Byłem trochę zawiedziony, aż nagle mnie olśniło! Zdecydowałem się wykonać dwa telefony, pierwszy był do pizzerii i polegał na zamówieniu dwóch dużych pizz… Bo moja dewiza życiowa to: Lepiej, aby zostało, niż żeby miało brakować... A drugi telefon miałem zaraz wykonać… Wykręciłem numer, który znalazłem w naszej domowej książce telefonicznej, miałem nadzieję że odbierze… Już po dwóch sygnałach traciłem nadzieję, ale przy czwartym ktoś podniósł słuchawkę…
- Halo? – usłyszałem głos…
- Hej! Tu Liam… Przepraszam, że wcześniej nie proponowałem niczego takiego, ale masz może ochotę obejrzeć dzisiaj mecz u mnie? Melissy nie ma… a ja…
- No jasne, z przyjemnością, będę za 30 minut… - przerwała mi osoba po drugiej stronie.
- Dzięki… Nie wiesz, jak się cieszę… - powiedziałem z ulgą…
- Hah, nie ma za co… Potem mi się jakoś odpłacisz… To do zobaczenia!
- No, to hej i do zobaczenia Louis! – powiedziałem naciskając czerwoną słuchawkę…

<<KONIEC RDZ. 5>>



Opracowała B – mam nadzieję, że wam się podobało… Długi wyszedł (Ponad 6 stron w Wordzie!!)… Piszcie w komentarz co myślicie, błagam!! :D

1 komentarz:

  1. Hej, kiedy wreszcie napiszecie jakiś imagin bo się strasznie niecierpliwie . Myślę że nie długo będzie mój imagin o Louisie. Karina

    OdpowiedzUsuń