wtorek, 9 października 2012

"So What" - rozdział 6 (part II)


Dobra, mam gdzieś, że jutro sprawdzian z chemii, której nie ogarniam w ogóle... No dobrze, może nie zupełnie, bo stwierdziłam, że jutro napiszę Lou...
 Ten rozdział dedykowany jest vanillacookie:* Przpraszam piękna, ale musiałam zostać w szkole i w efekcie wróciłam do domu o 20, bo byłam w przerwie u Zuzy W., bo głowa trochę bolała... wybacz, błagam... :C
Przepraszam, że nie wstawiłam tego rozdziału jako całość, ale musiałam iść spać, a następnego dnia zaspałam i wstałam o 6:40, co jest mniej więcej godzinnym opóźnieniem.  Dobra to part I tutaj!! :D Miłego czytanka;D


--------------------------------------------------


<< Wczesny wieczór >>

~~Louis~~
 Siedziałem za sceną i stroiłem gitarę. Dzisiaj był mój szczęśliwy dzień, wszystko szło po mojej myśli, miałem nadzieję, że jeszcze tak przez chwilę pozostanie, bo wpadł mi do głowy pewien plan. Siedząc za kulisami BillyBobBilly zamiast być optymistą, zacząłem myśleć o wszystkich niepowodzeniach, jakie mnie spotkały i nie byłem już taki pewny, czy chcę wprowadzić mój plan w życie.

~~Amy~~
Jestem żywiołową barmanką w tym wspaniałym barze o nazwie BillyBobBilly. Praktycznie pracuję tu od niedawna, ale już mam świetny kontakt ze wszystkimi pracownikami, jak i klientami. W tej pracy ważna jest otwartość, poczucie humoru i chęć, bo trzeba wszystkich traktować jak przyjaciół, a właściwie przez tą atmosferę mam wrażenie domowego ciepła. Wszyscy się tutaj spotykają by porozmawiać o sukcesach, problemach, przyziemnych rzeczach...
Właśnie zbierałam zamówienie na dwa piwa i zaczęłam nalewać płyn do szklanych kufli z ogromnymi uchwytami. Usłyszałam głos, który sprawiał, że ciarki przechodziły mi po plecach. Obróciłam się w kierunku skąd dochodził... Tak, to był on. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha, po czym wróciłam do pracy, nucąc pod nosem. Joe (mój starszy o jeden rok kolega z pracy) mył naczynia, więc podeszłam do niego i poprosiłam o zamianę... Zgodził się i poszedł do klientów, a ja zaczęłam wycierać kufle, mając idealny widok na niego... Louis, którego znałam trochę, bo był moim klientem, był naprawdę fajnym chłopakiem... No i utalentowanym, Śpiewał właśnie "I'm Yours" Jasona Mraza... Odmachał mi kiedy, ja zamachałam, dopiero po chwili zauważyłam, że podoba mi się nasza luźna relacja, ale mogłoby to być coś więcej... (dla Alicji... "If you know what I mean";D).

~~Louis~~
Pokazałem wszystkie zęby w uśmiechu i opuściłem wzrok na podłogę, kiedy ona mrugnęła do mnie okiem. Mój plan chyba zaczynał działać... Poznałem Am niedawno i naprawdę coś między nami iskrzyło, pomimo że byłem tylko kolejnym klientem, którego trzeba obsłużyć. Gdy kończyłem utwór, a ja usłyszałem oklaski, spojrzałem na nią i zobaczyłem, że ona gwizdała najgłośniej. To jeszcze bardziej mnie podbudowało i nie miałem już problemu, żeby w pełni zrealizować mój pomysł.
- Następną piosenkę chciałbym zaśpiewać dla pewnej wyjątkowej dziewczyny... - powiedziałem do mikrofonu. - Wszyscy ją znacie, bo ona pracuje tutaj... I mam nadzieję, że mam u niej jakieś szanse... - wszyscy się zaśmiali, nawet cicho, ale zawsze. - Am... to dla ciebie. - powiedziałem wskazując ladę i uśmiechnąłem się szeroko widząc jej reakcje. Najpierw nie mogła uwierzyć, ale kiedy usiadła na ladzie, by mnie wysłuchać - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i zrobiła minę pod tytułem "w takim razie pokaż na co cię stać".

~~Amy~~
Nie wiem czemu, ale to było coś, co powodowało, że on pociągał mnie mocniej... Mam na myśli to dla niego charakterystyczne skracanie imion. Siadając na ladzie, nie wiedziałam czego się spodziewać, bo nie powiedział, ani autora, ani tytułu. Śledziłam jego każdy ruch i każde wypowiadane słowo przez jego wargi... Wiedziałam doskonale, co śpiewa... Była to piosenka, którą nuciłam za pierwszym razem, gdy się spotkaliśmy. Nuciłam ją sobie, a on przyszedł, usiadł przy ladzie i... i zaczął ją śpiewać, śpiewać moją piosenkę!! (tłumaczenie/tekst/klip tutaj!) Uwielbiam wspominać to jak oboje zaczęliśmy śpiewać na cały głos tekst, wydzierając się sobie nawzajem w twarze. Potem nastąpiło tylko krótkie "Hej jestem Louis, Lou, Loui jak wolisz...A ty piękna?" "Haha, jestem Amy, najdroższy Louisie" "Pozwól najdroższa, że skrócę twe zacne imię i będę mówił po prostu Am (czyt. Em)" powiedział kłoniąc się, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Śmiało mogłam mówić, że to nasza piosenka, a Lou nazywać "moim nieznajomym" (patrz tekst - ang. stranger - obcy, nieznajomy), no przynajmniej nazywałam te dwie rzeczy tak w moich myślach, gdy czułam chwilę słabości. Nie chciałam związku, a przynajmniej takiego na serio, ale po woli zmieniałam zdanie, kiedy chłopak śpiewał...

Stranger, till I hear your laughter?
Crazy, cause you're all I'm after.
It's a pleasure, It was nice to have met you.
And I'll remember
to never forget you.
 

Cause when I'm excited,
I don't hide it, just to let you know
I'm feeling you baby from bottom to the top,
how could I not stop to say hello

So hello there,

How are you? Amazing
It's nice to finally meet you,
Been patiently waiting,
been waiting just to see you,
to tell you I dreamed you,
now I found you so call off the search
cause I found my stranger.

Stranger, till they call your name

It's amazing, its a simple thing.
I see you walking, don't you walk too far.
I may be nervous but I wanna be where you are.

Cause when I'm excited,

I don't hide it, just to let you know
I'm feeling you baby from bottom to the top,
how could I not stop to say hello

So hello there,

How are you? Amazing,
It's nice to finally meet you,
Been patiently waiting,
been waiting just to see you,
to tell you I dreamed you,
now I found you so call off the search
cause I found my ...

Strangest thing that I ever did feel,

I had to make you smile just to prove it's real,
it was the lack of starving attention??
So if you're feeling the symptoms today
all you gotta do is say...


Lou cały czas patrzył na mnie i poruszał się po scenie, właściwie tańczył, a przy każdym "amazing" mrugał do mnie okiem... Jednak kontynuował, schodząc ze sceny i idąc w moim kierunku... Podszedł, stanął przede mną i dokończył...

Hello there,
How are you? Amazing
It's nice to finally meet you,
Been patiently waiting,
been waiting just to see you,
to tell you I dreamed you,
now I found you so call off that search
cause I found my stranger.

Cause I found my stranger x2


Kiedy skończył, na sali rozległy się gromkie brawa i gwizdy, niektórzy nawet wstali. Poczułam jak szybko bije mi serce dopiero wtedy, gdy chłopak chwycił mnie za dłoń przy ostatnim "cause I found my stranger"... Louis był trochę zmęczony, widać było na pierwszy rzut oka, że dał z siebie wszystko... Pochyliłam się do niego...
 

~~Louis~~
Pochyliła się i wyszeptała "dziękuje", po czym przeniosła z moich oczu wzrok na wargi. Od razu wiedziałem, co miała na myśli i ucieszyłem się, że plan zadziałał jeszcze lepiej niż się spodziewałem. Pochyliłem się w jej stronę, aby nasze wargi mogły się złączyć i kiedy byłem już blisko, ona wyprostowała się i potargała mi włosy. Następnie się zaśmiała, przekręciła przez ladę i znalazła się za nią.Już chwilę temu wszyscy wrócili do swoich czynności - nikt nie interesował się nareszcie naszą dwójką.
- Jak ci się podobało Am? - spytałem spoglądając na nią z dołu, bo siedziałem, więc ta pochyliła się do lady.
- Byłeś rewelacyjny jak zawsze... ale tym razem podobało mi się jeszcze bardziej... - przygryzła wargę, ja uśmiechnąłem się na jej słowa, a mój wzrok utkwił na jej ustach. Chwilę się krzątała w tą i wew tą pracując oraz patrząc jak po prostu siedzę tam i śledzę jej ruchy. W końcu do mnie podeszła.
- Niech ci będzie, ale zmykaj już... - powiedziała, po tym jak pocałowała mnie w policzek. Jej wargi były ciepłe i delikatne jak płatki róży. Uśmiechnąłem się i zobaczyłem kierunek, który wskazywała. Odwróciłem się i od razu poszedłem do dziewczyny siedzącej nieopodal i oglądającej wszystko ze stolika nieopodal.

~~Melissa~~
Podszedł do mnie, wstawałam i wtuliłam się w jego klatę bez słowa. Louis odwzajemnił uścisk. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i zaczęliśmy rozmowę...
- Co się dzieje? - zapytał prawie od razu. Loui zawsze czytał mi w myślach, co mnie trochę nie dziwiło, bo w końcu on był moim najlepszym przyjacielem.
- Nic... Może ty opowiadaj o tej całej swojej...Jak jej na imię? Am? Czyli w normalnej formie Amy?? - zaśmiałam się, bo już umiałam zatuszować wstrząsające mną emocje.
- Hah, tak... Jest świetną dziewczyną. - spojrzał na bar, a mój wzrok powędrował za jego. - Am jest po prostu... Bardzo zabawna, piękna i wiesz... jest niezmiernie utalentowana muzycznie... - wymieniał rozmarzonym głosem, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Taa... Ktoś się chyba zakochał... - wypowiedziałam trochę wyższym głosem.
- Wcale, że nie! To tylko zauroczenie... - spojrzał mi w oczy. - Jak długo tu jesteś? - zapytał marszcząc brwi.
- Tak mniej więcej od dedykacji... - uśmiechnęłam się, po czym wyszeptałam - A teraz zmieńmy temat... Ona idzie tutaj.

~~Amy~~
Podeszłam do stolika Lou, który siedział teraz z jego znajomą - Mel jej chyba było... Kiedy podeszłam zebrałam zamówienie i odeszłam wymieniając jeszcze kilka uśmiechów z nimi. Świetnie wiedziałam kim jest ta cała Mel, bo jedną z zalet mojej pracy było niezwykłe źródło informacji, a mianowicie wszyscy przychodzący tutaj. Melissa była ładną dziewczyną i było widać, że traktuje Louisa po przyjacielsku, ona z całą pewnością nie miała zamiaru zmieniać coś w ich relacjach, ale Lou... Z tego co słyszałam, to chłopak był w niej szaleńczo zakochany, ale ta nigdy nie chciała od niego więcej niż przyjaźń, która przetrwała wieki. Po za tym, Mel miała chłopaka, więc mogłam czuć się bezpieczna, jeśli chodzi o względy Lou, ale poczułam ucisk zazdrości, gdy zobaczyłam, jak się to siebie przytulili. "Opanuj się! Nie możesz się zakochać... Nie myśl o nim w ten sposób" - karciłam się w myślach, ale pomimo tego wróciłam i z uśmiechem wręczyłam im ich napoje.

~~Louis~~
Patrzyłem jeszcze chwilkę, aż się oddaliła. Zacząłem z Mel rozmowę i czułem, że coś ukrywa, a ta na moją podejrzliwość, próbowała mnie zbyć, ale w końcu ją przekonałem.
- Mel nie wierzę, że nie było żadnego poważnego problemu ostatnimi czasy... - spróbowałem jeszcze raz, mając nadzieję, że wreszcie powie o co chodzi. - Wiem, że coś jest nie tak... - dodałem zmartwiony, chwyciłem ją za jedną dłoń. Widziałem jak wodzi wzrokiem po blacie, jakby miała tam znaleźć odpowiedź. W końcu nerwy mi puściły i powiedziałem co mam naprawdę na myśli i co od dawna miałem na języku.
- Cholera! - krzyknąłem i uderzyłem pięścią w stół. Po czym dodałem ciszej oskarżycielskim tonem. - Jak nie chcesz mówić to nie mów, ale widzę, że to jest coś w czymś potrzebujesz pomocy, ale najwyraźniej jej nie chcesz!
Podniosła wzrok znad stołu i patrzyliśmy sobie w oczy. Dopiero teraz widziałem, że ma je załzawione, a potem powiedziała słowa, których nie chciałem słyszeć z jej ust.
- Jestem w ciąży, Loui - wyszeptała, po czym jedna łza powoli spłynęła jej po policzku. Momentalnie puściłem jej dłoń, spojrzałem w blat i poczułem się, jakby ziemia osuwała mi się spod nóg.

<<KONIEC rozdz. 6>>


Opracowała: B - mam nadzieję, że się podobało;D


PS Alicja, napiszę dla ciebie głuptasie z wielką chęcią;D Masz jakieś słowa klucze?? :)
PSS Jutro wstawiam imagine z Lou!!
PSSS Kocham was;D Dzięki za komentarze:*

2 komentarze:

  1. !!!!!!!!!! B spelniła moja prośbę jupijajejjj!!!!!!!!!! kurde (soory) cały dzień spedzony w Moskwie, a ja myślałam kiedy wstawisz ten rozdział....!! Dziekuje ze napisałąś X:) Kocham Ciebie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też kocham X, nawet jeśli nie umie napisać OBSŁUŻYĆ poprawnie. I wcale cię nie zabije, bo przewidywałam, że o to chodzi :p A moment na zakończenie dobrze wybrany. SUPER <3

    OdpowiedzUsuń