Dokończenie imaginu z zimą i paznokciem Nailem:D Mam nadzieję, że się spodoba...Jakieś życzenia albo preferencje na jutro??
Jestem otwarta na wszelkie komentarze!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
<Ciąg dalszy...>
Długo zastanawiałaś się co włożyć, bo musisz wyglądać jednocześnie ładnie, ale i musi ci być wygodnie... w końcu łyżwy to sport. Zdecydowałaś się na
fajny zestaw . Włosy rozpuściłaś tak jak dzisiaj rano. Zrobiłaś sobie delikatny i naturalny makijaż. Punktualnie o 7:00 usłyszałaś pukanie do drzwi, podbiegłaś do nich i otworzyłaś już gotowa do wyjścia. Nie zdziwiłaś się kiedy zobaczyłaś za drzwiami uśmiechniętego od ucha do ucha Nialla, który ubrany był w płaszcz i te same trampki, co rano... Cały czas trzymał ręce za sobą...
- Hej... - powitałaś go... Spojrzałaś na jego ręce i uniosłaś brwi...
- Cześć... - widząc twój wzrok uśmiech mu na chwile spełzł z twarzy i zastąpiła go mina małego chłopca, który coś przeskrobał... spojrzał w podłogę i zaczął - No bo widzisz, ja nie wiedziałem jakie kwiaty są twoimi ulubionymi... A ponieważ mamy zimę... - zaczął powoli wyciągać ręce przed siebie - To kupiłem ci...
Gwiazdę betlejemską!
Zdziwiona spojrzałaś na kwiat i zaczęłaś się śmiać, chłopak natomiast nie za bardzo wiedział co zrobić...
- Nie podoba ci się? - spytał zawiedziony.
- Nie jest doskonała! - przestałaś się śmiać, wzięłaś kwiat donicowy we własne dłonie, staliście na przeciwko siebie. Spojrzałaś mu w oczy, które wydały ci się jeszcze intensywniejsze niż o poranku... - Jest naprawdę piękna.
- Tak, ale nie dorównuje twojej urodzie... - powiedział Niall lekko się uśmiechając.
Ty uniosłaś się delikatnie na palcach i pocałowaś go w policzek, a kiedy się od niego odsunęłaś, zauważyłaś że chłopak się chyba trochę zarumienił, co wywołało u ciebie jeszcze szerszy uśmiech...
- Tak bardzo się postarałeś. - spojrzałaś na kwiat, a potem przeniosłaś wzrok znów na niego - Jeszcze nigdy nie dostałam kwiatu w doniczce!- cofnęłaś się dwa kroki do tyłu i na najbliższej półce położyłaś ten wyjątkowy prezent - Chcesz wejść?
- Nie... to znaczy... my... znaczy ty i ja... - zaczął trochę kłopotliwie, a ty się zastanawiałaś czy też czasem denerwujesz się w taki sposób w jego towarzystwie.
- Musimy iść... To chodźmy... - uśmiechnęłaś się i wyszłaś na klatkę schodową, zamknęłaś drzwi i oboje wyszliście na dwór. Poszliście dobrze znaną ci drogą, cały czas rozmawialiście i mieliście okazję lepiej siebie poznać... Niall i ty byliście, jak się okazało, częstymi bywalcami na stadionie hokejowym, na który się wybieraliście by pojeździć. Mieliście nawet swoje własne łyżwy, więc kiedy dotarliście kupiliście tylko bilety, włożyliście łyżwy, zostawiliście niepotrzebne rzeczy w szatni i ruszyliście na lód... Cały czas rozmawialiście, więc jazda nie była zbyt szybka, ale i tak po tym z jaką łatwością mijaliście przeszkody na drodze było widać, że to wasz żywioł.
- Rzeczywiście jesteś mistrzynią... - zaśmiał się w czasie rozmowy Niall.
- Hah... Mówisz o łyżwach...? - spojrzałaś mu w oczy, a potem twój wzrok pokierował na wasze złączone dłonie, już od dłuższego czasu trzymaliście się za ręce, znów podniosłaś wzrok i na widok kiwającej twierdząco głowy Nialla, dodałaś - Ale jak widzę, też jesteś bardzo dobry...
- Bardzo dobry? - podniósł obie brwi do góry, uśmiechnął się cwaniacko i cały czas świdrując cię swymi hipnotyzującymi oczami dodał - Ja... moja droga mistrzyni... Mogę się założyć, żebym ciebie pokonał...
- Ah tak? - teraz ty też podniosłaś brwi do góry i odwzajemniłaś cwaniacki uśmiech mówiąc - Powątpiewam, ale skoro twoje ego się tego domaga, żebyś poniósł porażkę, to możemy to sprawdzić... Może jakieś małe zawody? - podkreśliłaś ostatnie słowo.
- Świetnie!- powiedział zadowolony i pewny siebie - kiedy tylko chcesz i gdziekolwiek chcesz - nachylił się bardziej do ciebie z tym swoim cwaniackim uśmiechem, który nagle zszedł z jego twarzy i było widać, że chłopak się waha, już myślałaś, że odda walkowerem, ale po chwili powiedział - To znaczy wszędzie, gdzie chcesz, o ile tam jest lód...
Uśmiechnęłaś się szeroko i spojrzałaś przed siebie.
- To może tu i teraz? - znów spojrzałaś w oczy Niallowi.
- Świetnie! Zasady i kto nas wystartuje...
- Mhm... To zasady... Gonimy siebie nawzajem i omijamy tych wszystkich ludzi, którzy stają się takimi jakby przeszkodami i gramy dopóki nie poleje się pierwsza krew...
- Oh, kurczę - wydał się strapiony - A nie możemy tak dopóki, no nie wiem... Skończy nam się karnet?
- No masz rację, tak będzie chyba łatwiej.- wyrwałaś dłoń z jego uścisku, wyrwałaś się do przodu, zrobiłaś piruet i zaczęłaś jazdę tyłem - Goń mnie!
Niall od razu przyspieszył i jechał za tobą... Goniliście się tak przez dobrą godzinę, często się zdarzało że Niall cię doganiał i gonienie przejmowałaś ty, ale to nie trwało długo bo zawsze podchodziłaś go podstępem... Teraz ludzi na lodowisku było coraz więcej, goniłaś Nialla już od dłuższej chwili, bo było na serio trudno wymijać innych, a lód stał się mniej twardy. Wreszcie znalazłaś jakąś lukę i przyspieszyłaś, zauważył to w ostatniej chwili i jechał przez dłuższy czas odwrócony... Oboje się śmialiście i jechaliście z naprawdę zawrotną szybkością... Już prawie go dogoniłaś, ale sobie przypomniałaś, że lodowisko jest przecież okrągłe i w ostatniej chwili zdołałaś zawołać...
- Niall, odwróć się... Ściana! - krzyknęłaś, ale było już za późno... Pomimo zdolności chłopak, kiedy spojrzał przed siebie nie zdążył ani wyhamować, ani skręcić i uderzył z dużą siłą w barierkę... Podjechałaś do niego i uklęknęłaś obok leżącego na lodzie Nialla...Nachyliłaś się nad nim.
- Boże... Przepraszam to moja wina... Gdyby nie ja, to byśmy w ogóle w to nie grali i...
- Cii... - objął twoją twarz mokrą od lodu dłonią - Tak na serio to moja i mojego ega wina... Ale było warto, z tej perspektywy wyglądasz jeszcze piękniej...
- Chyba za mocno uderzyłeś się w głowę, że tak gadasz... - I odruchowo twój wzrok powędrował od tych jego hipnotyzujących oczu i spojrzałaś trochę wyżej... Na jego czoło, na którym zauważyłaś delikatne rozcięcie, z którego leciała mocno krew, jak przystało na studentkę medycyny zatamowałaś ją rękawiczką, którą miałaś akurat w dłoni...
- Niall, ja sobie nie żartuje... Krew ci leci, chodź wstawaj... opatrzę to. - zdjęliście łyżwy, chwyciłaś go za ramię i pomogłaś mu wstać.
- To takie miłe z twojej strony... - szliście w stronę wyjścia po drugiej stronie lodowiska w samych skarpetkach - Że nie zostawisz mnie na lodzie... Hah, kumasz zostawić na lodzie?
- Niall, chyba serio mocno się uderzyłeś i nie mówię tu o tej ranie... - Niall lekko się zachwiał, na szczęście już doszliście, więc chwycił się barierki i usiadł na najbliższej ławce...
- Wiesz... - chciałaś kontynuować, ale ci przerwał.
- To takie słodkie, że mnie udajesz z tym "wiesz".. wiesz? - spojrzał ci w oczy, a ty spanikowana jego raną i zachowaniem, nawet się nie uśmiechnęłaś... Ktoś do was podszedł z apteczką. Trudno było w końcu nie zauważyć takiej rany... Gdyby nie twoja rękawiczka Niall pewnie miałby połowę twarzy we krwi.
- Dziękuję... - wzięłaś apteczkę od osoby, która sprawdzała wam bilety - Ja to zrobię, jestem na studiach medycznych, szwy to dla mnie łatwizna!
- W takim razie... - spojrzał na uśmiechniętego od ucha do ucha Nialla - zostawiam cię w dobrych rękach - znów spojrzał na ciebie i odszedł.
- Niall, pójdziemy do toalety i to opatrzę, okey? - spytałaś i czekałaś na odpowiedź, którą dostałaś tuż po chwili...
- Okey, ale nie musisz... - zaczął, ale urwał myśl, przestał się uśmiechać i powiedział - Przepraszam, psuję naszą randkę...
- Wcale jej nie psujesz, to był wypadek, który mógł się przytrafić każdemu... Poza tym nie psujesz jej, tylko właśnie sprawiasz że jest wyjątkowa - uśmiechnęłaś się do niego, a on to odwzajemnił... - Wszystko już okey?
- Taa... Kręciło mi się w głowie i byłem zdezorientowany, ale teraz jest lepiej... Chyba nie byłem trochę sobą...- wstał - Idźmy do tej toalety, zanim się wykrwawię na śmierć!
Zaśmialiście się, ale byłaś trochę nerwowa... Stanęliście na przeciwko drzwi do męskiej i damskiej toalety.
- Do której?
- No cóż... Ty pewnie wolałbyś do męskiej... - Niall wzruszył ramionami - Ale ja wolę do damskiej, bo no wiesz... - spojrzeliście sobie w oczy i się uśmiechnęliście - Pisuary nie są w kabinach...
Niall się zaśmiał.
- Czy jako przyszła lekarka nie powinnaś przyzwyczajać się do takich widoków?
- Niall! Po tym uderzeniu rzeczywiście nie jesteś sobą albo jesteś i to za bardzo...Idziemy do damskiej... - pociągnęłaś go za rękę i zaprowadziłaś do pierwszej kabiny i weszłaś tam razem z nim. Zamknęliście drzwi, Niall usiadł na klapie i się nachylił nad tobą, bo klęczałaś przed nim, tak że on patrzył na ciebie z góry (Bez podtekstów proszę, w szczególności tyczy się to X). Zaczęłaś wyciągać potrzebne przybory... Wodę utlenioną, chusteczki higieniczne, waciki, plaster i o dziwo nawet szwy! Myślałaś, że będziesz musiała zadowolić się zwykłą nitką, ale jak widać... Przewidziano każdy wypadek. Zdjęłaś rękawiczkę z czoła, rana nie wyglądała za ciekawie. Podniosłaś butelkę z wodą utlenioną do jego skroni, ale po drodze napotkałaś jego zdenerwowane spojrzenie...
- Nie musisz się bać... Naprawdę jestem na wydziale chirurgicznym...
- Wiem... - nachylił się bardziej do twojej twarzy - Widziałem grafik obok mojego plakatu - uśmiechnął się, a ty wykorzystałaś ten moment i zaczęłaś polewać ranę wodą - Auu! Nigdy tego nie lubiłem!
- Hah, ja też nie... Jak byłam mała, mama dawała mi za to jakąś nagrodę... - odwróciłaś wzrok od rany i wasze spojrzenia się skrzyżowały.
- A ja dostanę jakąś nagrodę? - uśmiechnął się cwaniackim uśmiechem, a ty znów polałaś ranę wodą utlenioną... - Dobra, kumam! Auu...- nastąpiła chwila ciszy, ale nie na długo...
- Dlaczego chcesz być chirurgiem?
- Chciałabym ratować ludzkie życie... - wycierałaś już zdenazyfikowaną ranę i wyciągnęłaś igłę ze specjalnymi metalowymi nitkami, przyłożyłaś igłę do rany, a Niall głośno przełknął ślinę...
- Więc... chirurgia plastyczna odpada... Jaką specjalizację chcesz wybrać?
- Oh... widzę że ktoś się tutaj na tym zna... - spojrzałaś mu w oczy i się uśmiechnęłaś, podałaś już mu wcześniej znieczulenie, które, co dziwne, też znalazłaś w apteczce...Ale ponieważ to był stadion hokejowy i takie wypadki były tu codziennością, jakoś zbytnio cię to nie zaintrygowało...Jeszcze nie zaczęłaś zaszywać i właściwie nie wiedziałaś na co czekasz...
- Tak, kuzyn został chirurgiem 3 lata temu... - uśmiechał się już całkiem swobodnie.
- Myślę o neurologii albo kardiologii... - odpowiedziałaś.
- Hah, to mój przypadek nie przyda ci się w CV.
- No nie zupełnie... Gdybyś po upadku miał wstrząs mózgu, można to zaliczyć pod przypadek neurologiczny...
- A gdyby wziąć pod uwagę to, że serce bije mi jak oszalałe kiedy cię widzę, to można mnie zaliczyć pod przypadek kardiologiczny...
Spojrzeliście sobie w oczy, wasze twarze były naprawdę blisko, trwaliście tak dłuższą chwilę i może coś by się stało, ale przerwałaś ten moment...
- Wiesz... - krzywy uśmiech - to nie będzie teraz zbytnio przyjemne, chociaż nie powinieneś czuć po znieczuleniu... - wolnymi ruchami zaczęłaś przekładać igłę, a Niall uśmiechał się krzywo.
- Kiedyś już miałem zakładane szwy... - nie spojrzałaś mu w oczy, bo musiałaś być teraz skupiona na czymś innym... - na kolanie, bo przewróciłem się na rowerze w górach... - Niall zaczął opowiadać swoją przygodę. Słuchałaś go i zdążyłaś skończyć wraz z jego ostatnimi słowami kończącymi historię.
- Dziękuję za pomoc, Pani Doktor - uśmiechnął się do ciebie, a ty położyłaś na ranie zwilżony wacik i przykleiłaś go plastrem.
- Koniec... Nie ma za co, to była chyba moja najciekawsza operacja.
Zaśmialiście się oboje.
- Tak naprawdę to nie sądziłem, że mówiłaś na serio o tym, że będziemy się gonić do polania się pierwszej krwi...
Znowu się zaśmialiście, wstaliście, oddaliście apteczkę, zdaliście sprawozdanie, ubraliście się i wyszliście z hali na świeże powietrze. Niall zaproponował, że odprowadzi cię do domu, a ty nie protestowałaś, było już na serio późno. Po drodze rozmawialiście i dużo żartowaliście. Szliście bardzo blisko siebie, a wasze ramiona się stykały... W końcu Niall wziął cię za dłoń... Wasze spojrzenia się skrzyżowały, oboje spuściliście wzrok i najprawdopodobniej zarumieniliście się jeszcze bardziej, co było nieoczekiwane po tym, jak na lodowisku jeździliście tak dłuższą chwilę. Przechodziliście obok budki z lodami otwartej do 24:00...Spojrzałaś na nią, a wzrok Nialla powędrował za twoim.
- Czy moja mistrzyni ma ochoty na lody? - spytał patrząc ci w oczy.
- Cóż... Nie wiem czy to dobry pomysł, no wiesz... - uśmiech - jest zima. - Niall odwzjajemnił uśmiech...
- Pani doktor powinna to wiedzieć - jedna brew poszła mu lekko w górę, a ty nie mogłaś oderwać wzroku od tych jego hipnotyzujących oczu - że lody w zimę są najzdrowsze z powodu na niską amplitudę temperatur... - spojrzał w niebo, jakby powiedział najmądrzejszą rzecz w życiu, a ty się zaśmiałaś i spojrzałaś przed siebie. Poszliście na lody, Niall wziął truskawkowe, a ty miętowe z czekoladą - twoje ulubione. Szliście naprawdę wolno w stronę domu i cały czas nie mogliście przestać się wygłupiać, bo zrobiliście sobie konkurs kto więcej rozśmieszy drugą osobę... Jak się okazało oboje byliście w tym mistrzami:) Niall wziął cię na ramiona, zaczęłaś się głośniej śmiać i prosić, żeby cię puścił.
- Zaraz rzucę cię w śnieg!! - śmiał grożąc ci, ale po chwili puścił cię na ziemie...Byliście strasznie zaśmiani.
- Wiesz, co... - stanęłaś bardzo blisko naprzeciwko niego, przysunęłaś swoją twarz do jego, tak że wasze nosy prawie się stykały - Goń mnie! - i zaczęłaś uciekać... Niall się zaśmiał i rzucił się biegiem za tobą. Słyszałaś jak krzyczał za tobą, że tym razem cię dogoni i dogonił... tuż pod drzwiami twojej kamienicy...
- Haha! Mam cię! - chwycił cię pod rękoma, podniósł cię i okręcił się razem z tobą na ramionach dookoła. Postawił cię na ziemi, stanęliście naprzeciwko siebie w framudze drzwi kamienicy. Na noc drzwi główne były zamykane, ale miałaś klucz, więc to nie był problem...
- To był najwspanialszy dzień w moim życiu... pomimo tych szwów - powiedział Niall.
- Mój też... - spojrzałaś mu w oczy z dołu, bo byłaś niższa.
- Nie ustaliliśmy nagrody w naszym konkursie na łyżwach i tego co teraz ja wygrałem... - spojrzał ci w oczy, a ty znów nie zdążyłaś się opanować i po prostu utonęłaś w jego tęczówkach... Przygryzłaś wargę, a Niall uśmiechnął się bardziej...
- Wiesz... - uśmiechnęłaś się szeroko - Ustalimy to przy następnej okazji, co?
- Ooo... No jasne - uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Staliście naprzeciw siebie w framudze i wymienialiście spojrzenia. Wyciągnęłaś klucze od mieszkania oraz drzwi i zaczęłaś się nimi bawić...
- Wiesz... - uśmiech - Na mnie już chyba pora - powiedział Niall, zaczynając schodzić do ciebie tyłem po schodach, aby zejść na ścieżkę wiodącą do chodnika...
- Do zobaczenia później - zawołałaś kiedy chłopak był już prawie przy chodniku, obrócił się, uśmiechnął się krzywo i pomachał ręką... zaczął odchodzić... Zaczął padać śnieg. Obróciłaś się do niego tyłem i chciałaś otworzyć drzwi, jeszcze raz obróciłaś się za Niallem, z zaskoczeniem odkryłaś, że wasze spojrzenia się skrzyżowały... Odwróciłaś się do niego... A reszta trwała tak szybko, że nie zauważyłaś, jak to się stało. Zeszłaś po schodach, a Niall wbiegł znów na ścieżkę, wziął cię w ramiona.
- [Twoje imię] ten jeden dzień wystarczył, żebym się w tobie zakochał... - powiedział przysuwając swoją twarz do twojej...
- Ja cię też... - nie zdążyłaś dokończyć, bo przerwał ci namiętnym pocałunkiem, który był równie namiętny jak hipnotyzujące są oczy tego Irlandczyka. Ta chwila wydawała ci się wiecznością, pomimo że trwało to kilka sekund, wiedziałaś że był to twój najlepszy pocałunek w życiu... Oderwaliście się od siebie...
- Poprawka... teraz to był mój najlepszy dzień w życiu... - powiedział i oboje się zaśmialiście, po czym dodał - Ja już odebrałem moją nagrodę za to, że cię złapałem... - uśmiechnął się i zaczął odchodzić zostawiając cię w połowie dróżki do chodnika...
- Niall! - zawołałaś za nim, chłopak się odwrócił, a ty do niego podbiegłaś, rzuciłaś mu się w ramiona i odwzajemniłaś namiętny pocałunek sprzed chwili, a po nim nachyliłaś się do jego ucha i mu wyszeptałaś...
- Teraz ja też odebrałam swoją nagrodę - przygryzłaś wargę i zaczęłaś się cofać do mieszkania przodem do chłopaka...
Niall uśmiechał się od ucha do ucha pokazując wszystkie zęby, tego uśmiechu nie było sposobu, żeby nie odwzajemnić...
- Do następnego razu... - powiedziałaś i wbiegłaś po schodach, otworzyłaś drzwi i rzuciłaś się pędem do mieszkania, weszłaś do swojego pokoju i podeszłaś do okna... Niall nadal stał przed kamienicą, więc otworzyłaś okno i zawołałaś...
- Ej, bo cię przysypie do rana - spojrzał w stronę okna i ci pomachał... po czym odszedł...
Prawie nie mogłaś zasnąć, nie mogłaś uwierzyć że twoje marzenia się tak łatwo spełniły i że pierwszy raz w życiu jesteś tak na serio zakochana... Współlokatorka natomiast o mało nie zemdlała na wieść o wybrańcu twojego serca, który oddał ci swoje w zamian... Z trudem położyłaś się do łóżka, zasnęłaś i wstałaś jak zwykle o szóstej... Znów padał śnieg w nocy... Ubrałaś się
wyjątkowo, bo był piątek i po prostu miałaś taki kaprys... Uznałaś, że dziś też pójdziesz po chleb serowy... Chciałaś spotkać Nialla, a przy okazji kupić ulubiony chleb... Wyszłaś przed kamienicę i zauważyłaś jak ktoś pochylony odgarniał ostatnie grudy śniegu ze ścieżki...
- Dzień dobry, Panu! - zawołałaś... ale jak się okazało osoba się wyprostowała i nie był nią Pan Nelson.
- Niall - zawołałaś radośnie i rzuciłaś się mu w ramiona, chłopak przytulił cię...
- No nie sądziłem, że jesteśmy na Pan/Pani... - zaśmiał się - Ślicznie dziś wyglądasz, nie spodziewałem się takiego miłego powitania... - uśmiechnął się szerzej, a ty zaczęłaś się rumienić...
- Idziesz ze mną po chleb z serem? - spytałaś. Chłopak przytaknął i udaliście się w stronę piekarni. Po drodze rozmawialiście ze sobą jeszcze swobodniej niż wczoraj kiedy pokonywaliście prawie tą samą trasę.
- Z głową wszystko okey?
- Tak, miałem w końcu najlepszego lekarza na świecie! - zarumieniłaś się jeszcze bardziej - Stój na chwilę - Niall zatrzymał cię i stanął blisko naprzeciw ciebie - Mam jedno pytanie... Chcesz być moją dziewczyną? - spytał się odgarniając ci pasemko włosów za ucho.
- Głuptasie, już nią jestem! - powiedziałaś i delikatnie, a zarazem czuło złożyłaś pocałunek na jego ustach, tak że one tylko delikatnie się muskały...
- To dobrze... A i jakbyś oglądała nasz wywiad albo jakbyś gdzieś coś przeczytała...- zaczął z tą samą miną, którą znałaś już z dnia wczorajszego... mina kogoś, co coś przeskrobał...
- Dobra, co zrobiłeś? - spytałaś unosząc jedną brew i krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Mów...
- Chodzi o to, że chłopcy powiedzieli wczoraj przy reporterach o tobie, no i jakoś tak wyszło... Że im trochę o tobie opowiedziałem i powiedziałem, że jesteś moją dziewczyną... - zakończył z głupim uśmiechem...
- Jeśli nikt nie będzie mnie śledził, to ci wybaczę... - pocałowałaś go w policzek, po czym się spytałaś - To głównie wina Harrego co nie?
Pokiwał głową, zaśmialiście się i znów ruszyliście w stronę piekarni. Kiedy doszliście na miejsce, Niall otworzył ci drzwi tak samo jak wczoraj. Przywitał was uśmiechnięty Tom... Przedstawiłaś Toma Niallowi, a oni wymienili uściski rąk, chłopcy sobie żartowali i było widać, że się lubią.
Poprosiliście o dwa bochenki chlebowe i już szliście do wyjścia, aż...
- [Twoje imię] widzę, że mój plan wypalił... a nie byłbym w stanie ukrywać to w tajemnicy... Niall nie kupił wczoraj ostatniego bochenka, miałem jeszcze kilka, ale no... musiałem coś zrobić! - powiedział zdesperowany.
- Co?! - powiedziałaś uniesionym tonem, po czym się opanowałaś, spojrzałaś na swojego chłopaka... - Na szczęście wszystko poszło dobrze... wybaczam ci, a właściwie... Dziękuję, Tom!
- Ja też dziękuję! - dołączył się Niall.
- Ah... To dobrze! Kamień mi spadł z serca! Ale koleś, pamiętaj że [Twoje Imię] jest dla mnie jak siostra, więc jak coś jej zrobisz...
- Spokojnie, to ona mi coś szybciej zrobi - powiedział blondyn wskazując na ogromny plaster na czole. Wybuchnęliście śmiechem, ale Tom wydał się zdezorientowany. Wyszliście z piekarni i znów zjedliście śniadanie w swoim towarzystwie... Jeszcze tego samego dnia poznałaś resztę zespołu i dopiero wtedy uświadomiłaś sobie, że znalazłaś właśnie kilka ciekawych przypadków neurologicznych...
<KONIEC>
Opracowała: B
- Ach, z tymi łyżwami i szwami to na serio moje marzenie...Co prawda co do
mojego przyszłego zawodu już zdążyłam zmienić zdanie, ale zakładanie szwów mam
już opanowane... A i chciałabym zobaczyć cwaniacki uśmiech Nialla...
PS: Co sądzicie
o Ceremonii Otwarcia Letnich Igrzysk 2012 w Londynie?
PSS: Nasi
chłopcy będą czwartymi z kolei artystami występującymi na Ceremonii Zamknięcia :D