Dobra przeczytałam Imagine urodzinowy dla mnie od X , który okazałam się całkowitym arcydziełem! Moje poszanowania i wielkie dziękuję dla Ciebie kochana!!
A teraz czas na dzisiejszego imagina... Proszę o niekrytykowanie mnie,że jest nie na czasie bo piszę o zimie, a mamy lato, ale po prostu ten pomysł chodził za mną od dłuższego czasu... Więc na ochłodę zimowy imagine z naszym słodkim (i chyba nie za dobrym na ochłodę) Irlandczykiem;D Chyba będzie trochę długi...
-----------------------------------------------------------------
Mieszkasz w Londynie od niedawna i jesteś na pierwszym roku
studiów na wydziale medycyny, a twoim największym marzeniem i celem życiowym
zarazem jest zostanie chirurgiem i ratowanie innym życia…
To był chłodny, mglisty poranek kiedy wstałaś, jak to miałaś
w zwyczaju, o szóstej rano… Mieliście
teraz trochę luzu na uniwersytecie, bo sesja skończyła się niedawno i jak zwykle
poszła ci rewelacyjnie, w końcu medycyna to twój żywioł. Wyciągnęłaś rękę i
wyłączyłaś budzik, odrzuciłaś kołdrę, usiadłaś i się przeciągnęłaś… Otworzyłaś
oczy i wyjrzałaś za okno… Otworzyłaś je jeszcze szerzej, wyskoczyłaś z łóżka,
podbiegłaś do okna… oparłaś ręce na parapecie i się szeroko uśmiechnęłaś
pokazując swoje wszystkie zęby… To był twój szczery i najradośniejszy uśmiech…
A dzisiejszym jego powodem były drobne płatki śniegu wirujące w powietrzu.
Uwielbiałaś lato, ale zawsze wolałaś zimę… Była niebezpieczniejsza, bardziej
tajemnicza i na pewno miała więcej sportów i zabaw, w które byłaś dobra… Narty,
snowboard, łyżwy, sanki, jabłuszka (dupoloty, jak kto woli), bitwy na śnieżki,
lepienie bałwana… Patrząc przez okno już nie mogłaś się doczekać kiedy
wyjdziesz na dwór i będziesz się rozkoszować śniegiem i rześkim powietrzem... "Jaką masz na dziś dla mnie tajemnicę?" - powiedziałaś sama do siebie... Poszłaś do łazienki i wyszykowałaś się jak
najszybciej mogłaś, a potem podbiegłaś do szafy i wybrałaś luźny zestaw zimowy. Spod czapki na ramiona spływały ci twoje rozpuszczone włosy... Wzięłaś portfel i telefon do torby, zamknęłaś drzwi od swojego mieszkania, które wynajmowałaś z koleżanką, ale ona teraz została na noc u swojego chłopaka... Zbiegłaś po schodach i wyszłaś frontowymi drzwiami kamienicy na dwór. Przed kamienicą spotkałaś Pana Nelsona - jednego z twoich sąsiadów z kamienicy. Pan Nelson był na emeryturze i był naprawdę w sędziwym wieku, ale miał końskie zdrowie... Grał w tennisa, chodził na dyskoteki ze swoją żoną i codziennie rano biegał (wcale nie opisuje naszego 75-letniego nauczyciela fizyki)... Nie zdziwiłaś się, że go tutaj spotkałaś, Pan Nelson zawsze odśnieżał schody i przejście na chodnik w zimę...
- Dzień dobry, Panu! - zawołałaś radośnie i podniosłaś rękę do góry w geście powitania.
- Ach, dzień dobry, panienko! Jeszcze szósta, a panienka na nogach? - ach ten poczciwy pan Nelson... nigdy nie mógł pojąć, że ludzie młodsi od niego mogą wstawać o tej samej porze, co on sam.
- Hah, tak... Nie mogłam się doczekać, bo widzi pan... - nie dokończyłaś bo ci przerwał...
- Bo uwielbiasz zimę... Tak jak ja! - uśmiechnął się, co odwzajemniłaś - Dobrze, biegnij już dziecko, jak tak nie możesz się doczekać... Tylko uważaj na siebie!
- Tak, będę i dziękuję... Miłej pracy... - zawołałaś na koniec i kiedy już szłaś chodnikiem, usłyszałaś za sobą jeszcze :"Dziękuję". Mieszkałaś w małej dzielnicy oddalonej trochę od centrum, szłaś teraz prosto do piekarni twojego dobrego znajomego... Już prawie czułaś smak świeżego, chrupiącego bochenka z serem, który zjesz na śniadanie po tym jak wrócisz do mieszkania... Chleb z serem był twoim ulubionym pieczywem i zawsze kupowałaś go na śniadanie, kiedy mogłaś sobie na to pozwolić... Sprzedawano go w kilku miejscach, ale u twojego kolegi Toma, który pracował w rodzinnej piekarni, był najlepszy. Dotarłaś już do miejsca i chciałaś otworzyć drzwi, osoba która chciała wyjść, otworzyła ci je wciskając pakunek z zakupami pod pachę, a wolną ręką zapraszając cię do środka... Po ubiorze i sylwetce mogłaś wywnioskować, że był to wyższy od ciebie (marzenie) chłopak w zimowym płaszczu, jeansach, spod czapki pilotki wystawały mu blond włosy, ale nie zwracałaś zbytnio na to uwagi bo zdążyłaś już utonąć w jego niesamowitych oczach...W oczach, które wydały ci się jakieś znajome... Patrzyliście tak w sobie w oczy stojąc w przejściu, aż w końcu upuściłaś wzrok i zaintrygowało cię coś, co zupełnie nie pasowało do tego całego zimowego stroju... Chłopak miał na nogach trampki! Uśmiechnęłaś się na ten widok swoim szerokim uśmiechem, podniosłaś wzrok na niego.
- Dziękuję - powiedziałaś ze skinieniem głowy nadal się uśmiechając, po czym weszłaś wgłąb piekarni.
Chłopak patrzył na ciebie jeszcze dłuższą chwilę trzymając drzwi, po czym pokręcił głową, wychodząc obrócił za tobą głowę i się potknął... Usłyszałaś jakieś przekleństwo i się obróciłaś... Zobaczyłaś jeszcze jak nieznajomy kierował się w prawą stronę, a potem odwróciłaś się w stronę swojego kolegi, który stał za ladą, oparty na ramionach i miał minę pod tytułem: "Wiem co się świeci... Ale może powiesz mi o co chodziło? Czyżby ktoś tu był zakooochany??"
- Cześć Tom! - powiedziałaś swoim uprzejmym tonem, po czym go zbeształaś - Mógłbyś przestać się na mnie gapić, jak bym była jakimś nowym eksponatem w muzeum?
- Hej [Twoje Imię]... Też cię miło spotkać... - uśmiechnął się - To był twój kolega? Czemu ja go nie znam?
- Sam wiesz, że to nie był... - zaczęłaś nie za miłym tonem i Tom ci przerwał ...
- Jak się na siebie patrzyliście! A potem on nie mógł od ciebie oderwać oczu! Biegnij za nim, dziewczyno! Nic tylko nauka ci w głowie, a co z twoim życiem?!
- Jak to sprytnie zauważyłeś... To moje życie! - dopowiedziałaś mu w taki sam sposób jak on to zrobił, po czym już obojętnie i normalnie dodałaś... - Dla mnie to co zwykle...
- Jak to sprytnie zauważyłeś... To moje życie! - dopowiedziałaś mu w taki sam sposób jak on to zrobił, po czym już obojętnie i normalnie dodałaś... - Dla mnie to co zwykle...
- No nie wiem... Bo widzisz... Nie sądziłem, że przyjdziesz, a ten gość zgarnął ostatni, twój ulubiony bochenek...
- Co?! - powiedziałaś zaskoczona, ale i jednocześnie zrezygnowana... Kierowałaś się już w kierunku wyjścia...
- Biegnij, może się podzieli... Do jutra!
- Ta, do jutra - odparłaś trochę oschle... Nie miałaś zamiaru pytać nieznajomego, czy się z tobą podzieli, a co dopiero go szukać... Szłaś trochę inną drogą, by dojść do innej piekarni. Cały czas rozmyślałaś i nie zauważyłaś jak na kogoś wpadłaś...
- Ojej, przepraszam, ja nie... - zaczęłaś, a potem spojrzałaś na osobę, z którą się zderzyłaś... Nie mogłaś uwierzyć...
- O hej... My się już znamy, co nie? Z piekarni... Miło cię znów widzieć - powiedział uprzejmie i się szeroko uśmiechnął, ale nie dałaś rady tego odwzajemnić, bo spojrzałaś w jego oczy, a potem odwróciłaś wzrok od tych boskich tęczówek, żeby znów nie odpłynąć... Spojrzałaś na pakunek pod pachą... Cieszyłaś się, że jest zimno i masz rumieńce od temperatury, bo w innych okolicznościach pewnie miałabyś rumieńce, ale oznaczały by one zupełnie coś innego... - Lubisz chleb z serem? - spytał chłopak, a ty mimowolnie spojrzałaś w jego oczy obiecując sobie, że dasz teraz radę...
- Szczerze mówiąc to mój ulubiony, a ty kupiłeś ostatni... - chłopak przestał się uśmiechać, pokiwał głową patrząc na wyjęty z pod pachy pakunek...
- Wiesz... To też mój ulubiony. Pomimo odległości zawsze przyjeżdżam tutaj po niego, bo tu jest najlepszy. Ale ty chyba o tym wiesz...- spojrzał na ciebie i się uśmiechnął, co odwzajemniłaś... - Wiesz, mam taki pomysł... Usiądźmy na ławce i zjedzmy go na pół... Bo no widzisz, całego ci nie oddam - uśmiechnął się jeszcze szerzej, a ty uczyniłaś to samo... Pomyślałaś, że Tom ma chyba trochę racji, ale mimo to nie chciałaś tego robić, co zrobiłaś chwilę później...
- Wiesz... - odpowiedziałaś mu tak jak on to robił - Mieszkam niedaleko... Może pójdziesz ze mną do mieszkania i tam zjemy śniadanie? Tam jest ciepło i... umiem robić świetną gorącą czekoladę... - patrzyłaś w jego oczy, które się do ciebie śmiały...
- Wiesz... To chyba nie taki zły pomysł... Poza tym ta czekolada, jakoś mnie bardzo przekonuje...
Poszliście chodnikiem w stronę twojej kamienicy, żartowaliście sobie i rozmawialiście o pogodzie i o zimie, która się okazała również ulubioną porą roku twojego rozmówcy... Weszliście do mieszkania i zdjęliście płaszcze. Chłopak miał na sobie sweter w renifery, który wydał ci się na serio słodki i uroczy... Zaprowadziłaś go do kuchni,która była jednocześnie przedsionkiem, bo mieszkanie jest na serio małe... Razem przygotowaliście śniadanie... On pokroił chleb na kromki, a ty zrobiłaś prawdziwą gorącą czekoladę. On odsunął ci krzesło, usiedliście na przeciwko siebie przy stole... zaczęliście jeść cały czas rozmawiając...
- Ach, przepraszam...Ty mnie do domu zapraszasz, a ja nawet ci się nie przedstawiłem... - powiedział patrząc ci w oczy, po czym się uśmiechnął i dodał - Jestem Niall...
- Fajne imię... Ja jestem [Twoje Imię]. Jak to się pisze... Tak jak paznokieć? - spytałaś, ale dokładnie wiedziałaś jak to się piszę, pomimo tego że Nialla znałaś tylko jednego... Tego z twojego ulubionego zespołu... Zamarłaś, ale Niall się zaśmiał, a ty uśmiechnęłaś się jak najszerzej potrafiłaś...Niall przestał się śmiać i nachylił się bardziej nad stołem...
- Masz najładniejszy uśmiech, jaki w życiu widziałem... Powinnaś uśmiechać się częściej - wyprostował się i się uśmiechnął, "teraz na pewno widać twoje rumieńce" pomyślałaś... Chłopak spojrzał za ciebie, gdzie wisiała tablica korkowa, uśmiech zszedł z jego twarzy, aby zastąpiła go mina myśliciela... Musiałaś to dobrze rozegrać, nie może się wydać... Już miałaś siebie za idiotkę, ale wiedziałaś że potrzebujesz tylko jednego spojrzenia na plakat wiszący na ścianie, żeby się upewnić, że to o czym tak marzyłaś, nagle stało się prawdą... Ale nie zdążyłaś, bo Niall przeniósł spojrzenia na ciebie...
- Jesteś fanką One Direction? - powiedział uśmiechając się i wskazując palcem za wiszącą za tobą tablicę...
- Właściwie to moja współlokatorka... - obejrzałaś się i zauważyłaś tego blond chłopaka na plakacie, tego samego co siedział teraz z tobą przy stole..."Co mam do zaryzykowania?" - pomyślałaś, po czym dodałaś - Jestem waszą wielką fanką... ale wyszłam na idiotkę, nie wiem czemu cię wcześniej nie rozpoznałam... - spojrzałaś na niego - Może to przez te hipnotyzujące oczy...
- Oczy? - spojrzał na ciebie zaciekawionym spojrzeniem i wydawał się rozbawiony... - Czy to takie dziwne, że irlandzki paznokieć ma oczy?
Wybuchnęłaś śmiechem, a Niall poszedł w twój ślad...
- Chodziło mi o to, że nie wiedziałam że masz takie wyraziste tęczówki, zawsze mi się wydawało że melanina twoich rogówek ma słabszy odcień...
- Nic nie zrozumiałem, oprócz "masz na serio ładne oczy"... Poza tym daj spokój... - obrócił oczami - Mogłaś mnie nie rozpoznać, miałem czapkę i płaszcz i... Czy ty powiedziałaś, że ja cię hipnotyzuję??
- Poniekąd tak... - odpowiedziałaś wahając się.
- [Twoje Imię] to ty mnie hipnotyzujesz... Swoim uśmiechem i nieziemsko ładnymi oczami... i ja... Ja myślę, że... - spuścił wzrok i spojrzał na stół i patrząc cały czas w niego dokończył - Ja myślę, że jesteś w moim typie...
- Co? A no tak kiedyś wyznałeś, że wystarczy być waszą fanką, aby być w twoim typie... - uśmiechnęłaś się, ale czułaś lekki niedosyt.
- Wiesz, że nie o to chodzi... Chociaż fakt ten jeszcze bardziej mnie uszczęśliwił... - spojrzał ci w oczy i oboje się uśmiechnęliście... - Jesteś wyjątkowa... Też jak ja lubisz zimę i jesteś pierwszą osobą, którą znam i która lubi serowy chleb!
- Daj spokój, nie rozumiem jak można go nie lubić! - zaśmiałaś się, znów utonęłaś w napotkanych przez ciebie oczach Nialla... Siedzieliście tak chwile i patrzyliście sobie w oczy, zaczęłaś się rumienić... Nagle zadzwonił telefon... Niall odebrał, nie słyszałaś głosu w słuchawce, ale słyszałaś Nialla... Rozmowa wyglądała tak: Hej... - pauza - Co?! JUŻ 11? - pauza - A kiedy oni przyjeżdżają? - pauza - No powinienem zdążyć... - pauza - Co? Autobusem? Nie, mam auto... - pauza - Co robiłem? Spędzałem najlepiej czas jak mogłem *uśmiechnął się do ciebie* - pauza - *Obrócił oczami* - Tak pozdrowię ją... A tak przy okazji, to ty dopiero co wstałeś? - pauza - I ty mnie pouczasz o spóźnieniach... Mam nadzieję, że przynajmniej już jesteś ubrany Harry, bo... *Odłożył telefon i dodał już do ciebie* Rozłączył się... - spojrzał na ciebie, a ty próbowałaś powstrzymać śmiech...
- Jest mi smutno, że muszę już iść ale mnie potrzebują... - wydał się trochę smutny - Ale my się jeszcze spotkamy prawda? Bo... To było najmilsze śniadanie, jakie jadłem od...no nie pamiętam jeszcze tak miłego - uśmiechnął się szeroko, co odwzajemniłaś...
- Mam pozdrowienia od Harrego? - na te słowa mina Nialla trochę zrzedła...
- Taa... Pozdrawia cię - powiedział patrząc w stół i na końcu przygryzł delikatnie wargę...
- Ejej, nie musisz być zazdrosny... - uśmiechnęłaś się szeroko, a on spojrzał na ciebie i po pewnej chwili to odwzajemnił...Wstałaś i podałaś mu płaszcz, wyciągnęłaś kartkę i napisałaś na niej swój numer , kiedy Niall nie patrzył wsunęłaś ją do kieszeni jego płaszcza...
- Proszę... - Niall wstał od stołu i wziął od ciebie kurtkę.
- Nie musiałaś... Mi się jeszcze spotkamy, mam nadzieję... Teraz mam wywiad, ale wieczorem jakbyś miała... no nie wiem... ochotę... to byśmy mogli... teges...
- Z chęcią pójdę na randkę z takim miłym paznokciem jak ty...
Oboje wybuchnęliście śmiechem, staliście teraz na przeciwko siebie...
- To skoro zima? - powiedział Niall i kontynuował dopiero po twoim twierdzącym ruchu głowy - To może łyżwy?
- Świetny pomysł! Tylko jestem mistrzynią, nie wiem czy mnie dogonisz - uśmiechnęłaś się, przygryzłaś wargę i spojrzałaś na jego trampki... Filtr nigdy nie szedł ci za dobrze...
- To jesteśmy umówieni... Przyjadę dzisiaj o 7:00... - włożył płaszcz i czapkę i szedł w stronę wyjścia...
- Pozdrów ode mnie chłopaków, w szczególności Harrego! - Niall przystanął, a ty się uśmiechnęłaś, podeszłaś do niego i kiedy się odwrócił pocałowałaś go w policzek... - No już nie musisz być taki zazdrosny...
Niall uśmiechnął się zadowolony i szczęśliwy rzucił się pędem po schodach... Zaczęłaś się śmiać na ten widok, wychyliłaś się przez framugę drzwi i krzyknęłaś tylko, żeby się nie zabił i żeby spradził dokładnie kieszenie, ale nie wiedziałaś czy to usłyszał... Wróciłaś do mieszkania, posprzątałaś po śniadaniu i wciąż nie mogłaś uwierzyć co ci się przytrafiło... Poszłaś do swojego pokoju, otworzyłaś szafę i zaczęłaś się zastanawiać co włożyć na wyjście wieczorem... Nagle usłyszałaś dźwięk, który sygnalizował że dostałaś wiadomość... Dostałaś SMS'a i nie mogłaś przestać go czytać: "Hej tu twój paznokieć... Chłopacy cały czas mnie o ciebie wypytują... Harry bardzo się ucieszył na pozdrowienia, po czym już był mniej szczęśliwy kiedy powiedziałem, że pocałowałaś mnie w policzek... Cały czas się ze mnie śmieją, że przyleciałem do nich jak na skrzydłach miłości i mówią, że muszą poznać kogoś, kto doprowadził mnie do takiego stanu... Wiesz... A ja najnormalniej nie mogę doczekać się wieczora:) xoxo Nail;D"...
Opracowała: B - Chyba napiszę drugą część z randką... Ktoś za??
Przez ciebie zatęskniłam za Zizim! <3 Ale on nie chodzi na dyskoteki... a imagin fajny!
OdpowiedzUsuńZ żoną... to fakt, bo jego żona no już nie żyje... Ale moja droga chyba czegoś nie wiesz o Zizim... On na takie dancingi chodzi!! Serio... Chciałabym kiedyś zobaczyć, jak tańczy... Może kiedyś go spotkam, jak ja będę miała 75 lat i pójdę na dancing;D - B
UsuńPodoba mi się ten imagin , zaraz poczytam resztę ! ale muszę Ci coś powiedzieć , pisz dalej dziewczyno bo nie odrywam oczu ! ; * ;)
OdpowiedzUsuń