środa, 18 lipca 2012

Imagine Lou (VIII)

Dokończenie....imaginu poniżej...


on jednak kupił mi coś na galę...Powiedział, że wyglądam w nim seksownie...jak na mój gust..to może być.....Zasnęliśmy spokojnie...Adam spakowany i gotowy do podróży, a ja miałam przyszykowane ubrania i wejściówkę na tę galę...
Wstałam wcześniej, bo chciałam zawieść Adama na lotnisko...umyłam się, zakręciłam włosy, lekko się pomalowałam...lubiłam naturalny wygląd. Przygotowałam omlet na śniadanie..ulubione danie moje i chłopaka...Zjedliśmy spokojnie i wsiedliśmy do samochodu. Oczywiście jazda jak zwykle nie była łatwa po zatłoczonym i ośnieżonym mieście...
*Lotnisko*
Adam: [T.I.] będę tęsknił...
Ty: Ja też...Miłych świąt...a i pozdrów rodziców..-powiedziałam żegnając się..
Adam: Dzięki i nawzajem..mam nadzieję, że twoje święta będą lepsze od moich...
Ty: Ja pewnie będę siedziała z lampką wina...a w sylwestra pójdę spać...-moi przyjaciele mieszkają dość daleko od Londynu, ba od Anglii...nie miałam nikogo bliskiego tutaj oprócz Adama....Uścisnął mnie, a ja poczułam jak łzy lecą po moim policzku...Adamowi też parę łezek popłynęło...
Nie miałam po co wracać do domu, musiałam jeszcze wstąpić do pracy po kamerzystę..ktoś musiał to wszystko kręcić...
Ty: Hej, Rose, jest Bob?- sekretarka Rose, jak zwykle malowała paznokcie, pozazdrościłam jej tej pracy..
Rose: Jest, jest...siedzi w kawiarni i czeka niecierpliwie...ej, [T.I], a wiesz, że szef zwalnia w przyszłym roku połowę ludzi?-ja na pewno wylecę, dość często pyskuję szefowi...
Ty: Nie wiedziałam...ale dzięki, że informujesz...-pożegnałam się i pobiegłam do kawiarni...Bob,wysoki szczupły, młody i brodaty kamerzysta...chciał filmować filmy, ale nie udało mu się wkręcić w Hollywood, więc przyjechał do Londynu...
Bob: Jesteś...jedziemy?
Ty: Jasne..
Nie za bardzo się z nim dogadywałam...nie znaliśmy się aż tak dobrze aby rozmawiać swobodnie, ale podczas jazdy samochodem poznaliśmy się lepiej.. zaparkowałam i wysiedliśmy z pojazdu...pokazaliśmy ochroniarzom nasze wejściówki..
Ty: No to teraz czekać na sławy...
Bob: Pewnie będą te same osoby, co w zeszłym miesiącu..-tak w listopadzie też byłam na gali...i to wtedy byłam z Adamem...eh, pech, że spotkał swoich idoli...o mało nie wyleciałam z pracy...
Ty: Penie tak...
Bob: Czy Adam, powiedział ci, że masz zdobyć autografy, bo mnie o to poprosił..
Ty: Mnie też...o by dali...
Czekaliśmy z pół godziny na tym mrozie...aż nagle pozjeżdżały się gwiazdy...najpierw rozmawiałam z The Wanted...rozmowa przebiegła miło, zaśpiewali nawet kilka kolęd...Adam Lambert dał mi nawet autograf ze zdjęciem dla Adama...Mijało nas wiele piosenkarzy i aktorów, każdy się zatrzymywał na mały wywiadzik...nadszedł czas na One Direction...
Ty: Cześć.!
Liam: Hey..
Niall: Hello..!
Harry:  Witam...
Zayn: Cześć..
Louis: Hejo!
Ty: Jak mijają przygotowania do świąt?
Liam: Nasz dom już jest gotowy na jutrzejszy dzień-uśmiechnął się z zadowoleniem..
Ty: A no tak, przecież jutro Louis ma urodziny, najlepszego Lou..-chłopak uśmiechnął się do  mnie uroczo...
Wywiad z chłopakami był najdłuższy...śmialiśmy się, oni się wygłupiali..a Lou jakby był nie przytomny...zaśpiewali mnóstwo piosenek...skończyliśmy wywiad...kiedy wyłączyliśmy kamerę przypomniałam sobie o Adamie..
Ty: Chłopacy!-biegłam za nimi krzycząc..na szczęście Lou się odwrócił..
Lou: Czekajcie...redaktorka coś chyba zapomniała...
Ty: Przepraszam, że zawracam głowę, ale czy możecie dać mi swoje autografy?...dla kolegi...Adama..
Zayn: Czy to nie ten chłopak co ostatnim razem też z tobą był?
Ty: Tak...
Harry: I to on na nasz widok piszczał?-kiwnęłam głową..trochę się zarumieniłam..
Lou: Przestańcie się czepiać chłopaka, tej przemiłej dziewczyny..
Ty: To nie mój chłopak, to mój przyjaciel, mówiłam..
Liam: Dobra to gdzie mamy się podpisać?
Ty:-wyjęłam zdjęcia z torby i podałam chłopakom- tutaj..dla Adama, jeśli można..
Lou: Mogę wiedzieć jak masz na imię?
Ty: [T.I]...
Chłopacy podpisali się, a ja podziękowałam i poszłam...kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię..
Lou: [T.I] ma prośbę....czy zjawiłabyś się jutro u nas na mojej imprezie urodzinowej..?
Ty: Louis, ta propozycja...emm...przecież my się nie znamy..
Louis: Wiem, ale to jest moje życzenie urodzinowe, błagam ciebie...-co miałam powiedzieć..."tak jasne z chęcią"?
Ty: A dasz mi się zastanowić?
Louis: Tak,jasne...dam ci mój numer...
Ty: Może ja ci podam swój, a ty mi dasz głuchacza?
Lou: Dobra-uśmiechnął się, pokazując swoje piękne białe zęby...Podałam mu numer....zadzwonił i usłyszał mój dzwonek..
Louis: Dziękuję...
Ty: To chyba ja powinnam podziękować za zaproszenie..i dziękuję bardzo..
Pożegnaliśmy się, a ja wróciłam do Boba...
Bob: I jak dostałaś autografy?
Ty: Tak dostałam...wracamy?
Odwiozłam chłopaka do domu i sama wróciłam do swojego...włączyłam laptop i skaypa, poprosił mnie o to Adam...
Adam: Cześć...
Ty: Hej, i jak tam w domu?
Adam: Dobrze, dobrze...a jak gala..?
Ty: Dowiesz się jak wrócisz...dostaniesz swój prezent świąteczny później..
Opowiedziałam mu o wszystkim co się stało...powiedział abym poszła na tą imprezę...może mi się poszczęści..?


Będzie jeszcze jedna część :)
-X

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz