Idziesz na zakupy wiosenne z przyjaciółką. Wchodzicie do sklepu i
zauważasz bluzkę w paski, niebieskie spodnie oraz buty w paski, które ci
się spodobały i uznałaś, że musisz je mieć. Przyjaciółka idzie do
innego sklepu i mówi, że za dwie minuty wróci, ty chociaż w te dwie
minuty nie wierzysz idziesz do przymierzalni. Wyglądasz wyśmienicie.
Pomiędzy podłogą, a drzwiami, czyli w tej szparze zauważyłaś cień i
pomyślałaś, że to twoja przyjaciółka więc wychodzisz z tekstem:
Ty: No i jak Susan? Jak pasuje do mnie ten strój?
*Nagle
patrzysz na osobę, która wydawała ten cień, okazało się, że to nie
Susan, a chłopak ubrany w T-shirt w paski, niebieskie spodnie oraz buty
w groszki (paski+groszki=?). Patrzysz na twarz chłopaka, przychodzi ci
tylko jedno imię i nazwisko...Louis Tomlinson.*
Lou: Wyśmienicie, pasuje jak ulał...
Ty: Emm, sory myślałam, że to moja przyjaciółka..
Lou: Nic się nie stało..
*Louis cały czas patrzył na ciebie takim wzrokiem, jakby chciał cię zabić za to, że lepiej wyglądasz w paski niż on.*
Lou: Mam pytanko?
Ty: Wal prosto z mostu, nieznajomy.
Lou:
Podejrzewam, że lepiej wyglądasz niż ja w paskach...ale wróćmy do
tematu... <nagle go zatkało, bo w przebieralni zauważył twoją torebkę w marchewki...>
Ty: Coś się stało?
Lou: Emm, świetna torebka...nie nic, ale zapomniałem pytania...
*Nagle
słyszycie, że ktoś woła Louisa, był to Harry Styles!! Nie mogłaś
uwierzyć, że ich widzisz na żywo, jesteś directionerką, oczywiście.*
Harry: Louis, dawaj tylko na ciebie czekamy!!
Lou: Już, zaraz. Przepraszam, ale ja już idę, miło było ciebie spotkać.
Ty: Wzajemnie..
*Wracasz do przebieralni i wychodzisz z tymi rzeczami, które zamierzasz kupić. Nagle widzisz Susan.*
Susan: Ty!
Ty: Co ja?
Susan: Szukałam, ciebie...
Ty:
A ja na ciebie czekałam. A teraz idę kupić rzeczy, które spodobały
się...<nie dokończyłaś zdania, bo wiedziałaś, że twoja przyjaciółka może
ci nie uwierzyć>.
*Jedziecie do ciebie do domu, bo Susan, zamierzała u ciebie nocować.
Ubierasz ubrania, które kupiłaś i nagle słyszysz pukanie do drzwi.
Podchodzisz i je otwierasz.*
Kurier: Oto kwiaty dla pani, od pani tajemniczego wielbiciela.
Ty:*zdziwiona odbierasz kwiaty* Dziękuję, a może pan zdradzić imię tego wielbiciela?
Kurier: Przykro mi nie, ale pozostawił w bukiecie karteczkę dla pani.
*Idziesz do salonu, Susan zauważ bukiet. A ty otwierasz kopertę, czytasz oto ten list na głos:
Ty: "Wierząc że jesteś tą osobą, chciałbym każdą chwilę spędzać z
Tobą, w Twych objęciach kłaść się spać, razem z Tobą rano wstać, obok
Ciebie zawsze być, właśnie z Tobą pragnę żyć. Ujrzałem ciebie tylko raz,
ale to wystarczyło aby tylko o tobie pamiętać. ~~Osoba, która jest
zazdrosna, że wyglądasz lepiej niż ona w paskach~~"
*Popłakałaś się przy tym liściku, wiedziałaś, że to Lou i w tej chwili byś go przytuliła...*
Susan: Wow...kto to może być?
Ty: Louis ...
Susan: Tomlinson!?
Ty: Tak spotkałam go dziś w sklepie, i byłam w to ubrana...
Susan: Żesz pierdzielesz... [X, tego nie wiem jak poprawić]
Ty: Tylko skąd on wie gdzie ja mieszkam?
Susan: Przecież to sławna osoba, i do tego 1/5 One Direction, on może wszystko...
Ty: Dobra chodź już do pokoju, mam ochotę iść spać..
*Poszłyście spać, a w środku nocy słyszycie jak ktoś śpiewa pod
twoim oknem. Znałaś ta melodię, była to piosenka The Fray "Look after
you". Wyskakujecie z Susan z łóżka (tak spałyście razem w jednym łóżku),
otwierasz okno, a tam widzisz Louisa. Schodzisz na dół, przed dom.*
Ty: Louis, co ty tu robisz o tej godzinie?
Lou: Ja, tylko śpiewam dla ciebie..
Ty: O trzeciej w nocy?
Lou:
Tak, bo od kiedy cię ujrzałem, myślę tylko o tobie, i nie ważne, która
jest godzina, jaka jest pogoda, zawsze chcę być z tobą i tylko z tobą...
*spłynęła ci łza po policzku...*
Ty: Ale ty nawet nie wiesz jak mam na imię...
Louis: Wiem, ja mogę wszystko, [Twoje Imię], nie wiesz o tym?
Ty:* Podbiegasz do niego i go przytulasz* Wiem, już wiem.
*Louis zauważa, że jesteś w krótkiej piżamie i ci jest "trochę"
zimno, więc zdejmuje swoją bluzę w PASKI i zakłada ci ją na plecy...*
Ty: Może wejdziesz do środka, skoro tu jesteś...?
Lou: Nie, jeśli śpisz z twoją przyjaciółką <spojrzał na Susan.>
Ty: Jeśli nie to nie...
Lou: Przyjdę jutro, rano, bo chcę cię ujrzeć o wchodzie słońca i zjeść z tobą śniadanie...
Ty: to do zobaczenia za dwie godziny...
Lou: Przyjdę trochę później, dam ci się wyspać, bo nie chce abyś była nieprzytomna na śniadaniu...
*Pożegnaliście się, a rankiem czyli o 12 spotkaliście się, jednak nie
przed domem , ale u ciebie w kuchni. Susan wpuściła, go do środka, a
sama wyszła, żebyście zostali sami. Wiedziałaś, że na Susan można
polegać. Śniadanie było przepyszne, Lou zrobił tartę marchewkową i
tosty. Po tym poszliście na zakupy, jednak na zakupy dla Louisa. Minęły
wam fajnie. Już po paru spotkaniach Louis przedstawił cię chłopakom, a
już po trzech miesiącach zostaliście parą, szczęśliwą parą.*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz