Mieszkasz z One direction pod jednym dachem i chodzisz z
Zaynem od dwóch lat, jesteście razem bardzo szczęśliwi i nie wyobrażacie sobie
życie bez drugiego… Pewnego popołudnia wybieracie się razem na romantyczną
kolację we dwoje… Sama nawet się dziwisz czemu popołudniu, a nie wieczorem na
kolacje, ale już się przyzwyczaiłaś do pomysłów twojego ukochanego… Jedziecie
taksówką i ciągle się zastanawiasz, gdzie tym razem on Cię zabiera…*
Ty: Zayn, gdzie jedziemy? Jesteśmy już za Londynem…
<patrzysz na niego>
Zayn: <chwyta cię za rękę> Na kolacje… <całuje cię
w czoło> Głupie pytania zadajesz kochanie…
*Wolałaś już bardziej nie drążyć tego tematu…*
Ty: Zayn, a daleko jeszcze? Bo jestem trochę zmęczona, a sam
wiesz, że jazda autem mnie dodatkowo usypia… <to akurat prawda, w każdym
środku lokomocji zasypiasz, jak zaczarowana… Raz Ci się zdarzyło zasnąć z
metrze i przespać stacje!>
Zayn: Tak jeszcze kawał drogi przed nami… <odruchowo,
więc przysuwasz się do niego, kładziesz mu głowę na ramieniu i zasypiasz…>
~~Po godzinie~~
Z: Kochanie wstawaj jesteśmy na miejscu… < Odgarnia Ci
włosy z twarzy>.
Ty: Tak? O Zayn! Przywiozłeś mnie… na lotnisko? <patrzysz
na niego zdziwiona>
Z: Jedzenie samolotowe też jest dobre…
Ty: Zayn… już Cię przejrzałam… Gdzie my lecimy?
Z: [Twoje imię] serio myślisz, że gdzieś lecimy? <macha
ręką w geście, co ty sobie wyobrażasz> My nigdzie nie lecimy… <Zayn nagle
wybucha śmiechem i to jest kolejna cechą, którą u niego kochasz… ten chłopak
nie potrafi kłamać! Za każdym razem, gdy kłamie zaczyna się histerycznie śmiać…>
Ty: Nie w ogóle… To może mi powiesz co cię tak rozbawiło?
<krzyżujesz ręce na piersiach i wyczekująco podnosisz jedną brew do góry… by
wzmocnić efekt, że coś podejrzewasz, zaczynasz tupać jedną nogą>
Z: Dobra, nie mamy czasu chodźmy na samolot… <łapie Cię
za rękę, a w drugiej wiezie walizkę>
Ty: Skąd masz walizkę? Spakowałeś tylko siebie, czy nas
oboje? <pytasz zainteresowana>
Z: Ja sam siebie spakowałem, a ciebie spakował Harry, a co?
<zatrzymuje się i na Ciebie patrzy, tym razem to on podnosi jedną brew
wyczekująco>
Ty: Nic… to tylko znaczy, że oprócz tych ciuchów co mam na
sobie, będę miała do ubrania tylko skąpą bieliznę… <”czas szybko zmienić
temat”> Ej, a my się gdzieś nie spieszyliśmy?
Z: No tak, przepraszam… zamyśliłem się, bo myślałem co też
Harry mógł dla ciebie wykombinować…
Ty: Nie mów, że jesteś zazdrosny o niego…
Z: Nie jestem zazdrosny! Ale tylko ja mogę kupować Ci
bieliznę… A teraz chodźmy…
*Przesypiasz cały lot samolotem na ramieniu Zayna, gdy się budzisz już po
wylądowaniu, jesteś trochę zdziwiona…*
Ty: Zayn ty w ogóle spałeś?
Z: Nie, ale nie jestem zmęczony <odwrócił twarz w twoją
stronę i zauważyłaś, że lekko się uśmiechnął, ale wyglądał na zmęczonego i
przede wszystkim zdenerwowanego…*
Ty: Coś się stało? <dotykasz ręką jego ramienia>
Z : Nie, nic takiego… tylko po prostu… uwielbiam patrzyć jak
śpisz… <słodko się uśmiechnął, chociaż widać było, że wkłada w to dużo trudu…>
*Przestałaś zadawać pytania, ale rozmowa między wami jakoś wniknęła, więc znów jadąc taksówką tym razem rozmawialiście…*
Ty: Zayn, gdzie my
właściwie jeste… <przerywa Tobie głośne burczenie w żołądku… uśmiechasz się
niepewnie patrząc w stronę swojego chłopaka>
Z: To rewelacyjnie, bo właśnie jedziemy na kolację! Ale
muszę zrobić to, bo nie chcę Ci popsuć niespodzianki… <zawiązuje Ci oczy
chustką>
Ty: Czy to naprawdę konieczne?
Z: Yep…
*Nic nie widzisz, ale otuchy dodaje ci oddech Zayna i jego
ramię, w które jesteś wtulona… Nagle czujesz, jak auto się zatrzymuje… Zayn za rękę
wyprowadza z taksówki i chwilę idziesz prowadzona przez niego, aż dochodzicie
chyba do stołu na świeżym powietrzu, bo nigdzie nie wchodziliście, a chłopak
odsunął Ci właśnie krzesło, abyś usiadła… dopiero teraz odwiązał ci chustkę…*
Ty: Zayn wziąłeś mnie do Paryża!
*Siedzieliście przy stoliku pod gołym niebem z widokiem na
wieżę Eiffla, która jest bardzo ładnie oświetlona iż jest późny wieczór… Niebo
nad waszymi głowami było pełne gwiazd, a stolik przy którym siedzieliście nakryty
był białym obrusem i ładną zastawą…*
Ty: <odsunęłaś się od stołu, podbiegłaś do Zayna i go
pocałowałaś> Zayn to najsłodsza niespodzianka, jaką mi w życiu zrobiłeś!
Z: Fakt, [T.I.]… trudno będzie to potem przebić…
*W tej chwili pojawia się kelner z jednym półmiskiem, pełnym
spagethii bolonese, z klopsikami… Kelner kładzie je na stole, po czym się
oddala i nie wiadomo gdzie znika bo jesteście na środku placu Concorde…*
Ty: O jeden półmisek…
z klopsikami, bo ja…
Z: Bo twoją ulubioną
bajką jest "Zakochany Kundel"…tak dlatego...
Ty: Zayn…Kocham Cię…
Z: Ja ciebie też,
najdroższa… <całujecie się nad stołem>
*Jecie kolacje
rozmawiając, cały czas się śmiejecie albo całujecie… Aż przychodzą skrzypek i
kelner z bukietem (twoich ulubionych kwiatów)…Skrzypek cały czas gra, a kelner
wręcza kwiaty Zaynowi i znów odchodzi…*
Z: <wstaje od
stołu, wręcza ci kwiaty, ty mu dziękujesz, a on jest trochę zdenerwowany…
Chwilę szuka w jednej kieszeni, potem w drugiej, potem sprawdza w spodniach od
swojego garnituru…>
Z: Tylko żartowałem…
<uśmiecha się i wyciąga małe czarne pudełeczko z zewnętrznej kieszeni
marynarki… klęka przed tobą, otwiera pudełeczko, a w środku…> [T.I.] Kocham
Cię nad życie, oddałbym Ci każdy narząd gdyby to byłoby potrzebne, nawet serce,
które już dawno skradłaś… Ja tak Cię kocham, że… Mógłbym dla ciebie przestać w
ogóle układać moje włosy…
Ty: Hah, Zayn wybrałeś
sobie świetny moment na żarty… o swoim wyglądzie…
Z: Posłuchaj [T.I.]…
Czy zostaniesz ze mną już na zawsze? Czy
będziesz moją narzeczoną, a potem żoną? Czy chcesz nosić nazwisko Malik?
Czy… <przerywasz mu, bo rzucasz się na niego, klękając obok i tylko między
pocałunkami odpowiadasz, ciągle ‘’TAK, TAK!”…
Od tamtego czasu
jesteście szczęśliwym małżeństwem, a po dwóch latach od ślubu na świat
przychodzą małe zayniątka, czyli dwójka bliźniaków podobnych do swojego taty…
Opracowała: B
Rewelacyjny ;D popłakałam się ;*
OdpowiedzUsuńO boże, serio? Dzięki... to dopiero mój drugi imagine o Zynie... - B
Usuń