Mieszkasz z One
Direction, bo jesteś ich przyjaciółką… Nikim więcej… Chociaż od zawsze podobał
ci się Harry i czułaś chyba coś do niego… A poza tym to uczucie jest z jego
strony odwzajemniane…
~~Pewnego Popołudnia~~
*Stwierdzasz, że masz zły humor, więc by go poprawić musisz
coś upiec! "Na szczęście wszyscy chłopcy gdzieś wyszli!" – myślisz sobie i już
sama do siebie się uśmiechasz… Aż nagle słyszysz znajome krzyki z dołu i w
myślach dodajesz – "No tak… Wszyscy oprócz Harrego!" Właściwie to nie wiesz
czy się cieszyć z tej sytuacji, czy nie… Ale i tak schodzisz na dół by
zrealizować swoje wcześniejsze palny… Schodzisz, a ponieważ salon jest
połączony z kuchnią, widzisz Harrego siedzącego na kanapie i z zainteresowaniem
oglądającego jakiś mecz koszykówki… Chciałaś się po cichu dostać do kuchni,
więc kiedy szłaś za jego plecami w stronę lodówki, usłyszałaś tylko:*
Harry: Hej… Co robisz? <oderwał wzrok od telewizora i
spojrzał na ciebie tym swoim słynnym słodkim spojrzeniem>
Ty: A nic… Mam zły humor, więc idę coś upiec… <próbujesz
udawać, że jego spojrzenie nie zrobiło na tobie wrażenie i żeby nie pokazać jak
zmiękły ci kolana, siadasz na krześle przy blacie stołu jadalnego> A co
myślałeś? <przybierasz obojętny ton>
Harry: No nie wiem… że skorzystasz z okazji <wstał i
oparł się o stół obok ciebie i spojrzał ci w oczy>, że jesteśmy sami w domu
i…< Przygryzł dolną wargę, co już spowodowało, że to krzesło na którym
siedzisz, ratuje ci życie, bo byś się przewróciła> i w końcu mnie zabijesz
przyniesionym z kuchni tasakiem… <uśmiecha się słodko, a ty chcesz szybko
zmienić temat>
Ty: Nie oglądasz
meczu? <odwracasz od niego wzrok i spoglądasz na telewizor>
Harry: < Krzyżuje ręce na piersi, patrzy w tym samym
kierunku co ty i delikatnie marszczy brwi> Eeee… tam! I tak przegrywają…
<spojrzał na ciebie i się uśmiechnął szerzej> A ty nie miałaś czegoś
robić?
Ty: No tak, ale ze mnie zapominalska! <wstajesz,
podchodzisz do lodówki i wyciągasz potrzebne składniki>
H: Wiesz… Właściwie to ci pomogę… <zauważa twoje
zdziwienie> No bo…. Muszę… Poprawić sobie nastrój… skoro oni pewnie
przegrają! <wyłącza telewizor, na
którym właśnie wyświetlano tablice wyników z remisem>
Ty: Jesteś pewny? <nie byłaś przekonana, czy chcesz aby
on z tobą piekł… Ale on stanął naprzeciwko ciebie bardzo blisko, spojrzał ci w
oczy i uśmiechając się kiwnął głową… Ten argument był dla ciebie wystarczająco
przekonujący>
* Cały czas
rozmawiacie i opowiadacie kawały…Zaczynacie od zrobienia ciasta… Wyciągasz
jajka, a Hazza wyjmuje mikser... Na twoje polecenie odmierza mąkę*
Ty: Robisz to źle… Jest za dużo… <starasz się mówić, bo
przez śmiech od tych kawałów za brakło ci siły, masz łzy w oczach>
H: Ale to nie powód, żeby płakać… A poza tym tak jest dobrze!
<wyciąga rękę z szklanką, by wsypać jej zawartość do miski z resztą
składników>
*Łapiesz jego dłoń w ostatniej chwili i już wyciągasz z jego
ręki szklankę, kiedy przez otwarte okno wlatuje pszczoła… Krzyczysz: "Aaaaa…"
I puszczasz jego rękę, a Harold odruchowo rzuca w owada czym popadnie, a
ponieważ w dłoni miał tylko szklankę mąki, wynik jest taki że pszczoła
wyleciała przez okna, a ty jesteś cała od mąki…*
H: Przepraszam, ale ja tylko chciałem…
Ty: <przerywasz mu i nie masz miłej miny, ale po chwili
kiedy wytrzepujesz trochę mąki z włosów, się uśmiechasz> Ciekawe jak byś
wyglądał z jajecznicą na głowie…!
<błyskawicznie rozbijasz mu jajko na głowie… !>
Harry: Och ty! <łapie cię w pasie i przerzuca przez
ramię>
Ty: Harry puszczaj! <krzyczysz śmiejąc się>
H: Nie mam takiego zamiaru… teraz będziesz musiała naprawić
to co popsułaś! <mówi wnosząc cię na piętro>
*Zaniósł cię do łazienki, puścił cię tam i spojrzał w lustro…*
Ty: Ej, ja nie mam lepszej fryzury od ciebie! <uśmiechasz
się, bo w lustrze napotkałaś jego spojrzenie> Siadaj… <podałaś mu
taboret>
*Harry usiadł na taborecie tak, by jego głowa była nad
umywalką… Usiadłaś mu na kolanach i nachyliłaś się by umyć mu włosy…*
H: Myślę, że pod prysznicem byłoby nam wygodniej…
<spojrzał na ciebie z pytającą miną>
Ty: Harry! Tak jest dobrze… Już nie marudź! <patrzysz mu
prosto w oczy i oboje się uśmiechacie>
*Spłukujesz mu włosy i lekko wycierasz je ręcznikiem…*
H: Może teraz ja umyję twoje?
Ty: Nie chcę ginąć tak młodo, uduszona w umywalce!
<śmiejesz się, ale Harry ma poważną minę>
H: Dzięki… <spojrzał na twoją rękę, po czym ją złapał,
podniósł wzrok na ciebie> Na serio dzięki… za wszystko… <kciukiem wolnej ręki dotknął
twoich ust> Masz tu trochę mąki… <spojrzał ci w oczy>
Ty: Wiesz ty też masz tu trochę mąki…
*Wskazujesz palcem swoje usta, a on łapie cię delikatnie za
podbródek i przyciąga twoją twarz do swojej by wasze usta złączyły się w
pocałunku… Do którego nie dochodzi bo słyszycie głośne otwieranie drzwi, a po
tym krzyki…*
H: Ci to zawsze przychodzą w nieodpowiednich momentach!
Ty: W pełni się z tobą zgadzam… Idę dokończyć ciasto i tam
posprzątać... <wstajesz z jego kolan i nagle oboje słyszycie jak ktoś z dołu
krzyczy..>
Ktoś: Gotowi na wieczór?
Ty: <spoglądasz w stronę Hazzy> Co jest wieczorem?
H: Aaa… Koncert… obowiązkowo idziesz z nami!
Ty: Okey…
~~Wieczorem~~
*Harry pomógł ci dokończyć ciasto i tam posprzątać…
Właściwie to Niall też ci pomógł wylizując wszystkie miski… Na wieczór wybrałaś
fajną sukienkę w kwiaty odsłaniającą ramiona, węższą w pasie, która sięgała ci
to paru centymetrów nad kolana… Zeszłaś na dół i pojechaliście na koncert… Już
byłaś na paru koncertach chłopaków, ale miałaś wrażenie, że na tym wydarzy się
coś niezwykłego… No i wydarzyło! Harry zadedykował jakieś dziewczynie piosenkę "I
Should Have Kiss You" i najlepsze było to, że tą dziewczyną była jakaś "zabójcza
piekarko-fryzjerka"… "Czy on mówił o
mnie?" – zastanowiłaś się przez chwilę… Po ostatniej piosence chłopcy weszli do
ciebie za kulisy, a Harry od razu wziął cię za rękę i bez pytania poprowadził cię
w głąb korytarza…*
H: Pomożesz mi z instrumentami? <zapytał się ciebie,
kiedy weszliście do wąskiego pomieszczenia… Harry sięgnął po jakiś futerał>
*A ty korzystając z okazji, że stoisz przy włączniku
światła, wyłączyłaś je! Teraz w pomieszczeniu panowały egipskie ciemności, najwidoczniej
nie było tu okien…*
Ty: Harry…. Nadal boisz się ciemności? <zapytałaś
zaciekawiona>
H: Weź… Włącz światło to nie jest zabawne… <powiedział
Hazza, który chciał brzmieć jakby ciemność, która go otaczała, nie robiła na
nim najmniejszego wrażenia…>
Ty: Boże, Harry! Ktoś za tobą stoi! Obróć się szybko!
<zakrzyczałaś przerażona>
H: Oprócz nas nie ma tu nikogo i oboje o tym wiemy…
<odpowiedział spokojnie, jakby sam chciałby się tym uspokoić> Poza tym
widzę cię… stoisz tu… <złapał cię za rękę>
Ty: Ja też cię widzę i czuję… Jesteś tu… <wolną ręką
dotknęłaś jego torsu>
*Harry przysunął się do ciebie tak, że teraz plecami
opierałaś się o ścianę, czułaś jego oddech i bardzo nie wyraźnie mogłaś ledwie
zauważyć tylko jego białą koszulkę…*
Ty: Nie wiem czy powinieneś to robić, skoro śpiewasz do
innej, że powinieneś ją pocałować…
H: Choć raz nie jesteś mądrzejsza… <powiedział wolną ręką
dotykając twojego policzka> To chodziło o ciebie… Nie mów mi, że też tego
nie czujesz…
Ty: Czego nie czuję? <zapytałaś bardziej, żeby się
dowiedzieć jak on to odbiera, bo doskonale wiedziałaś o co mu chodzi>
H: Miękną mi kolana, kiedy się śmiejesz tym swoim śmiechem…
<przysunął się jeszcze bliżej> Nie mogę myśleć o niczym innym niż ty,
kiedy jesteś w pobliżu… I… Zaczynam się gotować kiedy cię widzę jak rozmawiasz
z innym… Ja po prostu cię… Ty wiesz że to nie jest zwykła przyjaźń!
Ty: Harry, ty mnie co…? <zaczęłaś się z nim droczyć, ale
byłaś trochę zaskoczona jego odpowiedzią>
H: Przestań… Wiesz o co mi chodziło… Ja cię... <podniósł
twoją rękę za nadgarstek nad twoją głowę, przywarł do ciebie ciałem i bardzo namiętnie
cię pocałował… Odwzajemniłaś pocałunek, on drugą ręką dotknął twojej twarzy,
natomiast ty przyciągnęłaś go jeszcze bardziej do siebie za jego kark… Zabrakło wam tchu, więc
kiedy się od siebie oderwaliście, Harry ledwo powiedział> Ja cię kocham.
Ty: Ja ciebie też… Już od dosyć dawna… Powinieneś to
zauważyć… <teraz ty go namiętnie pocałowałaś przyciągając go za koszulkę>
H: Czy to znaczy, że jesteśmy razem?<wysapał przełykając głośno ślinę>
Ty: Myślę, że tak… <znów cię pocałował, ale tym razem
delikatnie z czułością>
*I ta chwila trwała by wieki, gdyby ktoś nie wszedłby do
pokoju i nie zapalił światła*
Liam: Tu są! <krzyczy zza drzwi>
Zayn: <wychylając się zza Liama> No i są bardzo
zajęci! <krzyknął cwaniackim tonem>
*Przybiega oburzony Louis wraz z zdezorientowanym Niallem*
Lou: Co tu się wyrabia?
Niall: Jestem głodny!
*I właśnie teraz wszyscy wybuchli śmiechem i zapomnieli o
całej sprawie… Harry nie puścił twojej ręki przez cały wieczór… trzymał ją w
aucie i restauracji, w której byliście na kolacji, a nawet o mało nie wszedł z
tobą przez to do łazienki!*
Ty: Wiesz Harry… Chodzimy ze sobą, więc możesz codziennie
trzymać mnie za rękę…
H: Tak, ale to jest najwspanialsze uczucie jakiego w życiu
doznałem… A poza tym wreszcie spełniły się moje marzenia! <pocałowałaś go, a
on to odwzajemnił…>
*Od tamtego czasu jesteście bardzo szczęśliwą parą… Louis
pogodził się z utratą swojego chłopaka… A wy go zeswataliście i zaczął się spotykać z twoją przyjaciółką, która
uwielbiała chodzić w koszulkach w paski i kocha marchewki… Więc kiedy niecały
miesiąc po waszym ślubie, jesteście proszeni o to by być świadkami na ślubie
Lou i twojej przyjaciółki… zgadzacie się bez najmniejszego zawahania! I żyli
długo i szczęśliwie…*
Super blog! :D
OdpowiedzUsuńfriendshiploveandother.blogspot.com
Dzięki ;) chętnie odwiedzimy twóblog ;)-X
Usuńjest kolejny już rozdział
Usuńhttp://friendshiploveandother.blogspot.com/