wtorek, 1 maja 2012

Imagine - Harry (VI)




Mieszkasz z  One Direction, bo jesteś ich przyjaciółką… Nikim więcej… Chociaż od zawsze podobał ci się Harry i czułaś chyba coś do niego… A poza tym to uczucie jest z jego strony odwzajemniane…
~~Pewnego Popołudnia~~
*Stwierdzasz, że masz zły humor, więc by go poprawić musisz coś upiec! "Na szczęście wszyscy chłopcy gdzieś wyszli!" – myślisz sobie i już sama do siebie się uśmiechasz… Aż nagle słyszysz znajome krzyki z dołu i w myślach dodajesz – "No tak… Wszyscy oprócz Harrego!" Właściwie to nie wiesz czy się cieszyć z tej sytuacji, czy nie… Ale i tak schodzisz na dół by zrealizować swoje wcześniejsze palny… Schodzisz, a ponieważ salon jest połączony z kuchnią, widzisz Harrego siedzącego na kanapie i z zainteresowaniem oglądającego jakiś mecz koszykówki… Chciałaś się po cichu dostać do kuchni, więc kiedy szłaś za jego plecami w stronę lodówki, usłyszałaś tylko:*
Harry: Hej… Co robisz? <oderwał wzrok od telewizora i spojrzał na ciebie tym swoim słynnym słodkim spojrzeniem>
Ty: A nic… Mam zły humor, więc idę coś upiec… <próbujesz udawać, że jego spojrzenie nie zrobiło na tobie wrażenie i żeby nie pokazać jak zmiękły ci kolana, siadasz na krześle przy blacie stołu jadalnego> A co myślałeś? <przybierasz obojętny ton>
Harry: No nie wiem… że skorzystasz z okazji <wstał i oparł się o stół obok ciebie i spojrzał ci w oczy>, że jesteśmy sami w domu i…< Przygryzł dolną wargę, co już spowodowało, że to krzesło na którym siedzisz, ratuje ci życie, bo byś się przewróciła> i w końcu mnie zabijesz przyniesionym z kuchni tasakiem… <uśmiecha się słodko, a ty chcesz szybko zmienić temat>
Ty:  Nie oglądasz meczu? <odwracasz od niego wzrok i spoglądasz na telewizor>
Harry: < Krzyżuje ręce na piersi, patrzy w tym samym kierunku co ty i delikatnie marszczy brwi> Eeee… tam! I tak przegrywają… <spojrzał na ciebie i się uśmiechnął szerzej> A ty nie miałaś czegoś robić?
Ty: No tak, ale ze mnie zapominalska! <wstajesz, podchodzisz do lodówki i wyciągasz potrzebne składniki>
H: Wiesz… Właściwie to ci pomogę… <zauważa twoje zdziwienie> No bo…. Muszę… Poprawić sobie nastrój… skoro oni pewnie przegrają!  <wyłącza telewizor, na którym właśnie wyświetlano tablice wyników z remisem>
Ty: Jesteś pewny? <nie byłaś przekonana, czy chcesz aby on z tobą piekł… Ale on stanął naprzeciwko ciebie bardzo blisko, spojrzał ci w oczy i uśmiechając się kiwnął głową… Ten argument był dla ciebie wystarczająco przekonujący>
 * Cały czas rozmawiacie i opowiadacie kawały…Zaczynacie od zrobienia ciasta… Wyciągasz jajka, a Hazza wyjmuje mikser... Na twoje polecenie odmierza mąkę*
Ty: Robisz to źle… Jest za dużo… <starasz się mówić, bo przez śmiech od tych kawałów za brakło ci siły, masz łzy w oczach>
H: Ale to nie powód, żeby płakać… A poza tym tak jest dobrze! <wyciąga rękę z szklanką, by wsypać jej zawartość do miski z resztą składników>
*Łapiesz jego dłoń w ostatniej chwili i już wyciągasz z jego ręki szklankę, kiedy przez otwarte okno wlatuje pszczoła… Krzyczysz: "Aaaaa…" I puszczasz jego rękę, a Harold odruchowo rzuca w owada czym popadnie, a ponieważ w dłoni miał tylko szklankę mąki, wynik jest taki że pszczoła wyleciała przez okna, a ty jesteś cała od mąki…*
H: Przepraszam, ale ja tylko chciałem…
Ty: <przerywasz mu i nie masz miłej miny, ale po chwili kiedy wytrzepujesz trochę mąki z włosów, się uśmiechasz> Ciekawe jak byś wyglądał  z jajecznicą na głowie…! <błyskawicznie rozbijasz mu jajko na głowie… !>
Harry: Och ty! <łapie cię w pasie i przerzuca przez ramię>
Ty: Harry puszczaj! <krzyczysz śmiejąc się>
H: Nie mam takiego zamiaru… teraz będziesz musiała naprawić to co popsułaś! <mówi wnosząc cię na piętro>
*Zaniósł cię do łazienki, puścił cię tam i spojrzał w lustro…*
Ty: Ej, ja nie mam lepszej fryzury od ciebie! <uśmiechasz się, bo w lustrze napotkałaś jego spojrzenie> Siadaj… <podałaś mu taboret>
*Harry usiadł na taborecie tak, by jego głowa była nad umywalką… Usiadłaś mu na kolanach i nachyliłaś się by umyć mu włosy…*
H: Myślę, że pod prysznicem byłoby nam wygodniej… <spojrzał na ciebie z pytającą miną>
Ty: Harry! Tak jest dobrze… Już nie marudź! <patrzysz mu prosto w oczy i oboje się uśmiechacie>
*Spłukujesz mu włosy i lekko wycierasz je ręcznikiem…*
H: Może teraz ja umyję twoje?
Ty: Nie chcę ginąć tak młodo, uduszona w umywalce! <śmiejesz się, ale Harry ma poważną minę>
H: Dzięki… <spojrzał na twoją rękę, po czym ją złapał, podniósł wzrok na ciebie> Na serio dzięki… za  wszystko… <kciukiem wolnej ręki dotknął twoich ust> Masz tu trochę mąki… <spojrzał ci w oczy>
Ty: Wiesz ty też masz tu trochę mąki…
*Wskazujesz palcem swoje usta, a on łapie cię delikatnie za podbródek i przyciąga twoją twarz do swojej by wasze usta złączyły się w pocałunku… Do którego nie dochodzi bo słyszycie głośne otwieranie drzwi, a po tym krzyki…*
H: Ci to zawsze przychodzą w nieodpowiednich momentach!
Ty: W pełni się z tobą zgadzam… Idę dokończyć ciasto i tam posprzątać... <wstajesz z jego kolan i nagle oboje słyszycie jak ktoś z dołu krzyczy..>
Ktoś: Gotowi na wieczór?
Ty: <spoglądasz w stronę Hazzy> Co jest wieczorem?
H: Aaa… Koncert… obowiązkowo idziesz z nami!
Ty: Okey…
~~Wieczorem~~
*Harry pomógł ci dokończyć ciasto i tam posprzątać… Właściwie to Niall też ci pomógł wylizując wszystkie miski… Na wieczór wybrałaś fajną sukienkę w kwiaty odsłaniającą ramiona, węższą w pasie, która sięgała ci to paru centymetrów nad kolana… Zeszłaś na dół i pojechaliście na koncert… Już byłaś na paru koncertach chłopaków, ale miałaś wrażenie, że na tym wydarzy się coś niezwykłego… No i wydarzyło! Harry zadedykował jakieś dziewczynie piosenkę "I Should Have Kiss You" i najlepsze było to, że tą dziewczyną była jakaś "zabójcza piekarko-fryzjerka"…  "Czy on mówił o mnie?" – zastanowiłaś się przez chwilę… Po ostatniej piosence chłopcy weszli do ciebie za kulisy, a Harry od razu wziął cię za rękę i bez pytania poprowadził cię w głąb korytarza…*
H: Pomożesz mi z instrumentami? <zapytał się ciebie, kiedy weszliście do wąskiego pomieszczenia… Harry sięgnął po jakiś futerał>
*A ty korzystając z okazji, że stoisz przy włączniku światła, wyłączyłaś je! Teraz w pomieszczeniu panowały egipskie ciemności, najwidoczniej nie było tu okien…*
Ty: Harry…. Nadal boisz się ciemności? <zapytałaś zaciekawiona>
H: Weź… Włącz światło to nie jest zabawne… <powiedział Hazza, który chciał brzmieć jakby ciemność, która go otaczała, nie robiła na nim najmniejszego wrażenia…>
Ty: Boże, Harry! Ktoś za tobą stoi! Obróć się szybko! <zakrzyczałaś przerażona>
H: Oprócz nas nie ma tu nikogo i oboje o tym wiemy… <odpowiedział spokojnie, jakby sam chciałby się tym uspokoić> Poza tym widzę cię… stoisz tu… <złapał cię za rękę>
Ty: Ja też cię widzę i czuję… Jesteś tu… <wolną ręką dotknęłaś jego torsu>
*Harry przysunął się do ciebie tak, że teraz plecami opierałaś się o ścianę, czułaś jego oddech i bardzo nie wyraźnie mogłaś ledwie zauważyć  tylko jego białą koszulkę…*
Ty: Nie wiem czy powinieneś to robić, skoro śpiewasz do innej, że powinieneś ją pocałować…
H: Choć raz nie jesteś mądrzejsza… <powiedział wolną ręką dotykając twojego policzka> To chodziło o ciebie… Nie mów mi, że też tego nie czujesz…
Ty: Czego nie czuję? <zapytałaś bardziej, żeby się dowiedzieć jak on to odbiera, bo doskonale wiedziałaś o co mu chodzi>
H: Miękną mi kolana, kiedy się śmiejesz tym swoim śmiechem… <przysunął się jeszcze bliżej> Nie mogę myśleć o niczym innym niż ty, kiedy jesteś w pobliżu… I… Zaczynam się gotować kiedy cię widzę jak rozmawiasz z innym… Ja po prostu cię… Ty wiesz że to nie jest zwykła przyjaźń!
Ty: Harry, ty mnie co…? <zaczęłaś się z nim droczyć, ale byłaś trochę zaskoczona jego odpowiedzią>
H: Przestań… Wiesz o co mi chodziło… Ja cię... <podniósł twoją rękę za nadgarstek nad twoją głowę, przywarł do ciebie ciałem i bardzo namiętnie cię pocałował… Odwzajemniłaś pocałunek, on drugą ręką dotknął twojej twarzy, natomiast ty przyciągnęłaś go jeszcze bardziej do siebie za jego kark… Zabrakło wam tchu, więc kiedy się od siebie oderwaliście, Harry ledwo powiedział> Ja cię kocham.
Ty: Ja ciebie też… Już od dosyć dawna… Powinieneś to zauważyć… <teraz ty go namiętnie pocałowałaś przyciągając go za koszulkę>
H: Czy to znaczy, że jesteśmy razem?<wysapał przełykając głośno ślinę>
Ty: Myślę, że tak… <znów cię pocałował, ale tym razem delikatnie z czułością>
*I ta chwila trwała by wieki, gdyby ktoś nie wszedłby do pokoju i nie zapalił światła*
Liam: Tu są! <krzyczy zza drzwi>
Zayn: <wychylając się zza Liama> No i są bardzo zajęci! <krzyknął cwaniackim tonem>
*Przybiega oburzony Louis wraz z zdezorientowanym Niallem*
Lou: Co tu się wyrabia?
Niall: Jestem głodny!
*I właśnie teraz wszyscy wybuchli śmiechem i zapomnieli o całej sprawie… Harry nie puścił twojej ręki przez cały wieczór… trzymał ją w aucie i restauracji, w której byliście na kolacji, a nawet o mało nie wszedł z tobą przez to do łazienki!*
Ty: Wiesz Harry… Chodzimy ze sobą, więc możesz codziennie trzymać mnie za rękę…
H: Tak, ale to jest najwspanialsze uczucie jakiego w życiu doznałem… A poza tym wreszcie spełniły się moje marzenia! <pocałowałaś go, a on to odwzajemnił…>
*Od tamtego czasu jesteście bardzo szczęśliwą parą… Louis pogodził się z utratą swojego chłopaka… A wy go zeswataliście i  zaczął się spotykać z twoją przyjaciółką, która uwielbiała chodzić w koszulkach w paski i kocha marchewki… Więc kiedy niecały miesiąc po waszym ślubie, jesteście proszeni o to by być świadkami na ślubie Lou i twojej przyjaciółki… zgadzacie się bez najmniejszego zawahania! I żyli długo i szczęśliwie…*


Opracowała: B - "natchniona prawdziwymi zdarzeniami, tak trochę..."




3 komentarze:

  1. Super blog! :D
    friendshiploveandother.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) chętnie odwiedzimy twóblog ;)-X

      Usuń
    2. jest kolejny już rozdział
      http://friendshiploveandother.blogspot.com/

      Usuń