poniedziałek, 21 maja 2012

"So What" - rozdział 2

Przepraszam, że długo musieliście czekać na drugi rozdział, ale musiałam wszystko poukładać w swoim zakręconym życiu... Co prawda nie poukładałam, ale kit...Następny rozdział napisze X i błagam piszcie co o tym myślicie i czy  w ogóle coś takiego chcecie tutaj:D Dobra, to na tyle...
Ready, steady, go!
Ciąg dalszy pierwszego rozdziału...

<<Dziesięć dni po operacji>>

~~Melissa~~
Siedziałam na łące pełnej modraków, które uwielbiałam. Siedziałam na kocu w pięknej długiej kreacji wieczorowej, a tuż obok mnie siedział mój chłopak – Liam – w garniturze… Śmialiśmy się do upadłego, on wyciągnął dwie babeczki z koszyka, podał mi jedną i sam wziął drugą, po czym odgryzł kawałek…
- Hah, kochanie… Zostało ci tutaj trochę kremu!  - powiedziałam do niego cały czas się śmiejąc, po czym przybliżyłam się i zlizałam mu krem z ust jednocześnie go całując. Kiedy się od niego odsunęłam, zobaczyłam że się uśmiecha, ale jest czymś przejęty…
- Spróbuj swojej… Na pewno ci zasmakuje – spojrzał mi w oczy, a potem opuścił wzrok na ciastko.
Ugryzłam i poczułam w ustach coś twardego i okrągłego… Podniosłam zdziwiona rękę i z ust wyjęłam pierścionek… Z zaskoczeniem spojrzałam na Liama…
- Słońce, czy wyjdziesz za mnie? – powiedział swoim normalnym głosem, po czym dodał – Kocham cię… - ale to już nie był jego głos, tylko mój.
Przestraszona podniosłam się i  w osłupieniu patrzyłam, jak cała sceneria się zmienia… Wszystko pociemniało… Gdzieś w oddali było słychać grzmoty – sygnał, że niedługo będzie burza. Liam zaczął siwieć, kurczyć,  po prostu zaczął się starzeć… Przestraszona spojrzałam na siebie… Moje pomarszczone dłonie, dotknęłam głowy, a tam pod palcami poczułam poważnie przerzedzone włosy… Otworzyłam usta by krzyknąć i w tej chwili…
Obudziłam się z przeraźliwym krzykiem, usiadłam prosto na łóżku i zaczęłam ciężko oddychać, wyłączyłam budzik, który wskazywał godzinę 8.30. Boże, jaki to był okropny sen!
- El cólera, sino un sueño estúpido ...  – zaklęłam cicho pod nosem.
- Co tam mruczysz kochanie? – spytał się mnie zachrypnięty głos po drugiej stronie łóżka, odwróciłam wzrok w tamtym kierunku.
Ach, Liam… Tak nie dawno była operacja i wszystko poszło dobrze, wyglądał teraz znacznie lepiej, zdrowiej… Zamieszkaliśmy razem, pomimo iż Liam miał wybór, ja lub rodzice, wybrał mnie…
- Jak minęła noc? Chyba niezbyt dobrze, skoro budzisz mnie hiszpańskim, co? – uśmiechnął się cwaniacko, a ja nie mogłam nie odwzajemnić tego…
- Wiesz, coś ci się dowcip wyostrzył po tej operacji… - nachyliłam się i pocałowałam go lekko w usta… 


~~Liam~~
Oderwała swoje usta od moich, a ja spojrzałem na najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek dany było mi zobaczyć… Melissa wyglądała pięknie o poranku… te poczochrane włosy, szeroki uśmiech i ta piżama w kratkę… Krótkie spodenki i bluzka bez rękawów… Chwyciłem jej nogę która była bliżej mnie i przeniosłem na moją drugą stronę, tak że Melissa była nade mną w rozkroku… Lekko się podniosłem i pocałowałem ją namiętnie w usta, a ona to odwzajemniła… Całowaliśmy się tak przez pewną chwilę, aż ona się oderwała…
- Nie wiem, czy my… - ledwie mówiła przez brak oddechu, całowałem ją po szyi, a ona wybita w rytmu objęła mnie mocniej tak, że się położyliśmy…
Teraz zaczęliśmy się naprawdę bardzo namiętnie całować, objąłem ją w pasie i przerzuciłem ją na plecy , tak że teraz ja nachylałem się nad nią… Znowu oderwała swoje usta od moich, a ja bez przerwy całowałem jej szyję, twarz, ramiona… Nie chciałem z nikim dzielić się moim skarbem…
- Liam, wiesz że nie możesz się zbytnio nadwyrężać… - przygryzła wargi, po czym dodała – Miałeś niedawno operację…
Na te słowa pocałowałem ją długo w usta i to chyba był wystarczający argument z mojej strony, bo ona to odwzajemniła… Ponieważ nie miałem koszuli, jak mam w zwyczaju sypiać, czułem dokładnie jak położyła swoją rękę na moich łopatkach lekko wbijając paznokcie… Całowaliśmy się bardzo namiętnie, aż ona położyła nogę na moich plecach…
- Aaaa… - odchyliłem się do tyłu i zawyłem – Au…!
- O boże, Liam… Szwy… - podniosła ręce w geście pokory, by mnie uspokoić – Ja nie chciałam, przepraszam… Mówiłam, że nie powinnyśmy… To cię boli i…
- Tak, fakt to boli – powiedziałem swoim normalnym już tonem, uśmiechnąłem się cwaniacko i dodałem – Ale to jest rodzaj tego przyjemnego bólu… - zamknąłem oczy i nachyliłem się by ją pocałować, ale ona się odsunęła…
- Liam, ty mój głupku… - uderzyła mnie lekko otwartą dłonią w głowę – Ach… Ty i te twoje pomysły… - wyczołgała się z pode mnie i poszła w stronę drzwi,  gdzie zatrzymała się w framudze… - Idę robić śniadanie, jakieś preferencje…? – uśmiechnęła się słodko, co odwzajemniłem…
- Tylko jedno… - zawiesiłem głos…
- Nie, nie zostanę tu… - powiedziała chwytając klamkę i uśmiechając się zadziornie, lecz szerzej…
- Nie o to chodzi, chociaż bym tego chciał – mój słodki uśmiech nr 5 i teraz albo nigdy – Chcę żebyś wiedziała, że ja Cię… - urwałem.
- Tak? Ty mnie co, Payne? – spytała zaciekawiona… a ja nie mogłem, nie teraz… To musi być gdzieś indziej, kiedy indziej…
- Ja cię nie popędzam… - uśmiechnąłem się cwaniacko, bo grunt to dobra mina do złej gry…
Melissa rozczarowana podeszła do mnie, uśmiechnęła się delikatnie i złożyła na moich ustach czuły pocałunek… Kiedy wstała i szła tyłem w stronę drzwi powiedziała…
- Chciałbyś… - uśmiechnęła się zalotnie, po czym dodała – W takim razie rozumiem… Dziś na śniadanie francuskie tosty… - odwróciła się do mnie tyłem i wyszła… Usłyszałem wolne zbieganie po stopniach schodów, a odgłosy stawały się coraz cichsze…
Położyłem się na plecach, spojrzałem w sufit i złapałem się za głowę…
- Chłopie jesteś głupi… - powiedziałem cicho na głos do samego siebie…
Chciałem jej powiedzieć co do niej czuję, ale nie zrobiłem tego dzisiaj, ani jutro… Kiedy w końcu będę gotowy?? Tego miałem się chyba dowiedzieć w najbliższej przyszłości…


Opracowała: B - Nie wiem, jak wam ale według mnie jest git;D Piszcie w komentarzach, czy chcecie kontynuację!! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz