sobota, 21 kwietnia 2012

Imagine - Liam (III)





*Mieszkasz razem z One Direction i twoją drugą połówką jest Liam, z którym chodzisz już ponad rok…*
~~Pewnego poranka~~
*Budzisz się rano, patrzysz, że obok ciebie leży Liam… Uśmiechasz się sama do siebie, po czym patrzysz  na zegarek… Jest dopiero 8:00 rano… możecie sobie jeszcze trochę pospać… Przytulasz się od tyłu do Liama, zamykasz oczy i już po chwili jesteś w krainie Morfeusza, jednak nie śpisz spokojnie i budzisz się po pół godzinie. Stwierdzasz, że najlepiej będzie wstać i udać na dół by zrobić wszystkim śniadanie… Nie budzisz Liama, zawsze wygląda tak słodko, jak śpi że nie masz serca tego zrobić. Schodzisz schodami i udajesz się prosto do kuchni nie spotykając, ani nie widząc nikogo po drodze. Robisz bardzo szybki przegląd lodówki i zastanawiasz się jakim cudem oni robią taką karierę i moją tak pustą lodówkę! Odpowiedź przyszła sama – Niall! I to dosłownie przyszła… Niall wszedł do kuchni, minął Cię z zamkniętymi oczami i wziął pierwszą rzecz z lodówki, którą napotkał ręką. Był to syrop klonowy w butelce do wyciskania… Niall otworzył ją, podniósł przechylił i wypił ¼ syropu na raz… Zostawił syrop na blacie stołu i poszedł do salonu obok, by się położyć i pogrążyć w głębokim śnie… "Co to było?" – pomyślałaś – "A no tak! Niall ma skłonności do lunatykowania! Ale żeby też przez sen myśleć cały czas o jednym?"… "Dobra wracajmy do śniadania" – zdecydowałaś. Właściwie to byłaś wdzięczna Niallowi za przyjście i namieszanie w twojej głowie, bo to wydarzenie rozjaśniło jednak coś w twoim umyśle, a mianowicie co dziś zrobisz na śniadanie… Naleśniki! Wyciągasz z lodówki składniki i schylasz się do szafki po patelnię, gdy nagle czujesz kogoś od tyłu…*
Liam: <jedną ręką przytrzymuje Cię w pasie, kiedy sięgasz po talerze> Witaj kochanie…
Ty: Możesz to nakryć do stołu… <odwracasz się do niego przodem i wręczasz mu talerze śniadaniowe>
Liam: Już biegnę nakryć, ale jeszcze jedna rzecz… <próbuje cię pocałować, ale się odwracasz i jego usta muskają tylko twój policzek> Coś nie tak?
Ty: Najpierw nakryj…
Liam: Niech Ci będzie…
*Liam ułożył talerze, a ty zaczęłaś rozkładać sztućce, kiedy Liam znów do ciebie podszedł, stanął za tobą, nachylił się i powiedział…*
Li: Ślicznie wyglądasz nawet przy tak prowizorycznej czynności… <szepcze Ci na ucho>
*…A ty się do niego obracasz… Chłopak odgarnia tobie kosmyk włosów i starannie wkłada ci go za ucho, po czym jego ręka powędrowała do szyi, by przyciągnąć twoją twarz do jego… Wasze usta złączyły się w długim namiętnym pocałunku… Nie odrywacie od siebie swoich ust, kiedy Liam Cię podsadza i siadasz na stole… Chłopak się nachyla do ciebie, co skutkuje tym, że kładziesz się na blacie, a Liam nadal cię namiętnie całuje, przywieracie do siebie całą powierzchnią ciała… Aż nagle mu przerywasz…*
Ty: Ej… nie teraz, bo obudzimy chłopaków…
Li: <prostuje się, obraca oczyma> Przecież oni są na górze! Na pewno nas nie słyszą…
Ty: Oni może nie, ale Niall leżący niecałe 10 metrów od nas…
Liam: <oddalił się jeszcze kawałek, zrobił taką samą minę ,jaką zawsze robił kiedy coś układało się nie po jego myśli> Przecież on ma taki twardy sen! Sama to wiesz! <wskazuje nie ciebie ręką, trochę w geście rezygnacji…>
*Fakt, wiedziałaś, że Niall ma bardzo twardy sen i to, że ma skłonności do lunatykowania… Pamiętasz tamtą noc, jakby to było dwa dni temu... To była twoja pierwsza noc tutaj, spałaś, kiedy niespodziewanie usłyszałaś jakiś hałas… myślałaś, że to włamywacze… Ale jak się okazało Niall lunatykował i schodził na dół po schodach (na pewno nie do lodówki… nie wcale…), kiedy nagle zasnął i sturlał się ze stopni, rozcinając sobie skroń… A nawet to go nie obudziło! A rana była tak rozległa, że musieli zakładać  szwy… Tak, Niall mógłby być Morfeuszem…*
Ty: Weź… Muszę robić naleśniki…
*Kończysz śniadanie, chłopcy oczywiście pochłaniają je w mgnieniu oka, reszta dnia mija Tobie szybko i bez jakiś fajerwerków… Wieczorem idziesz na koncert z chłopakami, tak na ich własny koncert… Więc gdzieś około 19:00 ubierasz się w twoją nową sukienkę, która idealnie podkreśla twoją figurę… Jest koloru kremowego i sięga tobie nad kolana… Robisz sobie naturalny makijaż i wkładasz małe diamentowe kolczyki w uszy. Schodzisz na dół, gdzie widzisz już prawie gotowych do wyjścia chłopców, pomimo tego, że do wyjazdu została wam cała godzina… Nagle słyszysz dzwonek do drzwi, więc idziesz sprawdzić kto to… Uchylasz lekko drzwi i okazuję się, że to twój stary przyjaciel, z którym często się widujesz.  Wychodzisz na ganek przed domem, kładziesz mu rękę na ramieniu i całujesz go w policzek… W końcu znacie się sponad 10 lat, a już go trochę dawno nie widziałaś, pomimo tego, że niby często się spotykacie… Chwilę z nim rozmawiasz, żegnasz się i kiedy on odchodzi wracasz do środka… Udałaś się w stronę salonu, ale w kuchni uprzedził Cię Liam…*
Li: Kto to był? <poważny głos, jakby był złym gliną>
Ty: Michał… Znasz go przecież… Mój przyjaciel… <Liam nadal wygląda na zdezorientowanego> No wiesz ten, którego znam od piaskownicy!
Li: No dobra… ale każdego przyjaciela tak całujesz? <krzyżuje ręce na klacie i opiera się o stół>
*Podchodzisz do niego bardzo blisko, przywierasz do niego i całujesz go w policzek*
Ty: Nie… Ale nie musisz być zazdrosny… <całujesz go delikatnie w usta>
Li: Ja nie… < lekko przygryzasz dolną wargę> Mówisz? Kontynuuj czemu nie muszę być… jak to było? Zazdrosny… <Liam łapie cię w talii i przysuwa cię jeszcze bardziej do siebie>
Ty: Hmmm… Może dlatego, że nie każdy zobaczyłby co mam pod tą sukienką… <Przejechałaś ręką po jego torsie przygryzając przy tym wargę…>
Li: No dobra, ty mnie przekonałaś.
*Zaczynacie się bardzo namiętnie całować, kiedy słyszycie trzask zamykanej lodówki, na chwilę przestajecie i widzicie Niall, który wychodzi z kuchni, jak gdyby nigdy nic z syropem klonowym w ręku… Odwracasz twarz w stronę Liama, gdy Niall wychodzi, spuszczasz wzrok, lekko się odchylasz, unosisz ręce i zaczynasz zawiązywanie krawata… Liam również śledzi każdy twój ruch trzymając ciebie już teraz obiema rękoma w talii. *
Ty: <kończysz zawiązywać krawat i patrzysz mu prosto w oczy> Tylko pamiętaj na koncercie, że to ja jestem twoją największą fanką… <wasze usta połączył długi czuły pocałunek>.
*Koncert się udał, a po nim znów udowodniłaś Liamowi w wspomniany wcześniej sposób, dlaczego nie musi być zazdrosny. Od tamtych zdarzeń minęło pół roku, a wy już jesteście szczęśliwą zaręczoną parą!*

 
Opracowała: B



2 komentarze:

  1. Jaki cudowny *.* Ja już chcę następny. ;* Trzymajcie tak dalej. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:D Akurat ten wymyśliłam 50% na matmie i 50% pod prysznicem - B :D

      Usuń